5769 zł to dla górników za mało
Zarząd Katowickiego Holdingu Węglowego chce tegoroczny wzrost płac powiązać z wydajnością pracy. Nie podoba się to związkowcom, dlatego nie wykluczają wybuchu niepokojów w firmie.
- Zarząd zamierza powiązać system wynagrodzeń z niewykonalnymi planami produkcji. Jeśli wydobycie w danym miesiącu będzie niższe o 20 proc., to fundusz płac w tym miesiącu będzie obcięty o 10 proc.; jeśli wydobycie będzie niższe o 40 proc., to fundusz zmniejszy się o 20 proc. - tłumaczył w czwartek szef Solidarności w kopalni "Wujek-Śląsk" Piotr Bienek. Według związkowców, plany zarządu mogą doprowadzić do "niekontrolowanego wybuchu niepokojów społecznych" w spółce. Związkowcy zażądali w czwartek natychmiastowego zwołania zespołu negocjacyjnego ds. Holdingowej Umowy Zbiorowej. Ich zdaniem, tylko w ramach tej umowy można rozmawiać o zmianach zasad kształtowania wynagrodzeń w 2011 r.
Komentując związkowe postulaty Wojciech Jaros z biura komunikacji KHW powiedział PAP, że rozmowy dotyczące systemu wzrostu wynagrodzeń w firmie w tym roku toczą się od kilku tygodni. Zaznaczył, że w aktualnej sytuacji produkcyjnej i finansowej priorytetem spółki jest uzyskanie produkcji na poziomie założonym w tegorocznym planie techniczno-ekonomicznym.
- Jedynie wykonanie założonej wielkości wydobycia i sprzedaży umożliwia uzyskanie przychodów pozwalających na pokrycie wszystkich ponoszonych kosztów, w tym wynagrodzeń. Poziom wynagrodzeń musi być uzależniony od poziomu realizacji założonych zadań produkcyjnych - wyjaśnił Jaros.
Dlatego, dla zmotywowania pracowników do zwiększenia wydobycia, zarząd zaproponował taki system kształtowania płac, który wiąże je z osiąganą wydajnością. Wielkość wzrostu wynagrodzeń ma wynikać zarówno ze wskaźnika inflacji (2,3 proc.), jak i wskaźnika wzrostu wydajności na jednego zatrudnionego. Jaros zastrzegł, że proponowane zmiany dotyczą dostosowania obowiązującego systemu premiowania, w ramach istniejącego układu zbiorowego. Chodzi więc o powiązanie z wydajnością premii, a nie całej pensji.
- Przyjęta płaca bazowa jest równa dla wszystkich kopalń KHW i wynosi ponad 5 tys. 769 zł miesięcznie. Rzeczywisty poziom średniej rocznej płacy kształtowany będzie w zależności od przyrostu wydajności w stosunku do wielkości przyjętych w strategii. Uzyskanie większej wydajności będzie skutkowało wyższym średnim wynagrodzeniem - wynika z informacji holdingu.
Jeżeli założona wydajność będzie osiągnięta - średnia płaca wzrośnie o 2,3 proc., czyli do ponad 5 tys. 902 zł. Jeżeli nie, wzrost będzie odpowiednio mniejszy.
Taki system nie podoba się związkowcom. - Powiązanie poziomu wynagrodzeń z poziomem produkcji jest logiczne, ale nie w taki sposób, jak założono w planie. Od trzech lat holding jest na równi pochyłej. Ostrzegaliśmy, wskazywaliśmy błędy. Bez reakcji. I nie zgodzimy się, aby teraz za błędy zarządzających zapłaciła załoga - podkreślił Bienek.
Jego zdaniem, tak sformułowany plan ma na celu doprowadzenie nie tylko do obniżek wynagrodzeń, ale też do zwolnień w spółce. Nie zgadzają się z tym przedstawiciele zarządu. Podkreślają, że planowany jest wzrost płac. Firma planuje też w tym roku przyjęcie do pracy ok. 700 nowych pracowników, choć na koniec roku łączne zatrudnienie w KHW się zmniejszy. To efekt m.in. odejść pracowników na emerytury.
Związkowcy krytykują też inne punkty planu techniczno-ekonomicznego spółki. Pod pismem do zarządu w tej sprawie podpisali się, oprócz Solidarności, m.in. przedstawiciele Związku Zawodowego Górników w Polsce, Kadry, Sierpnia 80, Związku Zawodowego Ratowników Górniczych, Związku Zawodowego Maszynistów Wyciągowych i związku "Przeróbka".
KHW to jedna z trzech największych spółek węglowych. Zatrudnia 19,3 tys. osób, w końcu roku ma ich być ok. 18,5 tys. Kopalnie holdingu wydobywają ok. 13-15 mln ton węgla rocznie. Ubiegłoroczny zysk netto holdingu szacowany jest na ok. 30 mln zł.