Azjaci czekają na polską żywność

Azjaci czekają na naszą żywność - informuje "Puls Biznesu".

Gazeta pisze, że zdaniem producentów nie należy płakać nad utratą rosyjskiego rynku z powodu embarga, ale walczyć mocniej o południe i wschód Azji. Można tam eksportować produkty mleczne, świeże owoce i warzywa a także mięso.

Resort gospodarki jeszcze w tym roku ma ruszyć z nowym naborem wniosków o wsparcie działań promocyjnych - udziałów w targach, seminariach, konferencjach, przygotowaniach wydawnictw promocyjnych, ale też o dofinansowania certyfikatów wymaganych na zagranicznych rynkach. Działania te zostaną pokryte z budżetu ministerstwa.

Reklama

Zdaniem Bogdana Góralczyka, byłego ambasadora Polski w kilku krajach południowo-wschodniej Azji, do najciekawszych rynków dla sektora rolno-spożywczego należą Chiny, które zmieniają całkowicie swój model rozwoju. - Nie chcą go dłużej opierać na inwestycjach i eksporcie, ale przebudowywać mentalność społeczeństwa na wewnętrzną konsumpcję. To niebywała szansa dla naszych wyrobów - przekonuje Góralczyk.

Drugi jego typ to Birma, która przechodzi okres politycznej odwilży. - Rynek z ponad 60 milionami ludności otwiera się właśnie na wszystko - mówi były ambasador.

Radzi też zwrócić uwagę na Wietnam. - Żyje tam kilkadziesiąt tysięcy Wietnamczyków wykształconych w Polsce, mówiących po polsku i rozumiejących nasz kraj i nasze interesy. Powinniśmy mocniej to wykorzystać - przekonuje Bogdan Góralczyk.

Więcej na ten temat w "Pulsie Biznesu".

IAR/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Polskie | żywność | eksport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »