10 lat tanich przewoźników, najbardziej stratny LOT

Po 10 latach obecności tanich przewoźników lotniczych, można stwierdzić ze jedynym który ucierpiał na liberalizacji tego rynku jest nasz narodowy przewoźnik PLL LOT.

Równo 10 lat temu na nasz rynek wszedł pierwszy tego typu przewoźnik, czyli węgierski Wizzair. Ekspert przypomina, że Polska po wejściu do Unii Europejskiej nie przyjęła żadnych okresów przejściowych, co oznaczało wolną konkurencję na naszym rynku. Przyznaje, że ucierpiał na tym nasz narodowy przewoźnik.

To oni nauczyli Polaków latać. Tak działanie tak zwanych tanich linii ocenia ekspert lotniczy Marek Serafin. Jako odpowiedź na zagraniczną konkurencję powstała linia Centralwings, która była spółką-córką PLL LOT. Po kilku latach przewoźnik zbankrutował.

Reklama

Ekspert ocenia, że była to nieudana próba wejścia na rynek tanich przewozów. W jego opinii nie było wystarczających środków, dobrych pomysłów i planu działania. Brakowało też przekonania, że sukces jest możliwy.

Wizzair przez kilka lat był jedynym dużym i tanim przewoźnikiem na polskim rynku. Sytuacja zmieniła się po wejściu do naszego kraju linii Ryanair.

Marek Serafin uważa, że w tej chwili mamy do czynienia z prawdziwą konkurencją na polskim niebie. Ryanair bez Wizzaira stałby się monopolistą dyktującym ceny, na czym straciliby pasażerowie.

Słabą pozycję negocjacyjną miałyby także porty lotnicze negocjujące stawki za postój i serwis.

W tej chwili panuje na naszym rynku lotniczym zdrowa konkurencja - podsumowuje ekspert. W ciągu 10 lat Wizzair przewiózł 69 milionów pasażerów.

_ _ _ _ _

Wyniki coraz lepsze, ale nadal pod kreską

Polskie Linie Lotnicze LOT zanotowały za zeszły rok stratę na działalności operacyjnej prawie 4 miliony złotych. Działalność ta, to przede wszystkim wożenie pasażerów. To rezultat lepszy niż zakładano wcześniej w planie reform w firmie. Zarząd chwali się też zyskiem netto, który wyniósł w zeszłym roku 26 milionów złotych. Jak mówi prezes LOT, Sebastian Mikosz, dobre wyniki udało się osiągnąć między innymi dzięki redukcjom kosztów.

Plan reform w spółce zakłada między innymi redukcję zatrudnienia w administracji, obniżenie wynagrodzeń oraz cięcie siatki połączeń. Wcześniej zakładano, że poprzedni rok zamknie się stratą w wysokości prawie 140 milionów złotych. Wyniki są jednak o wiele bardziej korzystne dla firmy. Zdaniem Sebastiana Mikosza, ten rok powinien przynieść przełom i po raz pierwszy od wielu lat mogą się pojawić zyski z przewożenia pasażerów. Plan zakłada, że w 2014 roku pojawi się zysk w wysokości 71 milionów złotych.

Z kolei w 2015 roku Komisja Europejska podejmie decyzję w sprawie pomocy publicznej dla przewoźnika. W październiku tego samego roku władze spółki podejmą decyzję o nowej strategii dotyczącej siatki połączeń.

IAR/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »