Bieńkowska: Dzięki polityce spójności UE rozwija się szybciej

Bieńkowska mówiła podczas odbywającego się w Sejmie posiedzenia przedstawicieli komisji ds. gospodarki, rozwoju regionalnego i infrastruktury krajów UE i Parlamentu Europejskiego, że część krajów Unii - szczególnie te, które nie korzystają ze wsparcia w ramach polityki spójności - uważa tę politykę za zbędną i zbyt kosztowną, szczególnie w czasach kryzysu gospodarczego. Tymczasem, podkreśliła Bieńkowska, Polska postrzega politykę spójności jako politykę inwestycyjną, która jest Unii potrzebna.

- Polityka spójności działa na obszarze całej Unii Europejskiej, nawet w krajach, które nie są jej bezpośrednimi beneficjentami - przekonywała szefowa resortu rozwoju regionalnego. "Z każdego euro pochodzącego z funduszy unijnych, które jest przeznaczane dla Polski, średnio 46 eurocentów wraca do krajów starej piętnastki. Przykłady najbardziej ewidentne - jeśli chodzi o gospodarkę niemiecką, to jest ok. 85 eurocentów na każde euro, jeśli chodzi o austriacką, to jest ponad 70 eurocentów. To dane pokazujące, że jeżeli się mądrze i sprawnie (...) realizuje, to polityka spójności daje naprawdę niezwykłe rezultaty - dodała.

Wyjaśniała, że dzięki inwestycjom współfinansowanym w ramach polityki spójności tylko w niektórych rejonach UE, wzrasta unijna wymiana handlowa, a także rośnie eksport krajów niebędących bezpośrednimi beneficjentami tej polityki. - Dzięki tej polityce Unia rozwija się szybciej i stabilniej. Ta polityka stabilizuje wzrost gospodarczy, stabilizuje zatrudnienie w okresach słabnącej koniunktury (...) Trzeba powiedzieć, że w tym najbardziej do tej pory kryzysowym dla Polski roku 2009, połowa polskiego przyrostu PKB Polska zawdzięczała funduszom strukturalnym. Te inwestycje prorozwojowe, zabezpieczone źródła finansowania sprawiły, że ta tendencja spadkowa została zahamowana i w następnych latach ten wzrost był rok po roku wyższy - mówiła minister.

Jak zaznaczyła, system wdrażania funduszy europejskich realizujących politykę spójności może jest niedoskonały - przypominała, że korzystający z funduszy skarżą się na biurokrację i przeciągające się procedury - ale jest systemem działającym. - Żeby zbudować nowy system dla jakiś nowych pomysłów sektorowych, to nie będzie ani proste, ani szybkie i nie wiadomo, czy będzie efektywne - zaznaczyła minister.

Jej zdaniem, polityka spójności powinna być w przyszłych latach traktowana jako polityka rozwojowa dla całej Unii Europejskiej, a nie tylko dla jej najuboższych regionów. - Tak w Polsce, jak w Europie nie ma takiego regionu, który nie ma swoich problemów. Żaden region nie jest rajem na ziemi - powiedziała Bieńkowska. Jako przykład podała bardzo bogate regiony, które swoje bogactwo zawdzięczają na ogół wielkim miastom, które są źródłem zarówno dochodów, jak i wielkich problemów, np. komunikacyjnych, ochrony środowiska, czy społecznych. Zdaniem minister, polityka spójności mogłaby też odpowiadać na takie problemy.

Bieńkowska zwróciła uwagę, że choć KE przedstawiła projekt wieloletniego budżetu Unii na lata 2014-2020, to wciąż nie ma jeszcze projektów regulacji dotyczących tego, jak będzie wyglądać polityka spójności po 2014 r. - Im później te regulacje się pokażą, tym mniejsza szansa na to, by ten budżet rozpoczął się w 2014 r. Ta szansa jeszcze jest. (...) To dokumenty, na które najbardziej czekamy - zaznaczyła Bieńkowska. Jak dodała, KE zapowiedziała, że przedstawi odpowiednie propozycje na początku października.

Inflacja, bezrobocie, PKB - zobacz dane z Polski i ze świata w Biznes INTERIA.PL