6 megatrendów będzie miało największy wpływ na kształt globalnej gospodarki
Momentami przełomowymi w historii ludzkości było wynalezienie maszyny parowej, żarówki i komputera, a potem internetu. Obecnie czynników, które mogą mieć równie znaczący wpływ na gospodarkę i społeczeństwo jest znacznie więcej.
Są to automatyzacja i robotyzacja, internet rzeczy czy sztuczna inteligencja. Eksperci firmy doradczej Deloitte wskazali sześć megatrendów, które w najbliższych latach zmienią oblicze polskiej i światowej gospodarki. To przemysł 4.0, model gospodarki o obiegu zamkniętym, zrównoważone finanse, rynek talentów, "srebrna ekonomia" oraz elektromobilność.
Megatrendami można określić globalne siły, które mają wpływ zarówno na życie gospodarcze, jak i społeczne. Oddziałują także na przebieg szeregu procesów, takich jak np. produkcja, konsumpcja, inwestycje czy interakcje społeczne. Zdaniem dyrektorów finansowych - ankietowanych przez Deloitte - źródeł tych zmian należy obecnie upatrywać w dużej liczbie danych i zaawansowanej analityce (61 proc.), oraz cyfryzacji (52 proc.), zmianach geopolitycznych, a także technologiach zwiększających produktywność, takich jak automatyzacja czy robotyzacja (po 44 proc.) .
- Czynniki te będą miały największy wpływ na to, jak będzie wyglądał biznes w najbliższych kilku latach. Na ich podstawie wyłoniliśmy kilka megatrendów, które mają szanse zyskać największe znaczenie w skali globalnej. Gospodarki, które najszybciej wykorzystają ich zalety, a zniwelują istniejące zagrożenia, okażą się najbardziej konkurencyjne - mówi Julia Patorska, Lider zespołu ds. analiz ekonomicznych Deloitte.
Wyróżnia się tym od poprzednich rewolucji technologicznych, że - łącząc istniejące technologie - równocześnie w procesach wytwórczych zaciera granice między sferą fizyczną, cyfrową i biologiczną.
- Do najważniejszych rozwiązań napędzających rozwój Przemysłu 4.0 należy Internet Rzeczy (IoT), uczenie maszynowe, sztuczna inteligencja oraz rozszerzona i wirtualna rzeczywistość (AR i VR). Według przewidywań Deloitte, już w tym roku ponad miliard użytkowników smartfonów przynajmniej raz wytworzy treści rozszerzonej rzeczywistości - mówi Wojciech Górniak, Lider zespołu transformacji cyfrowej. Jego zdaniem rozwojowi Przemysłu 4.0 sprzyja nie tylko postęp technologiczny, ale także potrzeby konsumentów, ograniczenia podażowe, zwłaszcza w zakresie surowców nieodnawialnych i zasobów pracy oraz zachęty finansowe ze strony sektora publicznego.
Czwarta rewolucja przemysłowa pozwoli zwiększyć produktywność i przychody oraz zredukować poziom ryzyka dla wielu procesów biznesowych. Nie brakuje jednak wyzwań, które będą przekładały się na wzrost ryzyka zarówno w życiu prywatnym jak i obrocie gospodarczym, co zniweluje część pozytywnych efektów zmian technologicznych. Przemysł 4.0 niewątpliwie zwiększa możliwość wystąpienia cyberataków oraz kradzieży danych.
Pod uwagę należy także wziąć możliwie nieprzychylną reakcję społeczną, związaną chociażby z wpływem automatyzacji na rynek pracy. Niezbędne są również regulacje, które zapewnią obywatelom poziom bezpieczeństwa i pozostawią przestrzeń dla zyskownych, rynkowych innowacji. Brak edukacji społeczeństwa i niewystarczające wsparcie obywateli w adaptacji do zachodzących zmian może przyczyniać się do dalszego wzrostu ruchów populistycznych na świecie.
Rozdźwięk pomiędzy możliwościami związanymi z zachodzącymi zmianami, a rzeczywistością potwierdza badanie pt.: "The Fourth Industrial Revolution is here - are you ready?", które Deloitte przeprowadził na kadrze kierowniczej firm i agencji rządowych w 19 liczących się gospodarkach z całego świata. - Respondenci rozumieją zachodzące zmiany w ich otoczeniu, ale niekoniecznie potrafią je wykorzystać. Zdaniem 87 proc. respondentów Przemysł 4.0 może doprowadzić do zmniejszenia różnic społecznych i ekonomicznych.
Równocześnie pojawiają się obawy, czy kadra jest odpowiednio przygotowana i czy społeczeństwo posiada oczekiwane kompetencje. Tylko jedna czwarta ankietowanych uważa, że posiada odpowiednie zasoby osobowe do sprostania wyzwaniom przyszłości - wyjaśnia Julia Patorska.
To, co będzie wpływało na implementację tej idei przez biznes, to przede wszystkim regulacje.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy Komisja Europejska wydała szereg dokumentów, które mają związek z promowaniem gospodarki o obiegu zamkniętym, wymuszając wręcz na państwach członkowskich stopniowe wprowadzanie zmian w tym zakresie.
Prace regulacyjne rozpoczęły się od opakowań i tworzyw sztucznych. Według założeń, w 2030 roku aż 70 proc. wagowo wszystkich odpadów opakowaniowych powinno zostać poddanych recyklingowi. W Polsce jest to obecnie 57,5 proc. Duże znaczenie w popularyzacji idei gospodarki o obiegu zamkniętym ma również rosnąca świadomość konsumentów.
Gospodarka o obiegu zamkniętym nie jest nowym modelem rynkowym czy też gospodarczym, pozwala jednak na lepszą alokację zasobów. W związku z tym, że ekonomia jest nauką o tym jak efektywnie wykorzystywać ograniczone zasoby, gospodarka o obiegu zamkniętym ma wszelkie atrybuty, by stać się powszechnie akceptowanym podejściem.
Dotychczas stosowany linearny model wykorzystania zasobów "produkcja-zużycie-wyrzucenie" jest wypierany przez model "zamkniętej pętli", w którym odpady, jeśli powstają, stają się surowcem.
Zdaniem ekspertów Deloitte szansą na upowszechnienie modelu gospodarki o obiegu zamkniętym jest rozwój nowych branż i rynków, zwłaszcza w sektorze usług, niższe koszty działalności oraz wzrost konkurencyjności i innowacyjności firm. Z kolei na przeszkodzie mogą stanąć wysokie koszty wdrożenia modelu zamkniętego.
Zgodność z wymogami EPR, czyli Rozszerzonej Odpowiedzialności Producenta (odpowiedzialność za produkt zostaje rozszerzona na wszystkie etapy jego życia) może stanowić w Europie koszt równowartości 15 mld euro w całej Europie. - Problemem pozostaje również ograniczona dostępność i jakość danych dotyczących przepływów surowców i odpadów oraz bariery regulacyjne - mówi Julia Patorska.
Zarówno inwestorzy indywidualni, jak i firmy coraz częściej mierząc swój wpływ i zwrot z inwestycji biorą pod uwagę nie tylko koszty i zyski finansowe, ale także korzyści społeczne oraz środowiskowe.
- Podejście to nie oznacza rewolucji i całkowitego odejścia od kryterium zysku. Zakłada ono raczej ewolucyjne uwzględnianie dodatkowych kryteriów, odnoszących się np. do środowiska naturalnego. Chodzi o to, aby naturalne rynkowe bodźce - a więc poszukiwanie zysku - wykorzystać do jednoczesnej realizacji innych, ważnych celów.
Dodatkowo ma to sprzyjać internalizacji negatywnych kosztów zewnętrznych. Przykładowo, duże instytucje finansowe coraz częściej zwracają uwagę przy lokowaniu kapitału czy dany emitent działa odpowiedzialnie, gdyż to pozwala obniżyć ryzyko inwestycyjne - wyjaśnia Julia Patorska. Szacuje się, że wartość inwestycji odpowiedzialnych społecznie w Europie w 2015 roku wynosiła już blisko 150 mld euro.
Warto także dodać, że inwestowanie z myślą o wpływie na otoczenie stwarza szansę na większą przejrzystość rynku finansowego i odpowiedzialność w kontekście generowanego wpływu. Z kolei po stronie wyzwań należy wymienić pogodzenie - czasem sprzecznych - interesów pomiędzy tym, co się danej firmie opłaca finansowo, a co powinna zrobić biorąc pod uwagę wpływ na otoczenie. - Przy podejmowaniu decyzji czynniki pozafinansowe mogą mieć oczywiście mniejsze znaczenie niż oczekiwane zyski. Należy zakładać jednak, że z czasem, gdy niedoskonałości metodyczne w zakresie raportowania wskaźników społecznych i środowiskowych zostaną ograniczone, kryteria pozafinansowe będą zyskiwały na znaczeniu- mówi Julia Patorska.
Wśród pozostałych megatrendów eksperci Deloitte wyróżnili rosnące znaczenie rynku talentów oraz tzw. srebrną gospodarkę. Mają one ze sobą dużo wspólnego. Struktura rynku pracy zmienia się diametralnie. Coraz więcej osób podnosi swoje kwalifikacje przez całe życie, pracuje na swój rachunek lub na podstawie elastycznych form zatrudnienia.
Zwiększa się również liczba pracowników, którzy pracują zdalnie lub jako niezależni wykonawcy.
W tej chwili tylko w Unii Europejskiej może być już 30,6 mln takich osób. Jednocześnie pracodawcy muszą pogodzić interesy wielu różnych generacji obecnych na rynku pracy i powoli zapełniać lukę, która tworzy się po odchodzących na emeryturę przedstawicielach pokolenia wyżu powojennego. - To może być istotny cios dla wzrostu gospodarczego, dlatego wiele rządów w ostatnich latach podnosiło ustawowy wiek emerytalny.
Zmiany w systemach emerytalnych sprawiają, że coraz więcej osób poszukuje informacji dotyczących aktualnych przepisów i kalkuluje opłacalność pozostania na rynku pracy. Konieczność dłuższej aktywności zawodowej, połączona z przewidywanymi niskimi emeryturami z publicznego systemu, może też istotnie wpłynąć na skłonność do oszczędzania i poszukiwanie aktywów, które będą bezpieczną lokatą dla kapitału i swoistą "polisą na starość" - dodaje Julia Patorska.
Aktywność największych koncernów motoryzacyjnych oraz rządowe systemy wsparcia dla elektromobilności przekładają się na rosnące zainteresowanie konsumentów. Motywacją do zakupu pojazdów elektrycznych jest coraz większa świadomość ekologiczna oraz rosnąca opłacalność kosztowa tego typu pojazdów, w porównaniu z pojazdami o napędzie konwencjonalnym.
- Elektromobilność to nie tylko samochody osobowe, ale także autobusy elektryczne oraz wodorowe. Rozwój flot zeroemisyjnych autobusów jest kluczowy w budowaniu "zrównoważonych miast" umożliwiających redukcję zanieczyszczenia powietrza oraz hałasu. Dodatkowym aspektem wykorzystania elektromobilności jest obszar synergii z OZE, czyli odnawialnymi źródłami energii , który prowadzi do gospodarki niskoemisyjnej oraz niezależności energetycznej - mówi Karol Wierzbicki, ekspert w zespole ds. elektromobilności.
Według szacunków Deloitte na początku następnej dekady cena baterii ma spaść do poziomu ok 130 EUR kW/h, co spowoduje, że napęd elektryczny stanie się bardziej atrakcyjny rynkowo.
Deloitte na stronie:
www.deloitte.com/pl/subskrypcje