Atak wyprowadzono z chińskiego miasta Jinan
Stany Zjednoczone zwróciły się do Chin o przeprowadzenie śledztwa w związku z zarzutami firmy Google, która twierdzi, że wielki atak hakerski na jej pocztę elektroniczną został wyprowadzony z Chin.
"Powiadomiliśmy Chińczyków o naszym zaniepokojeniu tymi zarzutami i poprosiliśmy o ich zbadanie" - powiedział w piątek dziennikarzom rzecznik Departamentu Stanu USA Mark Toner. Poprzedniego dnia ten sam rzecznik mówił jeszcze, że Waszyngton nie zwrócił się oficjalnie do Pekinu w sprawie zarzutów Google'a.
Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton powiedziała w czwartek, że zarzuty Google'a wobec Chin w sprawie ataku hakerskiego na konta Gmail są bardzo poważne, i że ich zbadaniem zajmie się FBI.
Google ostrzegł w środę użytkowników swojej poczty elektronicznej przed atakami hakerów, prawdopodobnie z Chin.
Nieznani sprawcy włamali się do skrzynek pocztowych setek użytkowników kont Gmail. Ofiarami tego ataku są przede wszystkim pracownicy administracji USA, chińscy dysydenci oraz dziennikarze, wojskowi i urzędnicy z innych krajów azjatyckich, głównie z Korei Płd.
Hakerom udało się zdobyć hasła dostępów, wejść do skrzynek i przejąć znajdujące się w nich informacje. Firma Google zorientowała się w sytuacji i poinformowała o niej ofiary ataku, a także zabezpieczyła ich konta.
Atak, jak przypuszcza Google, wyprowadzono z chińskiego miasta Jinan. Amerykańska firma zaapelowała do wszystkich użytkowników kont Gmail do zachowania czujności i stosowania bezpiecznych haseł dostępu.
Nie był to pierwszy cybernetyczny atak z Chin na Google i jego użytkowników. W 2009 roku hakerzy próbowali włamać się do skrzynek pocztowych chińskich dysydentów oraz do systemów amerykańskiego giganta internetowego.
Pekin odrzucił najnowsze oskarżenia Google'a. "Zrzucanie odpowiedzialności na Chiny jest niedopuszczalne" - oświadczył w czwartek rzecznik chińskiego MSZ Hong Lei na konferencji prasowej.