Barki zagrażają bezpieczeństwu Krakowa

Nadal w stopniu Dąbie na Wiśle tkwią trzy barki należące do Artura K., które zerwały się 1 września z cum i niesione wodami Wisły uderzyły w stopień wodny Dąbie, stwarzając zagrożenie dla Krakowa - informuje "Dziennik Polski".

Nadal w stopniu Dąbie na Wiśle tkwią trzy barki należące do Artura K., które zerwały się 1 września z cum i niesione wodami Wisły uderzyły w stopień wodny Dąbie, stwarzając zagrożenie dla Krakowa - informuje "Dziennik Polski".

Wysoki poziom wody w Wiśle sprawił, że na wyciągnięcie barek - jedna z nich złamała się na pół - nie było szans. Dopiero 20 września płetwonurkowie zeszli pod wodę i ustalili, że barki są nie tylko zalane, ale i zakleszczone. By je wydobyć - a potem odholować - trzeba będzie użyć m.in. specjalnych balonów napełnionych powietrzem. Cała operacja będzie kosztowała dziesiątki tysięcy złotych.

Sprawę bada prokuratura. O tym, kto pokryje koszty akcji prawdopodobnie zadecyduje sąd - czytamy w "Dzienniku Polskim".

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Kraków | bezpieczeństwo | barki | dąbie
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »