Banki: Nadal będzie trwał proces likwidacji placówek
Kryzys finansowy spolaryzował bankowość w Europie Środkowej, ale banki z Polski, Czech i Słowacji wyszły z niego obronną ręką. Ożywienie gospodarcze wpłynie pozytywnie na liczbę udzielanych kredytów konsumenckich i kredytów obrotowych dla firm.
Globalny kryzys odcisnął piętno na bankowości w Europie Środkowej, która podzieliła się obecnie na stabilniejszą północ (Polska, Czechy, Słowacja) i pogrążone w kryzysie południe (Bułgaria, Chorwacja, Rumunia, Serbia, Słowenia i Węgry). Zmiany te znalazły również swoje odzwierciedlenie w rankingu 50-ciu największych banków w Europie Środkowej w ramach raportu "CE Top 500" , w którym swoje pozycje poprawiło wiele polskich instytucji finansowych.
Zdaniem ekspertów firmy doradczej Deloitte pierwszymi sygnałami budzącego się ożywienia gospodarczego w sektorze bankowym będzie rosnąca liczba udzielanych kredytów konsumenckich, a w przypadku firm kredytów obrotowych.
Firma doradcza Deloitte poddała analizie dziewięć najważniejszych rynków bankowych w Europie Środkowej. Oceniano sytuację instytucji bankowych w północnej i południowej części regionu. "Gospodarki północy znacznie lepiej zniosły ostatnie lata kryzysu, co przełożyło się na szybsze tempo wzrostu aktywów bankowych, bardziej dynamiczny wzrost przychodów, wcześniejszy spadek kosztów ryzyka oraz skuteczną obronę dwucyfrowej rentowności - wyjaśnia Grzegorz Cimochowski, Partner, Lider Działu Doradztwa Strategicznego w Sektorze Instytucji Finansowych w Europie Środkowej, Deloitte.
W tym samym czasie w gospodarkach południa odnotowano głęboki spadek aktywności gospodarczej firm, wolno rosły przychody sektora bankowego, dynamicznie zwiększyły się koszty ryzyka i mimo agresywnego cięcia kosztów oraz zmniejszania sieci placówek, rentowność spadła do niskich poziomów - jednocyfrowych, a nawet ujemnych" - dodaje.
W tym roku średni wzrost PKB w całym regionie powinien być dodatni, a od 2014 poprawie ulegnie także sytuacja na rynku pracy. Głównymi czynnikami wzrostu będą odbudowujący się popyt wewnętrzny i rosnący eksport, głównie do UE. W perspektywie pięciu lat można spodziewać się przyspieszenia tempa wzrostu gospodarczego do poziomu blisko 3 proc. Jako pierwsze doświadczą tego Polska, Czechy i Słowacja, na południu trwały wzrost może pojawić się dopiero za 2-3 lata .
Zdaniem ekspertów Deloitte sektor bankowy będzie beneficjentem powoli poprawiającej się koniunktury gospodarczej. "Początek ożywienia najczęściej objawia się wzrostem popytu na kredyty konsumenckie dla klientów indywidualnych, natomiast w przypadku firm są to kredyty obrotowe. Dopiero później pojawia się zwiększony popyt na kredyty mieszkaniowe oraz inwestycyjne" - mówi Grzegorz Cimochowski z Deloitte.
W Polsce oraz Serbii można dostrzec już pierwsze symptomy poprawiającej się koniunktury w zakresie pożyczek konsumenckich. W Czechach i na Słowacji prognozy Deloitte wskazują na większy popyt na ten rodzaj kredytów na początku przyszłego roku. To z kolei przełoży się na odbudowę przychodów, które będą dodatkowo wzmocnione przez wyższy poziom stóp procentowych. Chociaż w najbliższych kwartałach poziom ryzyka kredytowego będzie się utrzymywał na podwyższonym poziomie, to nadchodzące lata powinny w Polsce, Czechach i Słowacji przynieść jego stabilizację, a w pozostałych krajach regionu - istotny spadek. Połączenie tych czynników wpłynie pozytywnie na rentowność całej branży, co będzie szczególnie odczuwalne w krajach południa.
Jednym z istotniejszych czynników, różnicujących dwa analizowane bloki państw, jest roczne tempo wzrostu aktywów bankowych - w krajach północy rosły one szybciej niż na południu. Było to w dużym stopniu związane ze zjawiskiem dążenia do redukcji nadmiernego zadłużenia, które występuje w największym natężeniu w południowej części regionu i obejmuje kredyty do segmentu gospodarstw domowych, jak i przedsiębiorstw. W dalszej perspektywie można oczekiwać, że tempo wzrostu aktywów bankowych na południu zbliży się do dynamik obserwowanych wcześniej na północy.
Przewiduje się, że w tym roku przychody w sektorze bankowym będą niższe niż w roku 2012, co będzie konsekwencją wciąż powolnego wzrostu akcji kredytowej i niskiego poziomu stóp procentowych. Dopiero kolejne lata będą w dużo większym stopniu sprzyjały wzrostom po stronie dochodowej. Największymi beneficjentami tego trendu będą Polska i Czechy.
W ostatnich latach jednym z kluczowych elementów strategii w instytucjach finansowych była ścisła kontrola kosztów operacyjnych. Ich poziom rósł zdecydowanie wolniej niż inflacja. Zarysowały się też dwa odmienne podejścia do zarządzania siecią oddziałów: w krajach północy odnotowano jedynie niewielki spadek zatrudnienia oraz liczby placówek bankowych (przeciętnie po około 1 proc. rocznie). Natomiast na południu cięcia zatrudnienia były bardziej zauważalne (około 2 proc. rocznie), co skutkowało również zamykaniem oddziałów.
W latach 2008-2012 zamknięto na południu aż 14,4 proc. placówek . "Naszym zdaniem w najbliższych latach koszty utrzymywania sieci oddziałów bankowych będą spadać. W związku z postępującą centralizacją i optymalizacją niektórych funkcji (np. funkcja back-office) średnia wielkość oddziału będzie się zmniejszała.
Poza tym spodziewamy się, że w niektórych krajach nadal będzie trwał proces redukcji ilości placówek, co jest konsekwencją procesów konsolidacyjnych oraz coraz większej popularności bankowości internetowej i mobilnej" - wyjaśnia Grzegorz Cimochowski.
Kryzys finansowy był dla banków wyraźną cezurą, szczególnie z punktu widzenia ich rentowności. W ciągu ostatnich kilku lat pozostaje ona istotnie poniżej poziomów notowanych przed 2008 r. Również i w tym przypadku można zauważyć ogromną różnicę między północą i południem: w roku 2012 rentowność kapitału własnego banków na północy regionu wynosiła średnio ponad 13 proc., podczas gdy dla krajów z południa Europy Środkowej było to średnio 2 proc. Tymczasem jeszcze na początku kryzysu rentowność kapitału była dwucyfrowa zarówno na północy (17 proc.), jak i na południu (12 proc.).
Co więcej, wymagające otoczenie biznesowe sprawiło, że jedynie niewielu bankom udało się utrzymać wysoką rentowność oraz nie pogorszyć dynamiki wzrostu aktywów i zysków. Jak niemal w każdej branży, także w bankowości, kryzys zaowocował wzrostem liczby fuzji i przejęć. Sam rok 2013 będzie rekordowy pod tym względem- tylko w ciągu pierwszego półrocza br. liczba transakcji była taka jak w całym roku 2012.
Kryzys nie spowodował jednak wielkiej rewolucji w rankingu największych banków w Europie Środkowej opublikowany w ramach raportu "CE Top 500". Nadal na niezagrożonej pozycji lidera pozostaje PKO Bank Polski. Na drugim miejscu ponownie znalazł się czeski CSOB. Bank Pekao SA przesunął się na pozycję numer trzy, spychając z podium Ceską Sporitelnę. W pierwszej dziesiątce widoczny jest awans ING Banku Śląskiego, który awansował o trzy pozycje na ósme miejsce.
Ranking największych banków w Europie Środkowej powstał na podstawie danych z 18 krajów Europy Środkowej oraz Ukrainy. Przy analizie uwzględniono sumę aktywów banków za rok 2012 wyrażoną w euro po kursie średnim z danego okresu.
"Jednak najbardziej spektakularne zmiany w regionie związane są przede wszystkim z dużą aktywnością konsolidacyjną, mającą miejsce przede wszystkim na północy regionu. Tłumaczy to też udaną wspinaczkę polskich banków po szczeblach rankingu, ponieważ w ostatnim okresie to właśnie one brały udział w największych transakcjach.
Awans takich graczy jak Raiffeisen Bank czy Getin Noble pokazuje szybki skok w wyniku fuzji i przejęć oraz uwydatnia rosnącą rolę polskich banków w regionie. W tym samym czasie relatywnie osłabła pozycja banków z Węgier, Rumunii oraz Słowacji, gdzie rok 2012 wciąż był dla sektora bankowego trudny, zarówno pod względem dynamiki aktywów, jak i rentowności" - podsumowuje ekspert Deloitte.