Obroty pozostały na niskim poziomie - podliczono je na 6 mld PLN. Obroty były wyższe w czasie wzrostowych sesji.
EUROPA
Tydzień w Europie przebiegał pod dyktando wydarzeń za oceanem, a ponieważ we wtorek Wall Street rosła najbardziej od 5 lat udało się powstrzymać serię dwóch spadkowych tygodnia. Niemniej, jeszcze w poniedziałek była ona kontynuowana w wyniku silnych spadków w Azji oraz obaw o zyski spółek finansowych. Na mocno wyprzedanym rynku widać jednak było chęć do wzrostów, a impulsem dla nich była wtorkowa interwencja FED, największych banków europejskich, oraz banków Japonii i Kanady. Optymizmu starczyło jednak tylko na dwie sesji, bowiem już w czwartek zyski zostały oddane. Do sprzedaży akcji skłaniały informacje o problemach funduszu Carlyle Capital, kiepskie dane makro ze Stanów oraz umocnienie euro do rekordowych poziomów, na czym tracą eksporterzy ze Starego Kontynentu.
USA
Mijający tydzień na amerykańskiej giełdzie przebiegał przy tak wysokich wahaniach, że ani inwestorzy, ani analitycy opisujący sytuację na Wall Street nie mogli narzekać na brak emocji. Jego początek przyniósł kontynuację spadków wynikających z pogorszenia nastrojów do spółek finansowych (zwłaszcza segmentu hipotecznego) oraz budowlanych. We wtorek jednak sytuacja odwróciła się niczym w kalejdoskopie i po wpompowaniu przez FED 200 mld USD na rynek finansowy indeksy wystrzeliły w górę. S&P i Dow Jones zyskały po blisko 4 proc. każdy przy bardzo wysokich obrotach. To najsilniejsza jednodniowa zwyżka od ponad 5 lat. Co więcej, w środę nie widać było chęci do realizacji zysków pomimo serii kiepskich danych makro. Dobre nastroje popsuły dopiero problemy z płynnością funduszu Carlyle Capital, który ociera się o bankructwo. Niemniej, znowu po fali wyprzedaży mieliśmy odbicie i czwartek zakończono na lekkich plusach. Widać ogromną chęć inwestorów do przerwania trendu spadkowego, ale brakuje paliwa do rozpoczęcia wzrostów. W tym tygodniu dane makro raczej nie przeszkadzały cenom akcji odrabiać strat po spadkach poprzednich. W momencie, gdy na rynku pojawi się więcej ważnych danych optymizm może się nie utrzymać.
AZJA
Giełdom azjatyckim drugi tydzień z rzędu przypadło niechlubne miano liderów spadków. W największym stopniu przyczynił się do tego japoński Nikkei, który do ubiegło tygodniowej przeceny o 6 proc. dorzucił dalsze 4 proc. i jest najniżej prawie dwóch i pół roku. Traciły również koreański Kospi (-3,8 proc.) i notowany na giełdzie w Hong Kongu Hang Seng (-1 proc.). Dlaczego inwestorzy dalej pozbywali się akcji pomimo dobrych danych makro z Japonii (dynamika PKB w czwartym kwartale była znacznie wyższa od oczekiwań) oraz poprawy nastrojów na parkietach w innych częściach świata?
Głównym motorem rynków azjatyckich są Chiny i Japonia. W przypadku Państwa Środka rynek coraz bardziej obawia się przegrzania gospodarki (wskazują na nie dane), natomiast w Kraju Kwitnącej Wiśni coraz cięższą sytuację mają eksporterzy. To wynik spadającej konsumpcji w Stanach Zjednoczonych - ich najbardziej lukratywnym rynku zbytu - oraz silnie drożejącego jena, który uszczupla ich zyski. Jedną ze spółek, której akcje silnie taniały w ostatnich tygodniach była Toyota.
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o inwestowaniu, zapytaj doradcy OpenFinance Niniejszy dokument jest materiałem informacyjnym. Nie powinien być rozumiany jako materiał o charakterze doradczym oraz jako podstawa do podejmowania decyzji inwestycyjnych. Wszystkie opinie i prognozy przedstawione w niniejszym opracowaniu są jedynie wyrazem opinii autorów w dniu publikacji i mogą ulec zmianie bez zapowiedzi. Open Finance nie ponosi odpowiedzialności za jakiekolwiek decyzje inwestycyjne podjęte na podstawie niniejszego opracowania.








