Złoty i WIG20 ruszyły tylko na chwilę? Są znaki zapytania
W Polsce pojawią się pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy, porzucone zostaną działania źle wpływające na kondycję niektórych spółek Skarbu Państwa, w tym możliwe że proponowane przedłużanie wakacji kredytowych, poprawią się relacje polityczne i gospodarcze z krajami UE - świat inwestorów spodziewa się takiego scenariusza po objęciu władzy przez nowy rząd. Wszystko to pozytywnie wpłynęło na giełdę i złotego. Czy jednak ten optymizm jest do utrzymania?
- Morgan Stanley, wielki amerykański bank inwestycyjny, zainteresował się spółkami z warszawskiego parkietu. Chwilę po wyborach uwierzył, że mają duży potencjał wzrostu
- O powyborczym wzmocnieniu złotego wielu analityków mówi, że było nieuniknione po takim rezultacie elekcji. Naszą walutę kupują inwestorzy wkraczający z pieniędzmi na GPW, gdyż na warszawskiej giełdzie akcje można nabyć tylko za złote. W dodatku, środki z KPO poprawią sytuację Polski na jej rachunku bieżącym, co ma ogromny wpływ na notowania złotego
- Problem dla polskich rynków finansowych może być jednak napięta sytuacja budżetu i wysoki dług publiczny. Agencje ratingowe Moody's i Fitch prognozują, że tegoroczny deficyt budżetowy wyniesie aż 5,3 proc. PKB. Moody's dodaje, że w 2024 roku utrzyma się on na relatywnie wysokim poziomie 4 proc. PKB
Główny indeks warszawskiej giełdy WIG20 wzrósł od 5 października o kilkanaście procent (z 1860 do ponad 2100 punktów), co oznacza, że wrócił do wysokich poziomów z początku sierpnia. Ostatnie dwa tygodnie przyniosły też spadek notowań euro z 4,61 do 4,44 zł i dolara z 4,41 do 4,20 zł.
Zarówno poprawa wskaźników na GPW, jak i ruch w górę złotego rozpoczęły się w momencie, gdy pojawiły się pierwsze sondaże przedwyborcze dające większość w Sejmie trzem sprzymierzonym ugrupowaniom opozycyjnym. Wzrost WIG20 i krajowej waluty przybrał na sile zaraz po niedzielnym wieczorze, kiedy stało się niemal pewne, że dzisiejsza opozycja za kilka tygodni stworzy rząd, prawdopodobnie z Donaldem Tuskiem na czele.
Zagraniczni komentatorzy zakładają, że w Polsce po 8 latach rządów Prawa i Sprawiedliwości władzę przejmie liberalna i prounijna opozycja, która poprawi relacje polityczne i gospodarcze z krajami wspólnoty oraz sięgnie po pieniądze z Krajowego Funduszu Odbudowy (KPO).
- Gra idzie o około 110 miliardów euro przeznaczonych dla Polski z długoterminowego budżetu UE i Funduszu Odbudowy i Zwiększania Odporności, które od czasu pandemii pozostają zamrożone. Powrót proeuropejskiej Polski to duży prezent dla Brukseli, która zmaga się z poczynaniami Wiktora Orbana na Węgrzech oraz zeszłomiesięczną wygraną nacjonalistów Roberta Fico w Słowacji - powiedział Daniel Moreno, szef działu analiz rynków wschodzących w funduszu inwestycyjnym Mirabaud.
Analityk przestrzega jednak przed nadmiernym optymizmem, wskazując, że rajd na rynkach wkrótce dobiegnie końca, gdyż zanim uda się utworzyć stabilny rząd mogą minąć miesiące. Kilka dni przed wyborami prezydent Polski Andrzej Duda oświadczył bowiem, że pierwszeństwo w próbie powołania rządu będzie należało do partii z największą liczbą głosów. Dziś wiemy, że jest to Prawo i Sprawiedliwość.
- Donald Tusk nie odblokuje z dnia na dzień miliardów euro dotacji i pożyczek po pandemii, które Bruksela zamroziła w maju 2021 roku. Ponadto warto zastanowić się co z polskim długiem publicznym, który w przypadku realizacji postulatów wyborczych będzie szybko rosnąć - dodał Daniel Moreno.
Na skomplikowaną sytuację finansową Polski zwracają uwagę także czołowe firmy ratingowe. "Prawdopodobna zmiana rządu pomogłaby poprawić relacje z UE, co byłoby pozytywne dla oceny kredytowej Polski (credit positive). Kraj zyskałby dostęp do znacznej ilości środków finansowych - z KPO i z regularnego budżetu UE. Jednak zarówno obecna partia rządząca, jak i dotychczasowe partie opozycyjne szły do wyborów z obietnicami skutkującymi poluzowaniem polityki fiskalnej" - czytamy w raporcie agencji Moody's.
Analitycy Moody's - podobnie jak ekonomiści Fitch - prognozują, że tegoroczny deficyt budżetowy wyniesie aż 5,3 proc. PKB. Moody's dodaje, że w 2024 roku utrzyma się on na relatywnie wysokim poziomie 4 proc. PKB, z uwagi na luzowanie fiskalne. Agencja spodziewa się spadku deficytu poniżej 3 proc. od 2025 roku na skutek wzrostu przychodów i cięcia wydatków.
"Rynki dają nowej koalicji rządowej w Polsce kredyt zaufania, którego słuszność zweryfikują najbliższe miesiące. Będzie to związane z tym jak nowy rząd upora się z najważniejszymi problemami pozostawionymi przez odchodzący gabinet. Pierwszym będzie kwestia poradzenia sobie z populistycznym dziedzictwem ustępującego rządu - zwiększonym poziomem wydatków budżetowych, ale także ze stosowaną przez poprzedników metodą ukrywania problemów poprzez transfery finansowe, bez rzeczywistej długoterminowej strategii ich rozwiązywania. Kolejnym ważnym polem pozostają decyzje dotyczące projektów infrastrukturalnych, które wydają się przeskalowane jak na polskie potrzeby, czego przykładem jest Centralny Port Komunikacyjny" - komentuje Paweł Majtkowski, analityk eToro.
Kwestia pieniędzy z KPO, które mogą stać się nowym kołem zamachowym polskiej gospodarki, miała zapewne ogromny wpływ na euforyczny wręcz wzrost indeksów na GPW zaraz po niedzieli wyborczej. Środki z KPO w wysokości 58 miliardów euro mają być przeznaczone głównie na infrastrukturę, co jest ciekawą perspektywą dla wielu krajowych firm giełdowych.
Przyczyną mocnego odbicia cen akcji wielu spółek Skarbu Państwa - w tym przede wszystkim banków - może być także nadzieja, że nowy rząd nie będzie kontynuował niektórych działań poprzedników. Na pierwszy plan wysuwa się oczekiwana przez inwestorów rezygnacja z przedłużenia wakacji kredytowych dla klientów banków.
Zaraz po niedzieli Morgan Stanley, wielki amerykański bank inwestycyjny, zainteresował się spółkami z warszawskiego parkietu. Po wyborach uwierzył, że mają duży potencjał wzrostu. Analitycy banku wspominają o perspektywie zmniejszonej presji na spółki Skarbu Państwa, potencjalnym odblokowaniu środków z KPO, oczekiwanej reformie sądownictwa i bardziej proeuropejskiej polityce. Jak donosi agencja Bloomberg, stratedzy Morgan Stanley podnoszą ekspozycję na warszawski rynek kapitałowy. Zwiększyli oni tzw. przeważanie polskich akcji.
Niektórzy ekonomiści zwracają uwagę na fakt, że akcjom na GPW może sprzyjać także sezonowość, gdyż październik zazwyczaj jest dobrym miesiącem dla rynku kapitałowego. Historia pokazuje, że skokowe wzrosty na GPW - takie jak na początku tygodnia powyborczego - często przeradzają się w trwały trend. Tak było jesienią 2022 roku, kiedy rynek rozpoczął marsz w górę przez kolejne 10 miesięcy. Podobnie zaczynała się hossa po okresie pandemii. W dodatku, w średnim i długim terminie wyceny polskich akcji mają nadal dużo do nadrobienia względem nie tylko giełd Europy Zachodniej, ale także rynków wschodzących.
O powyborczym wzmocnieniu złotego wielu analityków mówi, że było nieuniknione po takim rezultacie elekcji. Naszą walutę kupują inwestorzy wkraczający z pieniędzmi na GPW, gdyż na giełdzie warszawskiej akcje można nabyć tylko za złote. W dodatku, środki z KPO poprawią sytuacje Polski na jej rachunku bieżącym, co ma ogromny wpływ na notowania złotego. "Złoty będzie nadal umacniał się w nadchodzących tygodniach, w obliczu prognozowanej poprawy stosunków Polski z Unią Europejską, co wspomoże rozwój gospodarczy i przyciągnie kapitał zagraniczny" - napisano w raporcie MUFG Banku.
Charakterystyczny dla pierwszych godzin po ogłoszeniu wstępnych wyników wyborów był także gwałtowny spadek rentowność 10-letnich obligacji polskiego rządu z 5,80 do 5,60 proc. (choć potem wzrosła ona do 5,70 proc.). Inwestorzy przypuszczają, że w nowej rzeczywistości politycznej skończy się silne wsparcie dla rządu ze strony polityki monetarnej NBP. Innymi słowy, RPP będzie bardziej wstrzemięźliwie obniżała stopy procentowe. Przypomnijmy, że ostatnio w dwóch krokach zredukowała je o 100 punktów bazowych i stopa referencyjna spadła z 6,75 do 5,75 proc.
Rynek jeszcze na początku października przewidywał, że wiosną 2024 roku główna stopa spadnie w Polsce do 4,25 proc. Teraz inwestorzy spodziewają się obniżki do około 5 proc.
Jacek Brzeski