"Bankier Pana Boga"

18 czerwca 1982 r. pod mostem Blackfrairs w Londynie znaleziono ciało Roberto Calviego, prezesa potężnej włoskiej grupy finansowej Banco Ambrosiano, nazywanego - ze względu na bliskie relacje, jakie łączyły go z Watykanem - "bankierem Pana Boga". Przed rokiem zaczął się proces jego zabójców. Ich mocodawcy nadal pozostają nieznani.

Oficjalna opinia londyńskiego koronera głosiła, że Calvi popełnił samobójstwo przez powieszenie. W kieszeniach płaszcza denata znaleziono kamienie i cegły, które, obciążając ciało, miały przyspieszyć zgon, oraz paczkę z 15 tys. dolarów. Śledztwo, wznowione po 16 latach wykazało, że na kamieniach nie ma odcisków palców bankiera.

Od początku symptomatyczna była obecność przy zwłokach cegieł, co skojarzono z faktem, że most Blackfrairs (w dosłownym tłumaczeniu: "czarni bracia") łączy powiązaną z masonerią dzielnicę londyńskiego City "Square Mile" z resztą miasta...

Reklama

Błogosławiony bankier i "bankier Pana Boga"

Banco Ambrosiano (BA) założył w 1895 r. Giuseppe Antonio Tovini, człowiek powszechnie szanowany i pobożny do tego stopnia, że sto lat później papież Jan Paweł II umieścił go w gronie błogosławionych. Stateczny bank, którego właściciel oficjalnie odwoływał się do wartości bliskich katolikom, szybko zdobył sobie zaufane bogobojnego, zamożnego mieszczaństwa i środowisk kościelnych, a z czasem także innych klientów, stając się jedną z najpoważniejszych prywatnych instytucji finansowych we Włoszech.

W latach 70. XX w. Banco Ambrosiano rozrósł się do rozmiarów potężnego imperium finansowego z przedstawicielstwami we wszystkich zakątkach świata. W tym też czasie kontakty banku z Kościołem stały się jeszcze bliższe. Bardzo zabiegał o nie ówczesny szef Banco Ambrosiano Roberto Calvi, człowiek ambitny do tego stopnia, że zapragnął zmienić fotel prezesa na fotel właściciela. Pomóc w tym miały mu właśnie bliskie relacje z Watykanem oraz sieć firm, jaką oplótł całą grupę finansową.

Calvi nawiązał bliską współpracę z Instytutem Dzieł Religijnych (Instituto per le Opere di Religione - IOR), kierowanym przez abp. Paula Marcinkusa, hierarchę amerykańskiego pochodzenia, któremu za pośrednictwem rozsianych po całym świecie spółek pomagał wywozić kościelne pieniądze do innych krajów, omijając przepisy podatkowe. Nie były to jedyne przepisy, które Calvi obchodził bądź naginał. "Bankier Pana Boga" wykorzystywał sieć powiązań między spółkami zależnymi BA do przejmowania, często w sposób nielegalny, udziałów w banku. Bliskie relacje z kurią watykańską uwiarygadniały bankiera i jego operacje.

IOR wchodzi do akcji

W 1978 r. do banku ambrozyjskiego weszli kontrolerzy Banku Włoskiego. Inspekcja wykazała, że w kasie Ambrosiano brakuje ok. pół miliarda dolarów. Calvi trafił do aresztu za nielegalne manipulacje i transfery finansowe, jednak dość szybko z niego wyszedł. Kolizja z prawem naruszyła jednak nie tylko jego reputację, ale także wizerunek kierowanego przez niego banku, który coraz bardziej pogrążał się w problemach finansowych.

Natychmiast po wyjściu z aresztu Calvi ruszył po pomoc do abp. Marcinkusa, szefa IOR, czyli de facto banku watykańskiego. Hierarcha nie odtrącił wyciągniętej ręki. W 1980 r. abp Marcinkus został członkiem rady nadzorczej jednej z filii BA, a Instytut Dzieł Religijnych stał się niejako poręczycielem kredytów udzielanych przez Bank Ambrozyjski.

