Blackout w Szczecinie. Minęła dekada od największej katastrofy energetycznej
Kilka dni temu minęła dziesiąta rocznica największej awarii energetycznej w powojennej Polsce. Od tego czasu zainwestowano w system energetyczny miliardy złotych, by sytuacja się już nie powtórzyła. Czego nas nauczyła awaria w Szczecinie i okolicach?
Najpierw jednak przyczyny. Tych było kilka. Najważniejszymi były silne wiatry i obfite opady mokrego śniegu. Połączenie tych czynników spowodowało, że w nocy z 7 na 8 kwietnia 2008 roku doszło do niezależnego od siebie wyłączenia się aż czterech linii najwyższych napięć zasilających lewobrzeżną część miasta.
Jak już dziś wiemy, awaria rozpoczęła się o godz. 21:25. To wówczas na linii 110 kV Recław-Moracz-Goleniów, doszło do zerwania ramion słupów energetycznych i w efekcie wyłączenia tej linii. W kolejnych godzinach objęła także m.in. wyłączenie linii 220 kV Krajnik-Glinki, na której doszło do zerwania izolatorów i przewodów odgromowych.
Efektem tych awarii był całkowity paraliż miasta. Uszkodzenia i czasowe wyłączenia infrastruktury sieciowej spowodowały ogromne problemy w funkcjonowaniu regionu. Mieszkańcy nie mogli korzystać ze stacji benzynowych i lokalnych sklepów. Pozostawali też bez dostępu do ciepłej wody i ogrzewania. Wszystkie operacje prowadzone przez banki zostały zawieszone, a największe zakłady przemysłowe, m.in. Zakłady Chemiczne Police musiały wstrzymać prace produkcyjne. Odwołane zostały zajęcia w szkołach i na uczelniach. Nie działało większość urzędów i instytucji państwowych. Z uwagi na brak zasilania wystąpiły też trudności w transporcie drogowym i kolejowym.
Raport Zespołu ds. Zbadania Przyczyn i Skutków Katastrofy Energetycznej powołanego przez wojewodę zachodniopomorskiego wykazał, że całkowite koszty awarii energetycznej w Szczecinie i okolicach mogły wynieść nawet 54,1 mln zł, z czego ponad 45 mln zł stanowiły wydatki poniesione przez zakłady, firmy i szpitale (choćby na paliwo do rezerwowych agregatów). (...)
W ciągu ostatniej dekady Polskie Sieci Elektroenergetyczne (PSE), jako spółka odpowiedzialna za budowę, modernizację i eksploatację linii najwyższych napięć w Polsce, rozbudowały stację elektroenergetyczną Morzyczyn w zachodniej części aglomeracji. Pozwoliło to na wzmocnienie pewności zasilania regionu i poprawienie warunków wyprowadzenia mocy z Elektrowni Dolna Odra - największej jednostki wytwórczej zlokalizowanej w północno-zachodniej części kraju. PSE rozpoczęły także realizację takich projektów jak modernizacja linii 220 kV Morzyczyn-Recław czy przebudowa linii 220 kV Krajnik-Glinki.
- Docelowo region ten, jak każdy duży obszar metropolitalny, chcemy zasilać przynajmniej dwoma niezależnymi połączeniami o napięciu 400 kV. Uzyskany w ten sposób pierścieniowy układ sieci sprawi, że nawet w przypadku wyłączenia czy uszkodzenia jej niektórych elementów energię będzie można dostarczyć z innego kierunku. To właśnie dzięki takiemu rozwiązaniu podczas silnych wiatrów m.in. w sierpniu i październiku 2017 r. PSE zapewniły możliwość przesyłu energii z pominięciem uszkodzonych odcinków, dzięki czemu Krajowy System Elektroenergetyczny działał w zasadzie bez zakłóceń - mówi dyrektor zarządzający Centralnej Jednostki Inwestycyjnej PSE Andrzej Kaczmarek. (...)
Warto dodać, że największy blackout w naszym kraju to nic w porównaniu z problemami, jakie miało kilka innych krajów. Zaniedbania inwestycyjne odbiły się w przeszłości na sytuacji energetycznej milionów ludzi. Pierwszą wielką awarią był tzw. "czarny wtorek" w 1965 roku w USA. Bez prądu zostało wówczas 30 mln osób. Szczególnie krytycznym rokiem był 2003. Wówczas doszło aż do dwóch gigantycznych kryzysów energetycznych. W jednym ucierpiało około 55 mln mieszkańców USA (kryzys rozpoczął się w Nowym Jorku), w drugim na kilka godzin bez prądu pozostawały całe Włochy.
Największy blackout w dziejach naszej planety to kryzys z 2005 roku, kiedy po serii awarii bez prądu zostało ponad 100 mln mieszkańców Jawy i Bali.
Więcej informacji na portalu wnp.pl