30- proc podwyżki to zbyt mało
Minister zdrowia Zbigniew Religa przyznał, że mimo ubiegłorocznej podwyżki płac lekarzy, ich wynagrodzenia nadal są za niskie i zapowiedział wprowadzenie mechanizmu stałego corocznego wzrostu pensji lekarzy o 15-20 procent. Zastrzegł, że w tym roku jednak żadnej dodatkowej podwyżki nie będzie.
"Będę proponował, aby w ciągu najbliższych kilku lat w systemie opieki zdrowotnej był co roku wzrost płac. Myślę, że realny, taki, który może zaaprobować rząd przez najbliższe pięć lat, to jest wzrost o 15, być może 20 procent" - powiedział minister w czwartek w radiowych "Sygnałach Dnia".
Religa zwrócił uwagę, że wysokość zarobków lekarzy nie zależy od ministra zdrowia, lecz od tego, jakiej wysokości kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia podpisała placówka, w której pracuje lekarz.
Nawiązując do postulatu lekarzy, którzy w czwartek mają przeprowadzić 2-godzinny strajk ostrzegawczy - domagając się wprowadzenia systemowych zmian w służbie zdrowia, m.in. prywatyzacji, Religa zapewnił, że nie ma nic przeciwko temu.
"Każdy szpital, w tym także mający rangę instytutu naukowego, może być przekształcony w spółkę prawa handlowego. Decyzja należy do właściciela szpitala, czyli do samorządu, a nie do rządu czy ministra zdrowia" - zaznaczył minister.
Jak przyznał, samorządom trudno jest jednak podejmować te decyzje w odniesieniu do szpitali zadłużonych, bo nie mają pieniędzy na spłacenie tych długów. "Często również pracownicy się tego boją, związki zawodowe się boją - boją się słowa +prywatyzacja+" - zauważył minister zdrowia. W czwartek, na dwie godziny - od godz. 11 do 13 - lekarze przerwą pracę i przeprowadzą strajk ostrzegawczy. Według szacunków Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, w strajku mogą wziąć udział lekarze z 300 placówek ochrony zdrowia.
OZZL domaga się podwyżek płac - do 5 tys. zł brutto dla lekarzy bez specjalizacji i 7,5 tys. zł brutto dla lekarzy ze specjalizacją. Związek uważa, że przyznane lekarzom w ub. roku 30- procentowe podwyżki nie spowodowały znaczącego wzrostu płac i nadal zarabiają oni zbyt mało.