Afrykański pomór bije w naszą gospodarkę
Hodowcy dopingują ministra rolnictwa do twardych negocjacji w sprawie afrykańskiego pomoru świń.
Sprawa wystąpienia choroby na Litwie i związane z tym rosyjskie embargo na unijną wieprzowinę będzie dziś omawiane w Brukseli podczas posiedzenia europejskiej rady ministrów rolnictwa. Polska i Litwa mają prosić o rekompensaty z unijnego budżetu dla przedsiębiorców, którzy ponieśli straty.
Hodowcy podkreślają, że Polska jest wolna od afrykańskiego pomoru świń i w naszym kraju tej choroby nie stwierdzono. Jednak rosyjski zakaz eksportu unijnej wieprzowiny niezwykle mocno uderzył w nasze firmy:
Afrykański pomór świń to choroba groźna dla zwierząt hodowlanych, w szczególności trzody chlewnej. Powoduje duże straty w gospodarstwach, ale nie jest szkodliwa dla ludzi.
Stwierdzono ją na Litwie u dwóch padłych dzików. W związku z tym Rosja nie przyjmuje już unijnych świadectw eksportowych, co w praktyce oznacza blokadę na unijną wieprzowinę. Polski minister rolnictwa chce doprowadzić do tego, aby zakazem objąć tylko region, w którym wystąpiła choroba.
Polska jest trzecim największym eksportem wieprzowiny do Rosji, po Niemcach i Danii. Nasi producenci już biją na alarm - w związku z embargiem ceny wieprzowiny spadają, w magazynach rosną zapasy mięsa. - Sytuacja jest bardzo trudna dla Polski - mówił kilka dni temu minister rolnictwa Stanisław Kalemba. Dlatego Warszawa zabiega o unijne dofinansowanie na pokrycie strat.
- Są w Unii mechanizmy i my o tym mówimy, ale to jest zawsze bardzo trudny proces - dodał minister.
Na razie wiele wskazuje na to, że rekompensat nie będzie. Według unijnych urzędników nie można mówić o kryzysie na rynku wieprzowiny w całej Unii, ceny tusz spadły tylko o 3 procent. Niektórzy przyznają jednak, że jeśli embargo potrwa dłużej, wtedy możliwa jest zgoda Komisji Europejskiej na skupowanie nadwyżek mięsa, albo na dopłaty do eksportu.