560 mln dolarów straciły teamy F1 w pięć lat

Ponad połowa tej straty została poniesiona przez zespół Lotus. W październiku zbankrutowały drużyny Caterham i Marussia. Czy zabawa w technologiczny wyścig na torze F1 wciąż ma sens?

Rok 2013 był czwartym z rzędu, w którym zespoły F1 - po zsumowaniu ich wyników - pokazują stratę finansową. Niemal 310 mln dolarów "przepalił" w latach 2009-13 team Lotus F1 należący do funduszu private equity Genii Capital. W ostatnim zyskownym dla teamów F1 roku miały one 190 mln dolarów zysku, ale wtedy wynik "zrobił" zespół Brawn, który otrzymał aż 147 mln dolarów zastrzyku kapitałowego od Hondy.

Rekordzistą pod względem rocznego zarobku jest team McLaren (blisko 160 mln zysku), a pod względem rocznej straty - wspomniany Lotus (107 mln dolarów). Ani jednego roku na plusie w latach 2009-13 nie zakończyły zespoły Red Bull Racing i Toro Rosso.

Reklama

W ostatnich latach swoimi finansami nie potrafiły zarządzać teamy Caterham i Marussia. Chociaż nie pokazały rekordowo wysokich strat, to i tak musiały wypisać się w tym roku z tego "biznesu". Zespół Marussia w latach 2010-14 poniósł ponad 221 mln dolarów straty.

W czym tkwi problem? Czemu teamy F1 nie potrafią na siebie zarobić? - W przypadku mniejszych koszty są generowane poprzez zakup silnika. Wszystkie mniejsze zespoły kupują gotowe rozwiązania, zamiast zająć się tworzeniem własnych. To jest, wbrew pozorom, droższe rozwiązanie - uważa Christian Sylt, ekspert ds. finansów w sporcie publikujący na łamach amerykańskiej edycji magazynu "Forbes".

Ostatnio na temat problemów finansowych zespołów F1 wypowiedział się sam Bernie Ecclestone, szef instytucji organizującej zawody Formuły 1. - By przeżyć, zespoły i ich właściciele powinni zrozumieć, że muszą prowadzić team F1 jak biznes, a nie traktować jako hobby - stwierdził Ecclestone.

Oczywiście niektóre teamy F1 z założenia są raczej reklamowymi zabawkami (Red Bull Racing, Mercedes), a nie biznesami. Tym zespołom mniej zależy na wyniku finansowym, a bardziej na sportowym - czyli wygrywaniu poszczególnych wyścigów i całych sezonów - by osiągnąć rozgłos medialny i kształtować markę. Dlatego nie zważają na koszty, wydając wszystko co zarabiają na torze i co otrzymują od właścicieli.

Co ciekawe, sama organizacja F1 - kontrolowana przez fundusz CVC i notowana na giełdzie w Singapurze - w 2013 roku miała 1,7 mld dol. przychodów i 530 mln dol. operacyjnego zysku.

F1 dosyć hojnie dzieli się z teamami swoimi zyskami. W latach 2012-2020 najlepsze 10 zespołów ma otrzymywać 47,5 proc. EBITDA F1. W dodatku istnieje Constructors' Championship Bonus, czyli nagroda dla trzech czołowych zespołów w klasyfikacji konstruktorów, w wysokości 7,5 proc. EBITDA, przy czym najlepszy otrzyma 37 proc. nagrody, drugi na podium 33 proc., a trzeci - 30 proc. Specjalne dodatki - w imię uznania historycznych zasług zespołów dla F1 - otrzymują teamy Mercedes i Williams. Podsumowując: zespoły otrzymały od F1 w 2013 roku 848 mln dol.

Niektóre zespoły - jak głosiła prasowa plotka - chciały zbojkotować jeden z pierwszych wyścigów bieżącego sezonu (Austin, Texas, USA). Podobno miało chodzić o Force India, Lotus i Sauber. Teamy miały domagać się większych pieniędzy od F1. Przedstawiciele tych zespołów zaprzeczyli tym doniesieniom prasowym, aczkolwiek powstało tak duże zamieszanie, że musiał się w tej sprawie wypowiadać na antenie telewizji Sky Sports sam Ecclestone.

Wydaje się jednak, że biznes F1 wciąż będzie się kręcił, a do grona straceńców mogą dołączyć nowi. W czerwcu "Forbes" napisał, że o swoim teamie F1 marzy przedsiębiorca z USA Gene Haas. Według "The Independent", w ciągu dwóch najbliższych sezonów do rodziny ma dołączyć rumuński team Forza Rossa.

Pamiętajmy, że podobne zawirowania były udziałem F1 w kryzysowym 2008 roku, kiedy to z "biznesu" ze względów finansowych odeszły trzy potęgi motoryzacyjne: Honda, BMW i Toyota. Te trzy teamy co roku inwestowały w zabawę zwaną Formułą 1 łącznie blisko 1 mld dol. Nikt już nie pamięta o tym, że niegdyś ich bolidy ścigały się na torach F1. Cyrk zwany F1 jedzie dalej. Podobnie będzie zapewne i tym razem.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Skarbiec.biz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »