Arcelor tnie załogę, dywidendy nie rusza
Około tysiąca związkowców z różnych krajów Europy, w tym z Polski, przeszło we wtorek ulicami Brukseli w proteście przeciwko zwolnieniom w zakładach należących do koncernu stalowego Arcelor Mittal.
Do Brukseli przyjechało kilkudziesięciu związkowców Solidarności z Warszawy, Krakowa i Dąbrowy Górniczej. Szli w demonstracji pod sztandarami "Solidarność - Arcelor Mittal Poland", obok kolegów z Belgii, Niemiec, Francji, Hiszpanii.
Związkowców oburza, że koncert ogranicza zatrudnienie tłumacząc to kryzysem gospodarczym na świecie i koniecznością ograniczenia produkcji, ale jednocześnie nie ogranicza dywidendy dla swoich akcjonariuszy.
- Jak jest kryzys i jest źle - to nie tylko pracownicy mają ponosić koszty, niech pracodawcy też się podzielą kosztami złej sytuacji - tłumaczył w rozmowie przewodniczący Metalowców w małopolskiej "S" Andrzej Gębara.
Dodał, że redukcje zatrudnienia dotykają również zakłady w Polsce: ok 1200 osób.
Zdaniem organizatorów protestu, związkowców z Europejskiej Federacji Metalowców (EFM), prawdziwe rozmiary zwolnień nie są znane, ponieważ zarząd ich nie ogłasza (co najmniej 6 tys. osób w Europie, 9 tys. na całym świecie). EFM obawia się, że dla koncernu kryzys jest pretekstem do niczym nieusprawiedliwionej restrukturyzacji.
- Solidaryzujemy się ze związkowcami z całego Arcelor Mittal w Europie - powiedział Gębara.
Związkowcy domagają się przede wszystkim dialogu dotyczącego rozwiązań, które pozwolą przetrwać kryzys i zachować jak najwięcej miejsc pracy w koncernie. Wątpią, czy Arcelor Mittal, światowy lider w produkcji stali, zrobił wszystko, aby chronić miejsca pracy.
Zdaniem związkowców w ubiegłym roku udziałowcy koncernu zarobili 2,3 mld dol. Połowa zysków trafia do największego udziałowca, Lakshmiego N. Mittala. Oficjalne ogłoszenie kolejnych rekordowych - wg oczekiwań - wyników i dywidendy za rok 2008 ma nastąpić w środę.