50 euro za alibi przed żoną
Włochy wypowiadają wojnę ulicznej prostytucji, podaje dzisiejszy "Dziennik". Minister spraw wewnętrznych Giuliano Amato zamierza uderzyć w klientów prostytutek przez wysyłanie na domowy adres zawiadomienie o popełnionym czynie.
Jego propozycje zostały jednak bardzo chłodno przyjęte. Tymczasem prawdziwą furorę robi biznes mający zapewnić alibi mężczyznom korzystających z usług nierządnic. Gdy masz problem, możesz zwrócić się o pomoc do firm internetowych zajmujących się dostarczaniem"alibi". Tego typu firmy działają już w USA, Wielkiej Brytanii, Belgii, a od niedawna także w Szwajcarii i Francji. Firmy te specjalizują się w oferowaniu tzw. "twardego alibi". Są to najczęściej rachunki z hoteli i restauracji, zaproszenia, ulotki, notatki, rezerwacje lotnicze, pamiątki, a nawet telefony, w których kobieta lub mężczyzna (w zależności od opcji) potwierdzi wskazanej przez nas osobie, że w określonym czasie znajdowaliśmy się w dowolnie wymyślonym miejscu.
Czy te usługi są potrzebne?
To kwestia dyskusyjna, jedno jest pewne że to ciekawy i niszowy pomył na biznes. Firma za swoje usługi liczy od 19 euro ("alibi telefoniczne") do 50 euro w przypadku, kiedy potrzebne są np. dodatkowe dokumenty. Co ważne serwis ostrzega swych klientów, że w przypadku odkrycia mistyfikacji nie zwraca pieniędzy stronom. Poszukujący alibi internauci są również informowani o konsekwencjach karnych wynikających z posługiwania się fałszywymi dokumentami i informowani, że dostarczone im materiały przeznaczone są tylko na "użytek własny" i serwis nie ponosi żadnej odpowiedzialności za ich wykorzystanie przez klienta. Mimo ryzyka chętnych nie brakuje i biznes ten jest bardzo dochodowy.