Belka ostrzega przed atakiem na złotego
"NBP, interweniując na rynku walutowym, nie ma upatrzonego żadnego kursu, którego chciałby bronić. Natomiast jeśli zauważymy, że pojawią się zachowania wskazujące na dodatkową spekulację..." - powiedział Belka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą.
- Interwencja jest absolutną normą, brak interwencji - ekstrawagancją - uważa Marek Belka, prezes Narodowego Banku Polskiego. Dodał, że w razie konieczności NBP będzie podejmował kolejne działania.
"NBP, interweniując na rynku walutowym, nie ma upatrzonego żadnego kursu, którego chciałby bronić. Natomiast jeśli zauważymy, że pojawią się zachowania wskazujące na dodatkową spekulację..." - powiedział Belka w rozmowie z "Gazetą Wyborczą.
Na wtrącone pytanie o to, czy obecnie mamy do czynienia z permanentną spekulacją odpowiedział, że "w pewnym sensie" tak jest.
"(...) Ale jeśli Grecja ogłasza referendum, to mamy powszechną panikę na całym świecie. Można to nazwać spekulacją, ale z trendem tej skali nie ma co walczyć. Zainterweniowaliśmy i dodaliśmy graczom spekulacyjnym ryzyko spotkania się z kontrą banku centralnego. Tak teraz działają praktycznie wszystkie banki centralne. Na rynku są Duńczycy, Szwedzi, Czesi, Węgrzy. Interwencja jest absolutną normą, brak interwencji - ekstrawagancją. Jeśli tylko uznamy, że kolejne nasze działania są potrzebne, nie będziemy się wahać" - dodał.
"Musimy zachowywać odpowiednie standardy i dlatego informujemy ministra finansów, by działania Banku Gospodarstwa Krajowego nie były sprzeczne z naszymi. Należy pamiętać, że BGK po prostu na zlecenie ministra sprzedaje unijne euro po jak najlepszym kursie, by zapewnić budżetowi jak najwięcej pieniędzy. W świecie jest cała masa różnych instrumentów, które banki stosują, by zapobiec negatywnym zjawiskom. Dziś polityka niewtrącania się, ignorowania tego, co dzieje się na rynku, jest ekstrawagancją i rzadkością. Trzymamy rękę na pulsie" - powiedział.
Belka powtórzył, że polskie banki są dziś silne i bezpieczne - mają wystarczające kapitały i są wolne od toksycznych aktywów.
"Na razie monitoring prowadzony przez polskie instytucje nadzorcze nie wykrywa niepokojących zjawisk. Mam jednak pozytywny stosunek do idei +udomowienia+ banków. Uważam, że powinniśmy to czynić, gdy nadarzy się taka możliwość. Dla NBP podstawowym kryterium takiej oceny jest to, że tak będzie bezpieczniej dla polskiego systemu finansowego. To, że wiele naszych banków jest spółkami-córkami banków, które mają dzisiaj problemy, nie sprzyja stabilności systemu finansowego Polski" - powiedział.
"Nas sytuacja w europejskim sektorze niepokoi, ale polski sektor bankowy mamy stabilny i zdrowy" - dodał.
Zdaniem prezesa NBP prognozy OECD wskazujące na znaczne spowolnienie w strefie euro są przesadnie pesymistyczne. "Prognozy mają to do siebie, że zawsze są kontrowersyjne - OECD obniżył przyszłoroczne prognozy wzrostu strefy euro z 2 do 0,3 proc. Moim zdaniem to histeryczna prognoza" - powiedział Belka.
"Chciałbym, bo warto byłoby powiedzieć polskim przedsiębiorcom: "Nie bójcie się zacząć inwestować bardziej energicznie". I jestem bliski, by tak powiedzieć. Bo polska gospodarka jest niezwykła, my sobie nawet nie zdajemy sprawy, jak bardzo pozytywnie różni się ona od gospodarki europejskiej" - powiedział.
Belka powiedział, że oczekuje od rządu Donalda Tuska m.in. znacznego ograniczenia deficytu budżetowego w 2012 roku.
"To nieprawda, że polskie finanse publiczne są w jakimś głębokim kryzysie. Ale czasy są takie, że nie wystarczy nie być w kryzysie. (...) Analitycy ulegają atmosferze liczb z tytułów depesz agencji informacyjnych. Dlatego deficyt budżetu państwa powinien być w 2012 r. zdecydowanie niższy niż ten, który będzie ostatecznie osiągnięty w tym roku. Tym bardziej że sytuacja budżetowa jest teraz lepsza, niż się spodziewaliśmy.
Nie można także zapominać o przejrzystości finansów publicznych, by unikać niemerytorycznych i rozhisteryzowanych reakcji i komentarzy. Jakie wydatki obciąć, jaką lukę podatkową zamknąć - tego rządowi nie chcę mówić jako szef banku centralnego. Ale w prywatnych rozmowach zarówno z premierem, jak i ministrem finansów przekazałem swoje uwagi" - powiedział.