Banki Cię naciągają

Banki wyczuły świetną okazję, by skusić klientów na kartę kredytową. Magnesem jest nie tylko logo Euro 2008, lecz przede wszystkim możliwość wygrania biletów na mecze oraz licznych kosztownych gadżetów.

Dlaczego bankom się to opłaca? Bo w ostatecznym rachunku to użytkownik kart jest fundatorem wyjazdów kibiców na mecze i faktycznym sponsorem mistrzostw. Od kilku dni panuje prawdziwy wysyp kart kredytowych z obrazkiem nawiązującym do Euro 2008. To gratka dla kolekcjonera. - Zbieram je od 2004 r. Wtedy po raz pierwszy ktoś z mojej rodziny postarał się o VISA Classic Olimpijską. Teraz liczę na kolejny eksponat w moich zbiorach - mówi kolekcjoner Jarosław Bieniasz.

Visa International, pełniąca rolę oficjalnego i jedynego dopuszczonego systemu płatniczego zimowych igrzysk olimpijskich w Turynie, wypuściła sportowe karty poprzez współpracujące z nią banki również w 2006 r. Efekt - płatności w olimpijskich punktach handlowych przekroczyły 7,8 mln euro. Średnio transakcja była wyższa o 40 proc. w stosunku do poprzednich igrzysk w Salt Lake City i o 5 proc. do zakupów kibiców w Atenach.

Reklama

Z sukcesu Visy wniosek wyciągnęła druga organizacja płatnicza - MasterCard. To ona jest sponsorem Euro 2008 i to do jej kart zachęcają teraz klientów także polskie banki. Oferują przy tym wyjątkowe warunki z okazji mistrzostw Europy w piłce nożnej 2008. Na przykład kredytowe Maestro oraz MasterCard z wizerunkiem UEFA Euro 2008 będzie wydawał BZWBK. Można też wygrać bilety na mecze.

Czekają na tych kibiców, którzy uzbierają w konkursie najwięcej punktów za transakcje o wartości powyżej 10 zł. Niestety, co miesiąc do wylosowania są tylko cztery podwójne wejściówki. Łącznie do wygrania jest 12 biletów, ale też... pieniądze. - Uczestnicy, którzy zebrali największą liczbę punktów w edycji, otrzymują podwójne bilety na mecz Euro 2008 oraz karty pre-paid Maestro PayPass doładowane kwotami 2 tys. zł - mówi Grzegorz Adamski z BZWBK.

Bilet na mecz można zdobyć, płacąc także kartami kredytowymi Nordea MasterCard Aspiracje lub Nordea MasterCard Bomi. Aby wziąć udział w konkursie Nordea Bank, wystarczy do 27 kwietnia 2008 r. przeprowadzić trzy transakcje bezgotówkowe. Z kolei płacąc kartą PKO MasterCard, można wylosować jeden z pięciu podwójnych biletów na mecz finałowy Ligi Mistrzów w Moskwie. Wystarczy przesłać zgłoszenie z hasłem konkursowym zachęcającym do korzystania z karty.

Raiffeisen i Bank BPH proponują użytkownikom swoich kart z logo Euro 2008 podwójne bilety na mecze ćwierćfinałowe i półfinałowe w Austrii i Szwajcarii. BPH poszedł na całość: karta MasterCard UEFA Euro 2008 ma okres bezodsetkowy kredytu sięgający 116 dni!

Oczywiście banki nie robią tego bezinteresownie. Zyskują nie tylko na opłacie za wydanie karty (kilkadziesiąt złotych). Od każdej transakcji właściciel sklepu płaci bankowi prowizję nawet 2 proc. wartości zakupu. Banki zyskują też na przeliczeniu euro na złotówki po mało korzystnym dla klienta kursie (na oprocentowanym kredycie na karcie dziś w Polsce sięga on do 28 proc. rocznie), na opłacie za spóźnienie w spłacie kredytu - od 20 do 50 zł, za monit z banku - 100 zł, za przekroczenie limitu na karcie wypukłej - 50 zł.

Są też opłaty dla agenta rozliczeniowego karty - zwykle jest to ok. 1,5 proc. Płaci się nawet za logo agenta widniejące na wydruku. Ostateczny koszt związany z przyjmowaniem karty wynosi od 1,8 do 3,5 proc. wartości transakcji, więc za sponsorowanie Euro 2008 płacą faktycznie posiadacze kart i to oni fundują sobie wyjazd na mistrzostwa.

INTERIA.PL/Polska
Dowiedz się więcej na temat: bank | EURO 2008 | podwójne | mecz | karty | mecze | logo | bańki | bilety
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »