20 mln USD dla konsultanta

Wiemy, komu GTech zapłacił 20 mln dolarów za kontrakt z Totalizatorem.Wczorajszy "PB" ujawnił, że amerykański GTech za zdobyty w 2001 r. kontrakt z Totalizatorem Sportowym (TS), wart 250-300 mln dolarów, zapłacił tajemniczemu konsultantowi aż 20 mln dolarów. I że śledczy z Teksasu badają, na co poszły pieniądze. Czeka ich trudne zadanie, bo - jak przyznają władze GTechu - nie ma żadnej dokumentacji potwierdzającej pracę wykonaną przez konsultanta.

Drugi do brydża

Kto jest konsultantem? To Józef Blass, obywatel amerykański, który wyjechał z Polski po marcu 1968 r. Jest bliskim znajomym Wiktora Markowicza, założyciela i byłego prezesa GTechu. Panowie razem wspierają wiele inicjatyw kulturalnych środowiska amerykańskich Żydów i Polaków, razem też grają - na wysokim poziomie - w brydża sportowego.

Zeznając przed urzędnikami Departamentu Bezpieczeństwa Publicznego (DBP) stanu Teksas, Blass przyznał, że kontrakt z GTechem otrzymał ze względu na przyjaźń z Wiktorem Markowiczem. Właściwie nie kontrakt, lecz kontrakty, bo Blassa z GTechem łączyły aż cztery umowy. Pierwsze pieniądze: 6 mln dolarów, konsultant zainkasował w 2000 r., a więc przed rozstrzygnięciem przetargu w Totalizatorze. A ostatni, najwyższy, kontrakt zawarty był na 10 lat (na tyle, co umowa GTechu z TS) i miał wartość 18 mln dolarów.

Reklama

Zeznając w lipcu przed urzędnikami DBP, Bruce Turner, prezes GTechu, stwierdził, że ten największy kontrakt Blassa został niedawno wykupiony za "część pozostałej wartości, około 6 mln dolarów". Jak się okazało, była to częściowa prawda. Miesiąc później wiceprezes spółki Don Switzer, na posiedzeniu Teksańskiej Komisji ds. Loterii, stwierdził, że wykupiono dużą część kontraktu, ale Blass "wciąż jest związany z GTech, wciąż nas reprezentuje".

Bruce Turner zapewniał przy tym, że spłacenie kontraktu przed terminem i z upustem to efekt poszukiwania redukcji kosztów w związku z fuzją z włoską Lottomaticą, a nie niekorzystnego dla GTechu wypłynięcia informacji o podejrzanym kontrakcie. Szefowie GTechu (przyznają, że do dziś Józef Blass zainkasował 20 mln dol.) zapewniają, że wielokrotnie mówili konsultantowi, żeby z tych pieniędzy "nic nie trafiło do kogokolwiek z polskich władz, w żaden sposób, w jakiejkolwiek postaci".

O mnie sza!

Jeszcze ciekawsze są zeznania Blassa, który nie pracował, ani według stawek godzinowych ani na zasadzie prowizji od przychodów czy zysków. Stwierdził on, że nigdy osobiście nie angażował się w działalność konsultacyjną w Polsce, a ostatnio był w naszym kraju tylko raz, i to z innego powodu. Kluczowe dla wyników śledztwa może okazać się dotarcie do dwóch kolejnych osób, które Blass zatrudnił, jak powiedział, do "monitorowania polskiego rządu". Przy czym, co zastanawiające, nie pozwolił im na używanie swojego nazwiska w połączeniu z ich obowiązkami.

Skąd ta dyskrecja? Dlaczego Józef Blass nie chciał być łączony z pracą, za którą dostał 20 mln dolarów? Na razie te pytania muszą niestety pozostać bez odpowiedzi. Mimo wielu prób nie udało nam się z nim skontaktować. Udało nam się natomiast dowiedzieć więcej o nim samym.

Józef Blass jest synem Bronisława, wiceprezesa Narodowego Banku Polskiego w latach 1958-68. Pracę magisterską obronił na Wydziale Matematyki Uniwersytetu Warszawskiego w czerwcu 1968 r. Miesiąc później wyjechał z Polski i osiadł w USA. Tam stał się fachowcem od programów emerytalnych i zaczął wykładać matematykę na stanowych uniwersytetach w Ohio i Michigan. Szczególnie bliskie związki łączą go z drugą uczelnią. To tam w 1973 r. współzakładał Fundację Mikołaja Kopernika, którą do dziś wspiera swoimi kontaktami i dotacjami. Fundacja organizuje wiele wydarzeń kulturalnych i akademickich promujących Polskę.

Kawaler orderu

Prowadząc działalność akademicką i społeczną, Józef Blass był i jest biznesmenem. Przed laty założył firmę inwestycyjną, którą później sprzedał z zyskiem jednemu z amerykańskich banków. Był też prezesem banku inwestycyjnego Capital Management Corporation w Michigan, a dziś jest właścicielem Pension Research Institute, dostawcy programów dla amerykańskich towarzystw emerytalnych.

W czasach PRL Blassa łączyły bliskie stosunki z podziemną opozycją. Po przełomie 1989 r. próbował doradzać polskim rządom przy reformie naszego systemu ubezpieczeń. Nie do końca go słuchano i dlatego potem krytykował przyjęte rozwiązania, m.in. wysokie opłaty od składek i brak zachęt dla pracodawców w tworzeniu pracowniczych programów emerytalnych.

W 1999 r. prezydent Kwaśniewski odznaczył go Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski: za wsparcie polskich inicjatyw na Uniwersytecie w Michigan, doradzanie polskim instytucjom przy przejściu do demokracji oraz zorganizowanie w USA konferencji naukowej poświęconej dziesiątej rocznicy Okrągłego Stołu (byli na niej m.in. prezydent Kwaśniewski i Adam Michnik). Z Aleksandrem Kwaśniewskim łączą go dobre stosunki do dziś. To dzięki nim były prezydent 25 października ma odwiedzić uniwersytet w Michigan, gdzie wygłosi wykład (według Blassa Kwaśniewski o uniwersytecie w Michigan miał powiedzieć: "mój uniwersytet w USA").

Dawid Tokarz

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: michigan | prezydent | konsultanci | konsultant | Aleksander Kwaśniewski | USA | dolar
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »