70 miast na liście szczególnego wsparcia

Prawdopodobnie ponad 70 miast znajdzie się na liście ośrodków wymagających szczególnego wsparcia nowymi środkami unijnymi - wynika z informacji minister rozwoju regionalnego. Pulę środków na ten cel resort wstępnie określił na ok. 2 mld euro. Chodzi o miasta średniej wielkości.

Chodzi o miasta średniej wielkości (prócz stolic województw), których różne szczególne potrzeby mają być wspierane nowymi środkami unijnymi. Ministerstwo określa je roboczo jako "miasta subregionalne". "Listy tych miast jeszcze nie mamy, ona rodzi się w wielkich bólach" - wskazała ostatnio w Chorzowie minister Elżbieta Bieńkowska. Według ostatnich sygnałów obejmie ona prawdopodobnie ponad 70 ośrodków. "Największy problem mamy ze Śląskiem, tu jest dwadzieścia kilka takich miast. Musimy jakieś kryteria znaleźć.

Na pewno będzie wśród nich Bytom" - zaznaczyła ostatnio minister. Pomoc dla dotkniętego skutkami restrukturyzacji przemysłu i problemami społecznymi Bytomia przedstawiciele rządu deklarowali w ostatnich latach kilkakrotnie. Środki dla wymagających szczególnej interwencji miast mają znaleźć się w nowym programie operacyjnym, który będzie odpowiednikiem obecnego programu "Infrastruktura i Środowisko". Resort nazywa go na razie "Infrastruktura dla zrównoważonego rozwoju". Dla miast "subregionalnych" albo zostanie wydzielony w tym programie odrębny priorytet, albo środki te znajdą się w specjalnych pulach w innych priorytetach.

Reklama

Ministerstwo nie przesądziło też jeszcze, jaki będzie mechanizm podziału środków. Prawdopodobnie przynajmniej ich część będzie rozdzielana w trybie konkursowym. Pieniądze mają trafiać przede wszystkim na projekty rewitalizacyjne. Wspierany będzie mógł być też np. transport miejski, w minimalnym stopniu - budowa dróg.

Niezależnie od listy miast wymagających szczególnego wsparcia, na poziomie samorządów województw i regionalnych programów operacyjnych dzielone będą środki na tzw. zintegrowane inwestycje terytorialne. Będą one dotyczyć tzw. obszarów funkcjonalnych miast wojewódzkich. Chodzi o obszary (gmin i powiatów) ściśle powiązane z dużym ośrodkiem, w pobliżu którego są położone. Na Górnym Śląsku to np. aglomeracja katowicka, na Wybrzeżu - Trójmiasto.

Ministerstwo przyznaje, że wyznaczanie obszarów funkcjonalnych budzi wśród samorządowców różnych szczebli kontrowersje, podobne do sporów wokół metropolii. Funkcjonowanie obszarów jest jednak konieczne, by wdrażać projekty w ramach zintegrowanych inwestycji terytorialnych - w obrębie regionalnych programów operacyjnych poszczególnych województw.

Bieńkowska wskazała, że w woj. śląskim sprawa obszarów funkcjonalnych jest trochę prostsza, niż gdzie indziej, ponieważ w obecnym RPO Woj. Śląskiego funkcjonują już cztery programy subregionalne. Resort dopuszcza rozwiązanie, by obszar funkcjonalny był powiązany z dotychczasowym podziałem na subregiony. W procedowanym obecnie projekcie ustawy o zasadach planowania polityki rozwoju znalazł się jednak m.in. zapis, że województwa mogą wyznaczać obszary na podstawie np. własnych strategii.

Bieńkowska nie podała konkretnego terminu, w którym samorządy muszą porozumieć się co do określenia obszarów funkcjonalnych. Wskazała jednak, że dobrze by było, gdyby udało się czasowo powiązać ten proces z tworzeniem projektów regionalnych programów operacyjnych.

Projekty wszystkich programów operacyjnych - zarówno krajowych, jak i regionalnych - powinny być gotowe do końca czerwca. Potem zostaną poddane m.in. procedurom środowiskowym. Resort prosił samorządy województw o nadsyłanie wstępnych projektów nowych regionalnych programów operacyjnych, do końca ub. tygodnia. Jak jednak podała w piątek Bieńkowska, dotąd spłynęły tylko trzy, w tym z woj. śląskiego.

Minister Bieńkowska relacjonowała też, że resort już od długiego czasu nieoficjalnie rozmawia o programach operacyjnych z Komisją Europejską. Ich przygotowywanie musi postępować, mimo że wciąż nie ma jeszcze wiążących regulacji europejskich w tym zakresie. Dlatego praca nad projektami programów operacyjnych odbywa się na podstawie ewoluujących projektów unijnych rozporządzeń.

Wartość unijnych środków na politykę spójności w latach 2014-20 dla Polski powinna wynieść w grudniu 82,1 mld euro. Będzie to efekt przeliczenia z końcem br. wartości 72,9 mld euro na tzw. ceny bieżące - podała również minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska.

Przeliczenie na ceny bieżące to rutynowy zabieg techniczny, który spowoduje wzrost wartości przypadających na Polskę unijnych środków. Jak przed tygodniem informowała w Katowicach minister, dzięki przeliczeniu, które nastąpi w grudniu, np. kwota zapisana wstępnie w nowym Regionalnym Programie Operacyjnym Woj. Śląskiego wzrośnie z ok. 2,8 mld euro do ponad 3 mld euro, czyli o ok. 13 proc.

Minister rozwoju regionalnego potwierdziła PAP, że operacja ta - wynikająca z regulacji dotyczących Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego, Europejskiego Funduszu Społecznego i Funduszu Spójności - obejmie nie tylko programy regionalne, ale też krajowe.

"Przeliczamy alokację na ceny bieżące, czyli 73 miliardy plus 13 proc." - zapowiedziała PAP w Chorzowie Bieńkowska. "W grudniu alokacja dla Polski na politykę spójności wyniesie 82,1 mld euro - dzięki indeksacji" - dodała.

"Ta kwota, którą mamy, ogólnie powinna wzrosnąć, ale przekonamy się o tym na koniec roku - czy rzeczywiście np. Parlament Europejski ją przyjmie (...). Mam nadzieję, że PE zdąży to zrobić do lata - to byłoby świetnie. Jeśli Parlament nie zdążyłby tego zrobić w tym roku, to w przyszłym mamy jednoroczny budżet" - zastrzegła Bieńkowska.

Formalne negocjacje z Parlamentem Europejskim w sprawie nowego wieloletniego budżetu UE jeszcze się nie rozpoczęły. Choć został on przyjęty w lutym przez przywódców krajów Unii, to musi jeszcze uzyskać poparcie europarlamentu, który jednak uzależnił swoją zgodę od spełnienia szeregu warunków.

Według dyplomatów w Brukseli eurodeputowani chcą, by najpierw rządy znowelizowały tegoroczny budżet Unii i pokryły deficyt. Negocjacje budżetowe z PE powinny się rozpocząć jak najszybciej, aby była pewność, że nowe programy konieczne do wdrożenia wieloletnich ram finansowych będą gotowe na czas, czyli na początku 2014 r.

Według wcześniejszych informacji, z budżetu UE na lata 2014-2020 Polska ma otrzymać 105,8 mld euro, w tym na politykę spójności 72,9 mld euro, a na politykę rolną 28,5 mln euro. To daje Polsce pozycję największego beneficjenta funduszy UE. Uzgodnienia szefów państw UE musi jeszcze zatwierdzić Parlament Europejski.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »