Bitcoin i reszta. Podejrzanie drogie kryptowaluty
W ostatnich dniach bitcoin kilka razy próbował przełamać najwyższy w tym roku poziom 25 tysięcy dolarów. W tym samym czasie ethereum osiągało wysoki pułap 1700 dolarów. Ostatni tydzień był jednak najbardziej udany dla kryptowalut: solana, polygon i polkadot. Firma analityczna Chainalysis ostrzega, że aż 24 proc. tokenów powołanych do życia w 2022 roku miało cechy typowego schematu “pump and dump" - zawyżania cen w celu zarobienia na naiwnych inwestorach.
- W 2022 roku wartość wielu wątpliwej jakości "coinów" zmniejszyła się o ponad 90 proc., po tym, jak ich twórcy "ewakuowali się".
- Charlie Munger, wiceprezes Berkshire Hathaway, czyli prawa ręka Warrena Buffetta, nawołuje do zakazania kryptowalut.
- Robert Kiyosaki, autor bestsellerowej książki “Rich Dad Poor Dad", prognozuje, że do 2025 roku gospodarka znajdzie się w recesji, a ta przyczyni się do rajdu złota, srebra i bitcoina, którego cena może wzrosnąć nawet do 500 tysięcy dolarów.
Wielodniowe problemy bitcoina z osiągnięciem pułapu 25 tysięcy dolarów to - zdaniem licznych analityków technicznych - lont zapalny dla ewentualnej korekty spadkowej. Jednak Mike Novogratz, znany inwestor, twierdzi że najstarsza i jednocześnie największa pod względem kapitalizacji kryptowaluta jest na dobrej drodze do osiągniecia przed końcem marca 30 tysięcy dolarów.
Efektowne wzrosty są też udziałem kilku innych walut cyfrowych. Ethereum udało się w ubiegłym tygodniu wyjść ponad zakres miesięcznej konsolidacji i pokonać szczyty z listopada 2022 roku. W tym momencie "ether" walczy z lokalnymi oporami w okolicach 1715 dolarów.
Niewątpliwym liderem ostatniego tygodnia jest solana, która w ciągu kilku dni podrożała o kilkadziesiąt procent. W efekcie, notowania tokena testują najwyższe poziomy od listopada zeszłego roku i znajdują się w okolicy 27 dolarów.
O około 20 proc. w ujęciu tygodniowym wzmocniły się także poligon i polkadot. Pierwsza z tych kryptowalut kosztuje 1,5 dolara, a druga 7,5 dolara.
O tym jak ryzykowny jest rynek wirtualnych walut przekonuje najnowszy raport firmy analitycznej Chainalysis. Wynika z niego, że aż 24 proc. tokenów powołanych do życia w zeszłym roku miało cechy typowego schematu “pump and dump".
Zjawisko polega na manipulowaniu wycenami aktywów na rynku. Wzrost ceny jest sztucznie wywoływany poprzez budowanie złudzenia nagłego zainteresowania kryptowalutą. Gdy przedmiot manipulacji osiągnie odpowiednio wysoką wartość, osoba organizująca proceder sprzedaje waluty cyfrowe po zawyżonej cenie. Jej ofiarami są inwestorzy nieświadomi ryzyka.
“Spośród 40 521 tokenów uruchomionych w 2022 roku, które zyskały wystarczającą przyczepność, aby warto było je przeanalizować, 9 902, czyli 24 proc. odnotowało spadek cen już w pierwszym tygodniu" - zauważają analitycy Chainalysis.
Kapitalizacja rynkowa takich kryptowalut jest zwykle bardzo niska, co umożliwia szybkie podniesienie ich cen oraz wywołanie efektu spektakularnych wzrostów. Z badania przeprowadzonego przez Chainalysis wynika, że w 2022 roku oszuści zarobili w ten sposób około 30 milionów dolarów, podczas gdy naiwni uczestnicy rynku zainwestowali 4,6 miliarda dolarów. Wartość wielu wątpliwej jakości "coinów" zmniejszyła się o ponad 90 proc., po tym, jak ich twórcy "ewakuowali się".
Jak najgorsze zdanie o kryptowalutach (i to absolutnie wszystkich) ma Charlie Munger, wiceprezes Berkshire Hathaway, czyli prawa ręka Warrena Buffetta. Nawołuje wręcz do zakazania kryptowalut, a ludzi, którzy są przeciw takiemu zakazowi nazywa “idiotami". W jego ocenie, to “po prostu śmieszne", że ktokolwiek kupuje "coiny". Munger wyśmiewa także pomysł zastąpienia tradycyjnych walut kryptowalutami. Jak mówi, to tak, jakby ktoś chciał zastąpić powietrze.
Miliarder podkreśla, jak dużo dla rozwoju cywilizacji zrobiły waluty fiducjarne, czyli pieniądze emitowane przez banki centralne. - Nie można sobie wyobrazić prawie niczego na Ziemi, co przyniosłoby ludzkości więcej korzyści niż waluty narodowe. Były one absolutnie wymagane, aby przekształcić człowieka z cholernie udanej małpy we współczesnych, odnoszących sukcesy ludzi i w ludzką cywilizację - oświadczył Charlie Munger.
W jego ocenie, kryptowaluty są “bardzo niebezpieczne" i rządy źle postąpiły zezwalając na ich rozwój. - To jest absolutny horror i wstydzę się za mój kraj, że zgadza się na istnienie kryptowalut .To jest bezwartościowe, to nie jest dobre, to jest katastrofa - powiedział wiceprezes Berkshire Hathaway.
Robert Kiyosaki, autor bestsellerowej książki “Rich Dad Poor Dad", zupełnie nie zgadza się z taką argumentacją. - Charlie Munger jest starym człowiekiem i zatrzymał się na etapie Rezerwy Federalnej, Skarbu Państwa i Wall Street. Ciągle będzie mówił "kupuj akcje" - odpowiedział Kiyosaki.
Dodał, że świat inwestowania należy teraz do młodego pokolenia posługującego się nowoczesnymi narzędziami. - iPhone to najpotężniejszy instrument, jaki kiedykolwiek widziałem. Nadal nie wiem, jak go używać, bo jestem starym facetem. To niesamowite, co można nim zrobić. A w przyszłości będzie więcej podobnych narzędzi - skomentował Kiyosaki. Wyjaśnił, że głównym powodem dla którego on sam lubi kryptowaluty, nie jest bitcoin, a blockchain, bo ten jako system księgowy jest bardziej uzasadniony niż Rezerwa Federalna, Skarb Państwa czy Wall Street.
Autor “Rich Dad Poor Dad" niedawno prognozował, że do 2025 roku gospodarka znajdzie się w recesji, a ta przyczyni się do rajdu złota, srebra i bitcoina. Cenę docelową tego ostatniego widzi nawet na poziomie pół miliona dolarów.
- Nadchodzi gigantyczny krach. Rezerwa Federalna będzie zmuszona do drukowania miliardów pustych pieniędzy. Do 2025 roku uncja złota może osiągnąć poziom 5 tysięcy dolarów, uncja srebro 500 dolarów, a bitcoin 500 tysięcy dolarów. Dlaczego? Ponieważ wiara w dolara amerykańskiego, czyli w fałszywy pieniądz, zostanie zniszczona. Złoto i srebro to pieniądze Boga. Bitcoin jest pieniądzem ludzi. Uważajcie na siebie - podsumował Robert Kiyosaki.
Jacek Brzeski