Afera, której podobno nie ma

Afera taśmowa wywołana nagraniami ujawnionymi przez "Puls Biznesu" zatacza coraz to szersze kręgi. Taśma z rozmową Władysława Serafina z Władysławem Łukasikiem ujrzała światło dzienne najprawdopodobniej pół roku od jej nagrania. Czy kumoterstwo, niegospodarność i machlojki to rzeczywiście wyznaczniki polskiej sceny politycznej i obszaru administracji publicznej? Czy nadużycia stały się na tyle powszechne, że konsekwencje afery taśmowej PSL'u to tylko walka z wiatrakami?

Afera taśmowa wywołana nagraniami ujawnionymi przez "Puls Biznesu" zatacza coraz to szersze kręgi. Taśma z rozmową Władysława Serafina z Władysławem Łukasikiem ujrzała światło dzienne najprawdopodobniej pół roku od jej nagrania. Czy kumoterstwo, niegospodarność i machlojki to rzeczywiście wyznaczniki polskiej sceny politycznej i obszaru administracji publicznej? Czy nadużycia stały się na tyle powszechne, że konsekwencje afery taśmowej PSL'u to tylko walka z wiatrakami?

W czym tkwi problem?

Upublicznione w lipcu tego roku, pochodzące najprawdopodobniej ze stycznia, nagrania tak zwanej afery taśmowej PSL, to zapis rozmowy Władysława Serafina - szefa kółek rolniczych - z Władysławem Łukasikiem - byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego, który zajmował to stanowisko od maja 2008 r. do grudnia 2011 r. Tuż po opublikowaniu stenogramów rozmowy w swoim oświadczeniu Łukasik zapewniał: "...rozmowa ta została zarejestrowana bez mojej wiedzy i zgody, a opublikowanie jej oceniam jako rażące naruszenie dobrych obyczajów i prawa. Nie jestem też pewien, czy opublikowany zapis tej rozmowy jest w pełni zgodny z rzeczywistym jej przebiegiem. Z tego między innymi powodu nie mogę odnosić się do żadnych szczegółowych kwestii... Dodatkowo byłem poruszony stylem odwołania mnie ze stanowiska prezesa ARR - nagłym i sugerującym jakieś zasadnicze nieprawidłowości w mojej pracy. Stąd w mojej wypowiedzi mogły się znaleźć pospiesznie, potocznie formowane i przejaskrawione opinie, wskazania na niezweryfikowane fakty, nazbyt daleko idące przypuszczenia, jakie w prywatnej rozmowie się niekiedy zdarzają. Oświadczam, że nie było moim zamiarem publiczne przypisywanie komukolwiek niewłaściwych czynów lub intencji. Wszystkie osoby, które mogły poczuć się urażone lub poszkodowane w związku z upowszechnieniem tej prywatnej rozmowy przepraszam".

Reklama

Łukasik w rozmowie z Serafinem opowiadając o machlojkach, rzeczywiście opinii nie szczędził, dodatkowo wyjaśniając pojęcia takie jak "swoi" i "ciepła posadka". Właściwie bez skrępowania, a bardziej z dużą dozą nonszalancji i półuśmiechu opowiadał o kumoterstwie, rozdzielnictwie posad, a nawet całych spółek, czy umiejętnym obchodzeniu ustawy kominowej, jak się okazało nieudolnie, ograniczającej zarobki osób kierujących niektórymi podmiotami. Łukasik porusza w rozmowie wątki państwowej spółki Elewarr oraz ministerstwa rolnictwa i konotacji administracyjno - państwowych:

-" Oni są tam zaprzyjaźnieni towarzysko, myślę, że biznesowo i w każdym innym obszarze. Także razem imprezują i w różny sposób to raz. On traktuje ten Elewarr jako swoją spółkę.", "A to, co Andrzejek lubi, za nic on sam nie odpowiada. Wiesz, on sobie może wnioskować... On zawnioskował o wynagrodzenie 50 tysięcy złotych miesięcznie. Ja mu tego nie mogłem podpisać, ale ten słup mu podpisał. Miesięcznie... Ale nie tylko to sobie wpisał. On sobie wpisał, na przykład, że nie 1 proc. udziału w zysku, tylko 3 proc. będzie miał. Albo teraz to on uważa, że 10 proc. powinien mieć. W ogóle, że te pieniądze - tam jest 90 milionów na koncie - że to w ogóle wszystko jest jego. I on to, powiedzmy, w sposób bardzo taki różny to eksploatuje.", "NIK za bardzo się tego nie wnika. NIK tam patrzy, czy nie przekroczył ustawy kominowej. CBA itd. i ci inni, oni się tam takimi rzeczami tam na razie.... To jest totalnie bezkarne, to ci mówię."

I co z tego wyszło?

Serafin na konferencji prasowej oświadczył za to, że taśmy powstały bez jego udziału, a cała, jak to nazwał "zadyma" ma jedynie "wykopać koalicję i PSL". Bezpośrednim wynikiem afery taśm PSL była przyjęta przez Donalda Tuska dymisja ministra rolnictwa - Marka Sawickiego. Upublicznienie rozmowy Serafina z Łukasikiem doprowadziło także do wszczęcia postępowania z urzędu oraz skierowania zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Centralne Biuro Antykorupcyjne do Prokuratury Generalnej.

Agenci CBA rozpoczęli także kontrolę spółki zbożowej Elewarr, jednak jej zakończenie przewidzenie jest najwcześniej na połowę września. Zatrważające jest jednak to, że choć premier Tusk uznał nagrania za bulwersujące, to już dla Waldemara Pawlaka są one jedynie "rozmową dwóch panów sfrustrowanych życiem". Serafin koncentruje się przy tym na wspomnianej "zadymie", a Łukasik przeprasza nie za to, że zwlekał z przekazaniem informacji o nieprawidłowościach właściwym organom i służbom, a woli przeprosić za to, że ktoś z wymienionych przez niego w rozmowie mógłby w racji zarzutów poczuć się urażony. Taśma ta pokazała niestety, że polskie szczyty państwowe przeżarte są korupcją, układami i kumoterstwem, o którym wszyscy doskonale wiedzą, ba, nawet akceptują. Niestety finał tej historii będzie najprawdopodobniej mętny jak zwykle, dojdzie do oskarżenia i skazania 2-3 osób, wszystko rozejdzie się po kościach, niewiele się w tej materii zmieni i dalej ręka rękę będzie myła...

Portal Skarbiec.Biz

Skarbiec.biz
Dowiedz się więcej na temat: afera taśmowa | światło dzienne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »