Banki zarobiły rekordowe 42 mld zł w 2024 r. Ich zyski będą szybko topnieć, gdy NBP zacznie obniżać stopy
Ledwo banki ogłosiły, że ich zyski za zeszły rok wyniosły 42,2 mld zł, co jest rekordem wszech czasów, bankowcy kręcą nosem, że to mało. Bo na tle innych sektorów w Europie polskie banki wcale nie są krezusami. I boją się, że idzie bieda. Mają w tym wiele racji, bo gdy zaczną się obniżki stóp procentowych ich zyski będą szybko topnieć. Wiemy już dokładnie - o ile.
Przyjrzyjmy się najpierw rekordowym zyskom polskiego sektora - bo takich w wartościach nominalnych nie zanotował nigdy w historii. Było to 42,2 mld zł, o 51 proc. więcej niż przed rokiem. A wydawało się już, że w zeszłym roku banki ustanowiły rekord, który bardzo trudno będzie poprawić kiedykolwiek.
Czemu banki zawdzięczają aż tak wysokie zyski? Oczywiście wysokim stopom procentowym. NBP utrzymywał przez cały 2024 rok główną stopę na poziomie 5,75 proc. po "przedwyborczych" obniżkach na jesieni 2023 roku. Przez cały zeszły rok stopa WIBOR będąca podstawą oprocentowania lwiej części kredytów stała niemal w miejscu, a więc automatycznie utrzymywało się oprocentowanie kredytów udzielonych wcześniej. Co więcej - po kredyt ruszyli konsumenci, a na ich finansowaniu banki zarabiają najlepiej. Stałe i rosnące dochody zapewniało bankom także kupowanie obligacji Skarbu Państwa, który musi pożyczać krocie.
Dzięki wysokim stopom procentowym wyniki odsetkowe banków rosły jak na drożdżach. Pamiętajmy jednak, że ostateczny wynik odsetkowy to przychody odsetkowe minus koszty odsetkowe. A te ostatnie banki potrafiły znakomicie zbijać gdy tylko oddaliło się widmo obniżek stóp. Za depozyty płaciły jak tylko mogły najmniej bo te płynęły do nich szerokimi strumieniami. Zwłaszcza, że rosnące zarobki nie były wydawane przez ludzi od razu na konsumpcję, a sporo pieniędzy trafiało na oszczędności. Właśnie do banków.
Zysk polskich banków w zeszłym roku był nie tylko rekordowy w ujęciu nominalnym. Padł także rekord pod względem wysokości wyniku netto do polskiego PKB. Zysk 42,2 mld zł - według wyliczeń analityków ze Związku Banków Polskich - stanowił 1,16 proc. PKB. Przypomnijmy - poprzedni rekord - 1,02 proc. PKB - banki ustanowiły w... 2011 roku. Musiało minąć 13 lat aż znowu wdrapały się na wyżyny.
Sytuacja równocześnie wysokich stóp i dużej nadpłynności nie jest tylko zjawiskiem widocznym w naszym kraju. Tak było w niemal całej Europie i w strefie euro, gdzie Europejski Bank Centralny zaczął obniżać stopy procentowe w II połowie zeszłego roku. Dlatego niemal wszędzie (a także w USA) banki za rok ubiegły cieszyły się sowitymi zarobkami. A przyczyny były podobne, jak w Polsce.
I tu bankowcy tłumaczą skromnie - owszem zarobiliśmy krocie, ale wcale nie dlatego, żebyśmy mieli być aż tak pazerni. Wykorzystaliśmy zbieg korzystnych okoliczności, ale inni zarobili jeszcze więcej. I - jeśli przyjrzeć się faktom - mają rację.
- Wynik ten (42,2 mld zł w 2024 roku) na tle innych państw europejskich jest względnie niski w relacji do PKB - mówił na konferencji prasowej Związku Banków Polskich wiceprezes organizacji Włodzimierz Kiciński.
Na tle innych sektorów wyniki polskich banków wyglądają średnio. To fakt, że wynik stanowiący 1,16 proc. PKB jest polskim rekordem. Ale patrząc w tym ujęciu polskie banki zostawiły za plecami kolegów z Niemiec (1,12 proc. PKB), Belgii (0,87 proc.) i Litwy (0,69 proc.). Ale gdzie im tam do banków z Luksemburga czy np. z Łotwy. W ujęciu realnym, czyli zysku do PKB tamte banki zarobiły dwa razy tyle. W Luksemburgu było to 3,36 proc. PKB, na Łotwie 3,35 proc. PKB, a w Austrii 3,22 proc. PKB.
- Ten (nasz) wynik jest na poziomie średnim jeśli chodzi o sektory bankowe w Europie - mówił Włodzimierz Kiciński.
Dzięki zeszłorocznym zyskom polski sektor bankowy odzyskał rentowność pozwalającą pokryć koszt kapitału. Przez ponad osiem lat - bo od połowy 2015 roku do końca 2023 była ona niższa od kosztu kapitału. To znaczy, że banki przez ten cały czas nie mogły np. przeprowadzić emisji akcji, żeby podnieść kapitał, bo nikomu nie opłacałoby się ich kupić. W 2024 roku rentowność (mierzona wskaźnikiem ROE) polskich banków osiągnęła 14,7 proc.
Czy to dużo? Sporo, ale wiele europejskich sektorów bankowych jest znacznie bardziej rentownych. Polskę banki mogą pod tym względem patrzeć z góry na kolegów z Niemiec (ROE 6,5 proc.) czy z Francji (ROE 6,7 proc.). Ale daleko im do banków z Łotwy (ROE 19 proc.) czy Łotwy (18,3 proc.). Nawet włoskie banki, które przez ponad dekadę po wielkim globalnym kryzysie finansowym zmagały się z ogromnymi problemami, przygniecione były górą złych długów, chwiały się w posadach, mają teraz lepszą rentowność od polskich w wysokości 15,3 proc.
- Rentowność aktywów i kapitałów własnych lokuje nas w tym roku w środku stawki państw europejskich - mówił Włodzimierz Kiciński.
Polskim bankom w zeszłym roku zapewnił eldorado zbiegł dwóch czynników - wysokich stóp procentowych i gigantycznej nadpłynności. Ta sytuacja nie będzie się oczywiście utrzymywać wiecznie, choć na razie nie widać, żeby szybko miała się skończyć. Ale się skończy. I dlatego bankowcy widzą przed sobą majaczące widmo nadciągającej biedy. Tym bardziej, że niskie stopy procentowe i niedostatek płynności najsilniej uderzą w wynik odsetkowy.
Wynik odsetkowy stanowił w zeszłym roku aż 81,7 proc. całkowitych przychodów operacyjnych polskich banków. I to jest prawdziwy problem. W Unii jedynie na Litwie jego udział był wyższy. We Francji np. wynik odsetkowy to zaledwie 41 proc. przychodów. Choć banki francuskie były w zeszłym roku znacznie mniej rentowne od polskich, są znacznie lepiej przygotowane na obniżki stóp.
- Zależymy w głównej mierze od przychodów odsetkowych (...) to jest niekorzystne zjawisko (...) zależymy w znaczącym stopniu od głównych stóp procentowych, które są ukształtowane przez bank centralny - powiedział Włodzimierz Kiciński.
Na polskie banki także czekają obniżki stóp. Co się wtedy stanie z ich zyskami? Będą topniały jak teraz lód na stawach i jeziorach. Uwaga! Analitycy ZBP wyliczyli, że spadek głównej stopy NBP do 5 proc. (czyli o 75 punktów bazowych) zabierze bankom blisko 20 proc. zysków. Spadek stopy referencyjnej do 3 proc. stopiłby połowę zysków.
- Spadek stóp procentowych może się wiązać z tym, że wynik banków bardzo szybko się obniży - mówił Włodzimierz Kiciński.
To oczywiście miałoby decydujący wpływ także na rentowność. Przy spadku głównej stopy NBP do 5 proc. obniżyłaby się ona do 10,15 proc., a przy spadku do 4,5 proc. - znalazłaby się poniżej obecnego kosztu kapitału.
Jacek Ramotowski