Bezrobocie powyżej 8 procent utrudnia życie Obamie
Wczoraj rząd USA poinformował, że w sierpniu w Stanach Zjednoczonych przybyło mniej niż 100 tysięcy miejsc pracy. Kiedy Barack Obama przemawiał do tysięcy zwolenników na konwencji w Charlotte, znał już dane z rynku pracy.
Miedzy innymi dlatego w jego wystąpieniu nie było triumfalizmu. "Tak. Nasza droga jest trudniejsza, ale prowadzi do lepszego miejsca. Ta droga jest dłuższa ale idziemy nią razem. Nie zawracamy i nie zostawiamy nikogo za sobą". Inspiracja, którą Barack Obama chciał tchnąć w Amerykanów, dziś zderzyła się z twardą rzeczywistością.
Departament pracy podał, że w sierpniu w USA stworzono 96 tysięcy nowych miejsc pracy - znacznie mniej niż się spodziewano i nie wystarczająco, by nadążyć za wzrostem populacji. I choć wskaźnik bezrobocia spadł z 8,3 do 8,1 procent to wynika to jedynie tego, że cześć Amerykanów została wykreślona z listy bezrobotnych.
Bezrobocie powyżej 8 procent znacznie utrudnia Barackowi Obamie reelekcję i wzmacnia argument republikanów, że nie sprawdził się jako prezydent.
Obecnie bezrobocie w USA jest nieco mniejsze niż lipcu i wynosi 8,1 procent. Zdaniem analityków, obecny spadek to jednak tylko statystyki, przyczyną może być fakt, że wielu ludzi po prostu przestało szukać pracy i nie zalicza się ich jako bezrobotnych.
Najnowsze dane mogą być przeszkodą w kampanii wyborczej prezydenta Obamy, który ubiega się o reelekcję. Jego rywal, republikanin Mitt Romney zapowiada, że jeśli wygra wybory, walka z bezrobociem będzie jego oczkiem w głowie. Romney zapowiada stworzenie 12 milionów miejsc pracy przed końcem swojej pierwszej kadencji.