Nie na wiele się to wszystko zdało. Długi spółek BA systematycznie rosły, a ich sytuację pogrążyło załamanie się kursu lira do dolara. BA znalazł się na skraju bankructwa. Do banku wprowadzono zarząd komisaryczny, a jego szefem i dziwnymi operacjami zajęła się prokuratora, doprowadzając go szybko na ławę oskarżonych.

Sąd pierwszej instancji nie miał wątpliwości co do winy Calviego i skazał go na cztery lata więzienia za liczne malwersacje finansowe. Na czas apelacji, po wpłaceniu kaucji, były bankier opuścił areszt i zniknął. Odnaleziono go dziewięć dni później pod londyńskim mostem...

Dwa miesiące później Banco Ambrosiano, w którego kasie brakowało 1,3 mld dolarów, ogłosił upadłość. Bankructwo potężnej grupy finansowej było szokiem dla włoskiej opinii publicznej, ale prawdziwy wstrząs przyszedł wtedy, kiedy stopniowo zaczęto ujawniać kulisy działalności banku i śmierci jego szefa.

"Dzieci wdowy"

Zacznijmy od tego, co wiadomo na pewno, bo w związku z aferą powstało mnóstwo teorii i domysłów, mniej lub bardziej prawdopodobnych.

Prokuratorskie śledztwo wykazało, że poczynaniami Calviego kierowała potężna grupa skupiona w masońskiej loży P2 (Propaganda Duo), do której należały tuzy włoskiej polityki, finansjery, wojska i mediów. Z raportu, opublikowanego przez włoską komisję parlamentarną w 1984 r. wynika, że wolnomularskie szaty nosiło 59 posłów, 3 ministrów, 14 sędziów, 176 wyższych oficerów, szefowie służb specjalnych, 8 naczelnych redaktorów gazet, 22 dziennikarzy, 128 szefów przedsiębiorstw państwowych i prywatnych. Oraz... Calvi.

Jedna z teorii mówi, że bankier trafił do towarzystwa pod przymusem, szantażowany przez "dzieci wdowy". Haki na niego, i nie tylko na niego, mieli dostarczyć wspomniani szefowie wywiadu i kontrwywiadu, którzy przekazali loży 150 tys. teczek osobowych ludzi ze świecznika życia politycznego, kulturalnego i finansowego.

Dla wierzących w masońskie spiski loża P2 jest znakomitym przykładem, potwierdzającym prawdziwość teorii o planach wolnomyślicieli zmierzających do zapanowania nad światem. Parlamentarne śledztwo wykazało, że Propaganda Duo dążyła do przejęcia władzy we Włoszech, a cel chciała osiągnąć poprzez "burzenie porządku społecznego i zakłócanie funkcjonowania instytucji państwowych".

Operacja "Gladio"

Są tacy, którzy przekonują, że działalność loży P2 finansowała CIA w ramach prowadzonej już od lat 50. operacji "Gladio" (kryptonim dla Włoch), której celem było powstrzymywanie wpływów partii lewicowych w Europie. Potężne transfery ze skarbonki amerykańskich służb specjalnych trafiały na konta przeciwników komunistów i socjalistów we Włoszech właśnie za pośrednictwem Banku Ambrozyjskiego, który, we współpracy z IOR, legalizował transfery zza oceanu.

Tę tezę w pewnym sensie potwierdza opinia włoskich prokuratorów, którzy uważają, że Calvim dyrygował niejaki Licio Gelli, Wielki Mistrz Loży P2, gorący zwolennik rządów twardej ręki, czemu dał wyraz współpracując z reżimem generała Franco w Hiszpanii i dyktatorami prawicowymi w Ameryce Południowej oraz... niewykluczone, że również z CIA.

Po bankructwie BA Gelli uciekł do Szwajcarii, skąd po niemałych trudach udało się go sprowadzić do Włoch i postawić przed obliczem sądu, ale nie za malwersacje w Ambrosiano, lecz za pomniejsze przestępstwa. Prokuratura nie odpuszczała jednak i przez następne kilkanaście lat gromadziła przeciwko niemu dowody. Z czasem pętla wokół Gellego zaczęła się zacieśniać i były szef wolnomularzy z P2 uznał w końcu, że bezpieczniej będzie czmychnąć z Włoch. Rok później, w 1998 r., zupełnie przypadkiem trafił w ręce francuskiej policji, bo, jak się okazało, schronienie znalazł w jednej ze swoich willi na Lazurowym Wybrzeżu. Podczas przeszukania posiadłości natrafiono na tajemnicze plany z naznaczonymi punktami ukrycia... skarbów. I rzeczywiście, policja znalazła we włoskiej rezydencji Gellego 164 sztabki złota, schowane w donicach z kwiatami. Oskarżony o liczne malwersacje trafił do więzienia na osiem i pół roku.

Na prawo i lewo

Teoria o sojuszu antylewicowym, chociaż się broni, nie jest do końca przekonywująca. Już śledztwo parlamentarne wykazało, że członkowie loży bardziej niż ideologią kierowali się własnym interesem, a transfery finansowe wcale nie szły tylko na prawą stronę. Na dwa dni przed śmiercią, Roberto Calvi wypłacił ze swojego konta w Szwajcarii kilka milionów dolarów, które następnie przelał na rachunek Włoskiej Partii Socjalistycznej. Za pośrednictwem... Instytutu Dzieł Religijnych.

Według innej teorii BA, owszem, był pralnią brudnej kasy, ale nie amerykańskich służb specjalnych, lecz włoskiej mafii. Calvi zaczął z nią robić interesy z desperacji, w końcowej fazie istnienia BA, czyli wtedy, gdy pilnie potrzebował pieniędzy na załatanie miliardowej dziury w aktywach banku. Szef Ambrosiano zgodził się wyprać duże ilości gotówki, pochodzącej z handlu narkotykami i bronią, w zamian za procent od transakcji. Pieniądze mafii przepadły jednak wraz z krachem finansowym banku. Kiedy Calvi ruszył do Londynu szukać pożyczkodawcy (o czym niżej) - na Sycylii zapadł już na niego wyrok. Polecenie zabójstwa miał wydać Pippo Calo, odpowiedzialny za mafijne finanse. Morderstwa dokonał natomiast Francesco Di Carlo, szef mafijnej rezydentury w Londynie.

Rewelacje te pochodzą od skruszonego bossa sycylijskiej mafii Francesco Mannino Mannoia, który w 1992 r. złożył obszerne zeznania na temat okoliczności śmierci Roberto Calviego.

Wersji o sprawczej roli mafii trzyma się też policja, która pod koniec lat 90. wznowiła śledztwo w tej sprawie, po usilnych żądaniach rodziny Calvich. Wdowa po szefie banku i jego syn od początku podważali pierwotną wersję o samobójstwie Calviego. Przez lata nie dawano im wiary, na dodatek złośliwi dodawali, że krewnymi nie kieruje chęć dojścia prawdy, lecz żądza przejęcia polisy ubezpieczeniowej po zmarłym, opiewającej na kilka milionów dolarów. Pieniądze nie zostały wypłacone, zgodnie ze stosowanymi powszechnie warunkami ubezpieczenia, które ochroną ubezpieczeniową nie obejmują samobójców.

Rodzinie udało się dopiąć swego i w 1998 r. ekshumowano zwłoki Roberto Calviego w celu przeprowadzenia kolejnej sekcji. Wynik jednoznacznie wskazywał na morderstwo. Biegli stwierdzili m.in., że na karku zmarłego nie ma charakterystycznych uszkodzeń dla tego rodzaju samobójstw, nie ma też odcisków palców denata na kamieniach znalezionych w kieszeniach jego płaszcza.

Sąd po zapoznaniu się z ekspertyzą nakazał wznowienie śledztwa. W 2002 r. postawiono zarzuty zabójstwa Bankiera Pana Boga trzem mężczyznom (w tym wspomnianemu Pippo Calo, który odsiaduje już wyrok dożywocia) i kobiecie. W maju ub.r. odbyła się wstępna rozprawa przeciwko oskarżonym, którym prokuratora zarzuciła pomoc i udział zabójstwie Roberto Calviego.

Wątek watykański

O ile szanse na wyjaśnienie, kto zabił Calviego, są coraz większe, to nadal niejasne jest, kto zlecił morderstwo. Policja i prokuratura zgodnie wskazują na sycylijskich mafiozów. Syn Calviego jest natomiast przekonany, że za zabójstwem stali też ówcześni oficjele włoskiej sceny politycznej. Jego zdaniem, ojciec nie poleciał dobrowolnie do Londynu, lecz został do tego przymuszonym, uśpiony wcześniej chloroformem.

Co innego wykazało śledztwo prowadzone w latach 80. przez parlament, chociaż jego wyniki są nie mniej szokujące od rewelacji Calviego juniora. Otóż okazało się, że w ucieczce pomógł bankierowi wiceprzewodniczący Najwyższej Izby Sędziowskiej, instytucji nadzorującej włoski wymiar sprawiedliwości, zaopatrując go w fałszywy paszport.

Niewyjaśniony pozostaje udział Watykanu w całej sprawie. Oficjalnie państwo kościelne odrzuciło wszelkie oskarżenia o doprowadzenie Banco Ambrosiano do upadłości, ale przyznało się do "moralnego zaangażowania" w sprawę i wypłaciło poszkodowanym w wyniku bankructwa depozytariuszom część straconych pieniędzy, łącznie 240 mln dolarów. Watykan nie zezwolił jednak włoskim śledczym na wgląd w dokumenty Instytutu Dzieł Religijnych, uchronił też przed śledztwem abp. Marcinkusa.

Spiskowe teorie

Niechęć Kościoła do ujawnienia swojego rzeczywistego udziału w aferze Banco Ambrosiano dało asumpt do powstania dziesiątków rozmaitych spiskowych teorii. Chyba najbardziej znana wiąże ze sprawą banku śmierć Jana Pawła I, który miał zostać zgładzony, gdyż chciał uciąć niejasne interesy niektórych kurialistów, powiązanych z mafią i lożą masońską. Niektórzy twierdzą wręcz, że w Propaganda Duo zasiadali także książęta Kościoła.

Idąc dalej tym tropem trafimy na kolejny wątek kościelny, dotyczący udziału w aferze Opus Dei, osnutej mgłą tajemnicy organizacji świeckich i duchownych katolików, stawiających sobie za cel odnowę moralną Kościoła. Według niepotwierdzonych informacji Roberto Calvi udał się do Rzymu na spotkanie ze skarbnikiem OD, aby prosić o pożyczkę na ratowanie Banco Ambrosiano. Niektórzy twierdzą, że "Bankier Pana Boga" miał podobno dostać zapewnienie od abp. Marcinkusa, iż taką pomoc dostanie.

Afera sprawiła, że kuria rzymska zaczęła od lat 80. publikować sprawozdania finansowe. W 1986 r. gruntownie zreformowano też IOR, który zaczął działać na zasadach nowoczesnej instytucji finansowej.Niemniej szanse na to, że poznamy kulisy bankructwa Banco Ambrosiano, pomimo zaangażowania i uporu rodziny Calvich, są bardzo mizerne.

INTERIA.PL/inf. własna
Dowiedz się więcej na temat: ciało | transfery | malwersacje | policja | Bogowie | bankier | propaganda | śledztwo | bankructwa | relacje
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »