Awaryjny plan gazowy. Jak państwa UE już teraz oszczędzają gaz
UE chce zmniejszyć zużycie gazu o 15 procent z powodu ograniczenia dostaw z Rosji. Jeszcze przed ogłoszeniem przez Brukselę awaryjnego planu gazowego, państwa członkowskie UE podjęły kroki w celu oszczędzania energii.
Chyba najlepsza rada dotycząca oszczędzania energii dla Niemców, którzy jak nikt inny w Europie są uzależnieni od gazu Putina, nadeszła z Grecji: "A może niemieccy emeryci wzięliby po prostu zimą dłuższy urlop na Krecie?" - spytał minister turystyki z Aten.
Albo jeszcze lepiej: dlaczego niemieccy emeryci nie przeniosą się od razu do Grecji? Znajdą w niej słońce, plaże, grecką kuchnię i nie będą musieli płacić kroci za ogrzewanie mieszkań i ciepłą wodę w mokrą i szarą niemiecką zimę.
Tło tej całkiem poważnej propozycji z Aten wygląda tak: Grecja jest dużo lepiej niż Niemcy przygotowana do wprowadzenia u siebie unijnego awaryjnego planu gazowego, polegającego na dobrowolnym ograniczeniu zużycia gazu o 15 procent. Wszystkie wyspy greckie, z wyjątkiem Eubei, są niepodłączone do sieci gazu ziemnego; ogrzewanie zapewnia tam olej opałowy lub energia elektryczna. A jeśli zrobi się chłodniej, w wielu mieszkaniach do standardowego wyposażenia należy również kominek.
Grecja, podobnie jak Portugalia i Hiszpania, początkowo sprzeciwiła się propozycjom oszczędnościowym Komisji Europejskiej. Hiszpańska minister energii Teresa Ribera bez ogródek wyraziła postawę południowych państw członkowskich UE: "W przeciwieństwie do wielu innych krajów, Hiszpanie nie żyją ponad stan, jeśli chodzi o energię".
Madryt mógł sobie pozwolić na danie tego kuksańca Niemcom. W ostatnich latach zainwestował sporo pieniędzy w infrastrukturę dla wielkich tankowców z gazem płynnym z USA i innych regionów świata. Największy w Europie zakład regazyfikacji znajduje się w Barcelonie, a jedna trzecia wszystkich takich instalacji w UE znajduje się w Hiszpanii. W sytuacji kryzysowej, zapowiedziała minister Ribera, Hiszpania dobrowolnie zmniejszyłaby zużycie gazu o 7 do 8 procent.
Sąsiednia Francja również posiada cztery terminale importowe LNG. Od połowy czerwca Francja nie otrzymuje już gazu ziemnego z Rosji gazociągiem, ale stała się największym na świecie importerem rosyjskiego gazu skroplonego. Szefowie trzech największych francuskich firm energetycznych zaapelowali w związku z tym przed miesiącem do mieszkańców kraju o oszczędzanie prądu. Francja ogłosiła u siebie tzw. fazę pomarańczową, która sygnalizuje napiętą sytuację w zaopatrzeniu w energię.
Prezydent Francji Emmanuel Macron poszedł o krok dalej: 14 lipca, w dniu francuskiego święta narodowego, nazwał krajowy plan oszczędzania energii "powszechną mobilizacją".
Rząd w Paryżu planuje dalszą dywersyfikację dostaw energii, szybszą rozbudowę odnawialnych źródeł energii i napełnienie magazynów gazem. Natomiast sami Francuzi mają włączać zmywarkę do naczyń tylko raz dziennie zamiast dwa razy i wyłączać światło w pomieszczeniach, z których akurat nie korzystają.
Włochy, które - zanim rozpoczęła się rosyjska inwazja na Ukrainę - importowały 48 procent gazu z Rosji, podobnie jak Niemcy opóźniają planowane wycofanie się z energetyki węglowej. Mają u siebie jeszcze siedem elektrowni opalanych węglem kamiennym, z których część została wyłączona lub pracowała w trybie ograniczonym.
W budynkach publicznych we Włoszech od 1 maja jest nieco cieplej: klimatyzatory już nie mogą schładzać temperatury poniżej 27 stopni, z tolerancją dwóch stopni Celsjusza. W zimie będzie można podgrzać temperaturę do maksymalnie 19 stopni. Osobom naruszającym te przepisy grożą drakońskie grzywny w wysokości od 500 do 3000 euro.
Belgia nagradza energooszczędnych obywateli. Od marca obniżono stawkę VAT na produkty i usługi budowlane, takie jak rozbiórka i remont, a także na kolektory słoneczne, pompy ciepła i inne urządzenia wykorzystujące energię słoneczną. Obecnie podatek VAT na nie wynosi tylko 6 zamiast 21 procent, a hasło rządu w Brukseli brzmi: "Izolujcie domy, izolujcie Putina".
Import z Rosji stanowi zaledwie 6 procent belgijskiego zużycia gazu, a port w Zeebrugge ma ogromny terminal skroplonego gazu ziemnego LNG. Mimo to Belgia postanowiła nie wyłączać dwóch swoich bloków reaktorów jądrowych Tihange 3 i Doel 4 w 2025 roku i zamierza utrzymać je w sieci przez kolejne dziesięć lat.
Także Holandia odchodzi od zasad, które jeszcze kilka miesięcy temu, podobnie jak w Niemczech, wydawały się nie do ruszenia: holenderskie elektrownie węglowe, które z powodu kryzysu klimatycznego pracowały na jednej trzeciej ich mocy nominalnej, mają teraz pracować na pełnych obrotach do 2024 roku. W Austrii natomiast jedna elektrownia mieszana jest obecnie przebudowywana na elektrownię opalaną węglem kamiennym, a inne elektrownie zasilane gazem ziemnym zostaną prawdopodobnie przystosowane do zasilania olejem opałowym.
A Europa Południowo-Wschodnia? Chorwacja zwiększa wykorzystanie LNG, Bułgaria poszukuje ropy i gazu na Morzu Czarnym, a w Rumunii rząd poddał pod głosowanie w parlamencie reformę restrykcyjnego prawa dotyczącego wydobycia gazy w strefie przybrzeżnej, co powinno uczynić je opłacalnym zajęciem.
Wydaje się zatem, że państwa UE dostrzegły powagę sytuacji. Nie można jednak tego powiedzieć o brytyjskim dostawcy energii SSE. Firma ta wysłała do swoich klientów mejla z praktycznymi wskazówkami, jak mogą zaoszczędzić na kosztach ogrzewania: kilka podskoków, obfita owsianka, przytulanie się do zwierzęcia lub członka rodziny, konkurs hula-hoop z dziećmi i jedzenie imbiru znalazły się na liście "prostych i opłacalnych sposobów na utrzymanie ciepła w zimie".
Wywołało to falę burzenia w całym kraju, gdzie - według brytyjskich organizacji charytatywnych - do sześciu milionów gospodarstw domowych prawdopodobnie będzie musiało wybierać między wydawaniem pieniędzy na jedzenie a na ogrzewanie i oświetlenie mieszkania tej zimy. Ze strony SSE szybko pojawiły się przeprosiny, mówiące o tym, że ta wskazówka była "haniebna", podobnie jak ta, że sprzątanie mieszkania też rozgrzewa tych, którzy oddają się temu zajęciu.
Oliver Pieper
Redakcja Polska Deutsche Welle
Zobacz również: