Alkoturystyka w Estonii
Jak podaje "Rzeczypospolita" właściciele sklepów monopolowych w Talinie zacierają ręce. Kolejna już podwyżka akcyzy w Finlandii doprowadziła do tego, że Finowie niemal przestali kupować alkohol w swoim kraju, gdyż wolą jeździć na zakupy do pobliskiej Estonii.
Fińscy politycy zaczynają się zastanawiać, czy nie przesadzili i czy nie należałoby wycofać się z podwyżek. Ostatnia była niebagatelna - ceny wysokoprocentowych trunków zwiększyły się o 10,5 proc.
Wódka w Helsinkach kosztuje dwa razy więcej niż w oddalonym o zaledwie 80 km Talinie. Na dodatek podróż do Estonii szybkim katamaranem trwa 1,5 godz., a bilet można już kupić za 20 euro.
Wyjazdy do również pobliskiej Rosji nie cieszą się takim powodzeniem z powodu ograniczeń w ilości przewożonego towaru.
Jedyni Finowie, jacy cieszą się ze wzrostu akcyzy na alkohol, to właściciele promów na linii Helsinki-Talin. Tylko w ciągu ostatnich czterech miesięcy liczba fińskich alkoturystów odwiedzających estońską stolicę wzrosła o 10 proc.
Zauważalny obecnie wzrost liczby alkoturystów nie dorówna zapewne prawdziwej rewolucji w tej kwestii, jaka wybuchła po wejściu Estonii do Unii Europejskiejw 2004 roku. Wówczas ilość sprowadzanego stamtąd alkoholu wzrosła nawet trzykrotnie.
W samej Finlandii do tej pory obowiązuje znany ze Skandynawii system sprzedaży alkoholu. Napoje wyskokowe są sprzedawane wyłącznie w ramach państwowej sieci Alko. W całym 5,3-milionowym kraju jest zaledwie około 300 sklepów tego rodzaju.