Amerykanie zwalniają

Starbucks, największa na świecie sieć kawiarni, wyhamowuje po czterech latach ekspansji. Zamierza zamknąć 600 sklepów i zredukować zatrudnienie o 12 tysięcy pracowników.

54-letni prezes i założyciel firmy Howard Schultz, który w styczniu zwolnił dyrektora zarządzającego, zamyka niedochodowe lokalizacje, zwłaszcza te znajdujące się blisko siebie. Redukcja zatrudnienia obejmie pracowników etatowych i tymczasowych i potrwa dziewięć miesięcy. Starbucks działa w 45 krajach. Jego głównym rynkiem są Stany Zjednoczone. We wrześniu 2006 r. konkurencyjna Diedrich Coffee sprzedała Starbucksowi większość sklepów. W 2007 r. Starbucks wszedł do Rumunii, Danii, Rosji oraz Holandii. W Polsce Starbucks ma się pojawić w drugiej połowie 2008 r. w Warszawie i Wrocławiu. - Inwestorzy powinni pozytywnie zareagować na posunięcia Starbucksa - uważa Matthew DiFrisco, analityk z nowojorskiego Oppenheimer & Co. - Starbucks jest najzwyczajniej w świecie ofiarą własnego sukcesu - uważa DiFrisco, który rekomenduje zakup akcji spółki. Akcje Starbucksa, które straciły ponad połowę w ciągu dwóch lat, wzrosły dziś o 4,7 proc. - Oświadczenie Schultza wskazuje na to, że zamierza zrobić nie to co najłatwiejsze, ale to co zrobić należy - uważa James Walsh, analityk z Coldstream Capital Management w Waszyngtonie, który jest akcjonariuszem Starbucksa.

Reklama
INTERIA.PL/Rzeczpospolita
Dowiedz się więcej na temat: Amerykanie | starbucks | zwalnianie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »