Aral dla Orlenu
Orlen jest bliski powiększenia swej sieci o 440 stacji paliwowych w RFN, gdzie panuje nadpodaż paliwa. Nie wiadomo skąd koncern weźmie środki na udział w przetargach na Unipetrol i Rafinerię Gdańską. Wygrane dałyby mu do 600 nowych stacji.
PKN Orlen finalizuje transakcję zakupu od BP Germany 440 stacji benzynowych pod marką Aral. Orlen wchodzi tam, nie mając za granicą praktycznie żadnego doświadczenia. Za zdobywanie takiego doświadczenia najprawdopodobniej zapłaci polski klient koncernu. W Polsce wartość przeciętnej stacji szacuje się na ok. 1 mln dolarów. Z nieoficjalnych informacji wynika że za przejmowaną sieć PKN będzie musiał zapłacić 350-400 mln dolarów. Porównywalnie niska cena nabywanych stacji może być myląca. W Polsce bowiem wartość stacji wyceniana jest na podstawie wartości odtworzeniowej, podczas gdy na Zachodzie o ich wartości decyduje potencjał rynkowy. O właściwej wycenie kupowanych stacji rozstrzyga ich lokalizacja, standard, a można przypuszczać, że BP pozbywa się stacji np. wymagających sporych nakładów inwestycyjnych.
Wydaje się że przeznaczane na nowy nabytek Orlenu środki mogłyby przynieść większy pożytek gdyby uzupełniły fundusze przeznaczane przez PKN na zmianę brandu własnych stacji (oprócz postawienia tablicy z cenami). Dzisiaj wciąż funkcjonują one pod trzema postaciami: jako stacje PKN Orlen, Petrochemii Płock lub Centrali Produktów Naftowych. Tymczasem polski rynek detaliczny przeżywa duże wstrząsy. Wszyscy właściciele sieci stacji łakną pieniędzy na ich modernizację, a wiele prywatnych firm paliwowych poszukuje funduszy Unii Europejskiej, które pozwoliłyby im dostosować stan techniczny swoich stacji do wymogów unijnych.
Nie wiadomo czy podejmując decyzję o przejęciu stacji paliw w RFN Orlen poświęcił należytą uwagę analizie struktury przychodów stacji w Polsce i w Niemczech, która znacząco się różni. W RFN przychody ze sprzedaży paliwa wystarczają benzyniarzom jedynie na pokrycie kosztów stałych (fundusz płac, koszty energii i dzierżawy gruntów), podczas gdy gros dochodów generują sklepy. Trudno też wyobrażać sobie że agenci z Orlenu pojadą do Niemiec. W grę wchodzi raczej powołanie spółki prawa niemieckiego typu Orlen... GmbH, która będzie nadzorowała pracę dotychczasowych niemieckich agentów. Jednak przeszkodą we współpracy mogą stać się ogromne dysproporcje w posiadanej przez Niemców i Polaków z Orlenu wiedzy z zakresu marketingu. Niemcy nabyli ją działając już ponad 20 lat w warunkach konkurencyjnego rynku. Tak więc poza chęcią "bycia wielkim" i propagandowego "wyjścia na zewnątrz" nie widać powodu dla którego Orlen miałby kupować stacje w RFN.
Tymczasem Orlen ma przecież inne niebagatelne wydatki - np. zakup Rafinerii Gdańskiej. Nie można zapominać, że minister skarbu państwa zapowiedział, ze nie zaakceptuje gorszej oferty niż ta przedłożona przez konsorcjum rosyjsko-brytyjskie, które zapowiadało że za 75 proc. akcji gdańskiej spółki zapłaci 274 mln dolarów i zainwestuje w nią minimum 330 mln dolarów. Umowa między Rotch i PKN zakłada że płocka spółka zapłaci za 25 proc. akcji. Orlen będzie więc musiał wyłożyć ponad 91 mln dolarów.
Nie wydaje się też aby PKN zrezygnował ze starań o kapitałowe wejście na czeski rynek paliwowy poprzez zakup koncernu Unipetrol, będącego m.in. właścicielem większości akcji firmy Benzina, posiadającej w Republice Czeskiej ok. 340 stacji benzynowych. Orlen próbował je kupić wspólnie z Agrofertem, jednak ostatecznie do szacowanej na ponad 360 mln euro transakcji nie doszło. Czeski rząd podjął decyzję o unieważnieniu przetargu, a teraz ponownie chce sprzedać swoje udziały (63 proc. akcji) w firmie. Ofertą oprócz PKN są zainteresowani jego potencjalni partnerzy w tworzeniu środkowoeuropejskiego konsorcjum paliwowego - austriacki ÖMV i węgierski MOL. Krążą pogłoski że w nowym rozdaniu partnerem w nabyciu Unipetrolu mógłby być dla Orlenu Rotch, który wcześniej także rywalizował z Agrofertem.
Po zakupie RG i w wypadku nabycia Unipetrolu do sieci Orlenu może więc trafic ponad 1000 nowych stacji.