Z prognozami jak z pogodą

Sporządzenie długoterminowych celów to nie lada sztuka dla debiutantów.Spółki wchodzące na warszawską giełdę coraz częściej umieszczają w prospektach emisyjnych planowaną wielkość przychodów i zysków, nie tylko na bieżący rok, ale również na kolejne 12 miesięcy. Jeszcze bardziej długoterminowe prognozy (co wynika z metodologii wycen przedsiębiorstw) przedstawiają brokerzy oferujący akcje nowicjuszy.

Cel jest jeden: zarazić inwestorów wiarą w poprawę wyników (nierzadko skokową) i przekonać ich do kupna akcji.

W praktyce okazuje się jednak, że sporządzenie prognozy, którą rzeczywiste wyniki zweryfikowały po czasie jako poprawną (czyli, de facto, nie odbiegającą o więcej niż 10 proc.), jest nie lada sztuką. O tyle to istotne, że przy okazji ofert publicznych inwestorzy i komentatorzy często odbierają prognozy jako pewnik. Traktują je jak podstawę do oszacowania, czy poszczególne akcje warte są ceny, którą trzeba zapłacić. Tymczasem po kilku miesiącach zarządy (i wynajęci przez nich brokerzy) przechodzą pierwszy test wiarygodności. Jeśli wziąć pod uwagę debiutantów z 2005 r., którzy przedstawili dwuletnie prognozy (a więc na 2005 i 2006 r.), test ten w większości przypadków został oblany.

Reklama

Pół biedy, jeśli wypracowane przychody i zyski przekraczały plan. Tak było w Zelmerze i w Ciechu, gdzie analitycy - odpowiednio - DM BZ WBK i DM PKO BP przewidzieli tendencje w wielkości sprzedaży, ale znacznie nie doszacowali możliwych zysków. Z punktu widzenia inwestorów to też niedobrze, bo część z nich mogła uznać konserwatywne prognozy za niezbyt zachęcające do udziału w ofercie.

Gorzej, jeśli graczy skusiły obietnice zarządów lub współpracujących z nimi brokerów, a później okazywało się, że spółka nie rozwija się tak szybko, jak zapowiadano. Dwa najbardziej drastyczne przykłady z 2005 r. to Police i Spray. Oferty obu spółek przeprowadzało to samo biuro - DM PKO BP. Jego analitycy znacząco się pomylili, zwłaszcza w drugim przypadku. Założyli, że dostawca internetu wypracuje w 2005 r. 1,01 mln zł zysku, a rok później - aż 2,3 mln zł (dla porównania - w 2004 r. Spray zarobił 320 tys. zł). Wskaźniki cena do zysku liczone dla tych wartości i ceny emisyjnej (8,10 zł) sugerowały dość rozsądne wówczas wartości 36 i 16. Jednak szybko się okazało, że optymizm był zbyt duży. Specjaliści tego samego biura błędnie przewidzieli także rozwój EMC Instytutu Medycznego. W pierwszym roku prognozy szacunki były zbyt ostrożne, w kolejnym - zbyt optymistyczne.

Stosunkowo najbliższa celu okazała się prognoza wyników Polmosu Białystok, sporządzona przez Przemysława Rawickiego z Domu Maklerskiego Penetrator. Analityk zadanie miał o tyle trudniejsze, że IPO producenta Żubrówki przeprowadzano w kwietniu, znane były więc tylko wyniki pierwszego kwartału 2005 r. Specjalista o 4 proc. in minus pomylił się w szacunku przychodów na 2005 r. i o 8 proc. (również in minus) na 2006 r. Zysk netto w pierwszym roku prognozy okazał się wyższy o 11 proc., a w drugim - zaledwie o 2 proc. Spośród dwuletnich prognoz, przedstawionych przez zarządy, najbardziej polegać można było na szacunkach Graala. Tu odchylenia (w obie strony) wyniosły od 5 do 15 proc.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: długoterminowe prognozy | Lada
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »