8 na 10 konsumentów regularnie odkłada gotówkę. Pozytywne skutki pandemii?

Jednym z pozytywnych efektów pandemii jest zwiększenie świadomości konsumentów w kwestii oszczędzania. Według danych zebranych przez Intrum, 8 na 10 osób w naszym kraju stara się oszczędzać każdego miesiąca. Co więcej 12 proc. pytanych przyznaje, że w porównaniu z okresem sprzed pandemii, obecnie oszczędza jeszcze więcej pieniędzy.

Podobne wnioski płyną z analiz BIG InfoMonitor - blisko 1/5 (19 proc.) ankietowanych deklaruje, że dopiero pandemia uświadomiła im, jak ważna jest to sprawa, więc aktywnie działają w tym kierunku. Nie chodzi jednak tylko o odkładanie gotówki "do skarpety". Kryzys wywołany pandemią sprawił, że w ogóle staliśmy się bardziej rozsądni w kwestii finansów. Długo zastanawiamy się przed podjęciem decyzji o zaciągnięciu kolejnego kredytu, kupujemy mniej, co deklaruje blisko 70 proc. konsumentów i bardziej świadomie.

Pandemia obniżyła dochody 45 proc. konsumentów w naszym kraju. Czy w takiej sytuacji, gdy blisko co druga osoba ma mniej pieniędzy w portfelu, oszczędzanie w ogóle jest możliwe? Jak przekonuje Katarzyna Kulka, ekspert Intrum nie tylko jest możliwe, ale nawet staje się obecnie koniecznością.

Reklama

- To prawda, pandemia zmniejszyła zdolność polskich konsumentów w zakresie oszczędzania, szczególnie jeżeli chodzi o oszczędzanie w perspektywie długoterminowej. Z analiz Intrum wynika, że 46 proc. Polaków oszczędza teraz mniej, niż przed kryzysem. Jednak w takiej sytuacji jak pandemia ważniejszy niż to, ile oszczędzamy, staje się fakt, że mimo niesprzyjającej rzeczywistości, staramy się oszczędzać regularnie. Aż 8 na 10 osób (80 proc) odkłada pieniądze każdego miesiąca i ten wysoki odsetek utrzymuje się od dawna (2019 r. - 79 proc). Oszczędzanie, szczególnie w kryzysie, jest nie lada wyczynem, dlatego warto pochwalić polskich konsumentów za taką postawę. Można śmiało stwierdzić, że wiele osób w czasie ostatnich kilkunastu miesięcy wykształciło w sobie nawyk oszczędzania. To ważna umiejętność, bo korona-kryzys jeszcze nie minął i niestety dla niektórych konsumentów dopiero przyjdzie moment, w którym będą musieli zacisnąć pasa - stwierdza Katarzyna Kulka.

A jeżeli dotychczas mieliśmy "szczęście" i pandemia nie wpłynęła na stan domowej kasy, to staramy się oszczędzać jak najwięcej. 12 proc. respondentów badania Intrum przyznało, że w porównaniu z okresem sprzed wybuchu korona-kryzysu, obecnie odkłada więcej pieniędzy. 6 na 10 osób z tej grupy deklaruje, że w ten sposób chce zapewnić sobie większe bezpieczeństwo finansowe na wypadek zmniejszenia dochodów w wyniku kolejnych fal pandemii. 46 proc. odkłada "nadwyżkę" gotówki, która pojawiła się w wyniku braku możliwości wydawania pomiędzy na jedzenie i rozrywkę na mieście z powodu obostrzeń.

Jak dokładnie wygląda nasza lista priorytetów, na jakie cele oszczędzamy najczęściej i najchętniej?  Na pierwszych miejscach tej listy znalazły się niespodziewane wydatki - 79 proc. i "ubezpieczenie się" na wypadek utraty pracy lub innego źródła dochodu - 53 proc. - Gromadzenie pieniędzy na tzw. "czarną godzinę" jest teraz naszym priorytetem i nie zmienia się on od wielu miesięcy - zaznacza Katarzyna Kulka, ekspert Intrum.


Podobnie wygląda lista, którą można sporządzić na podstawie danych zebranych przez BIG InfoMonitor. TOP 3 celów, dla których oszczędzamy to: zabezpieczenie się w razie nieprzewidzianych wypadków (44 proc.), zyskanie dodatkowych środków w przypadku straty źródła utrzymania (32 proc.) i zabezpieczenie się na sytuacje wyjątkowe, takie jak pandemia (24 proc.).

Blisko połowa (48 proc.) konsumentów pytanych przez Intrum przyznaje, że zainteresowanie "filozofią" sustainability, czyli m.in. zrównoważonym, świadomym podejściem do wydawania i zarządzania swoimi pieniędzmi, zmotywowało ich do ograniczenia wydatków, czyli do włączenia bardziej oszczędnego trybu życia. - Zresztą ten pozytywny trend jest widoczny nie tylko wśród polskich konsumentów, ale również w całej Europie. Gdy pandemia Covid-19 zmniejszyła budżety gospodarstw domowych (w Polsce ten problem dotyczy co 2. osoby, a w grupie wiekowej 18-21 lat już  63 proc. konsumentów) i siłę nabywczą konsumentów, wiele osób postanowiło zadbać o swoje finanse, wcielając w życie właśnie podejście zakładające myślenie o tym, skąd pochodzą produkty  - zauważa Katarzyna Kulka, ekspert Intrum.

U polskich konsumentów w parze z chęcią oszczędzania na "gorsze" czasy idzie zauważalna rezerwa do pożyczana pieniędzy w obecnej, niepewnej rzeczywistości. 3 na 4 osoby (76 proc.) pytane przez Intrum deklarują, że nie chcą pożyczać pieniędzy na duże wydatki, póki nie będą mieć pewności, że kryzys związany z pandemią Covid-19 się skończył. Taki sam odsetek badanych przyznał, że teraz bardziej ostrożnie podchodzi do zaciągania długów, mimo że obecnie stopy procentowe są niskie14.

Taka postawa nie wynika tylko z roztropności, ale również z obawy o przyszłość, bo nie da się ukryć, że pandemia wpędziła w problemy finansowe część konsumentów w naszym kraju. Blisko 60 proc. rodziców twierdzi, że są teraz bardziej zaniepokojeni o swój dobrobyt finansowy, niż w jakimś innym momencie swojego życia. Te obawy podziela 54 proc. konsumentów, którzy nie są rodzicami. Co więcej, 7 na 10 osób (68 proc.) osób posiadających dzieci, otwarcie przyznaje, że to właśnie pandemia uświadomiła im, że ich finanse nie są na tyle bezpieczne, by mogli wieść życie pozbawione stresu (vs 57 proc. konsumentów bez dzieci).

- Pandemia pokazała, że część konsumentów może regularnie odkładać pieniądze i to bez większego wysiłku. Z pewnością te osoby zachęcone zadawalającymi rezultatami, będą oszczędzać w przyszłości, wtedy, gdy kryzys już się skończy. Ten dobry nawyk z nimi zostanie. Ale nie można mieć złudzeń co do kolejnej grupy, która ma zupełnie inne podejście do sprawy. Nie brakuje konsumentów, którzy teraz oszczędzają, bo wiedzą, że nie mogą inaczej, jednak, gdy tylko poczują się nieco pewniej na gruncie finansowym, wrócą z kolei do swoich "złych" nawyków, czyli np. życia ponad stan, finansowania bieżących potrzeb przy pomocy karty kredytowej, korzystania ze "zdradliwych promocji" typu "kupię dziś, zapłacę za 30 dni". Jak pokazują historie dłużników, takie podejście w pewnym momencie prowadzi do problemów finansowych - komentuje Katarzyna Kulka, ekspert Intrum. Wydaje się, że dla takich osób pandemia była zbyt małym szokiem, by wywołać stałą zmianę postaw.

Oprac. WSz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »