Boeing: Dreamlinery psują się jak inne samoloty, ale jest o nich głośniej
Dreamlinery nie psują się częściej niż poprzednie modele koncernu Boeing, np. 777, jednak ze względu na zainteresowanie nimi i rozwój mediów społecznościowych o usterkach jest głośniej niż kiedyś - przekonywali w Warszawie przedstawiciele producenta.
Dreamliner nie cieszył się dobrą prasą z powodu wad i usterek, jakie trapią te maszyny. Na początku zeszłego roku wstrzymano eksploatację 50 samolotów B787, w tym dwóch należących do LOT-u. Był to efekt problemów z wadliwymi akumulatorami maszyn. Od tego czasu w dreamlinerach występowały różne problemy, jednak już na mniejszą skalę.
Odpowiedzialny za markę i reklamę w Boeingu Rob Pollack mówił na czwartkowym spotkaniu z dziennikarzami w Warszawie, że porównując taki sam okres eksploatacji dreamlinera i produkowanej od lat 90. większej maszyny 777, a także poprzednika dreamlinera, modelu 767, okazuje się, że najmniej awaryjna jest najnowsza konstrukcja koncernu z Seattle.
Jego zdaniem, to wyeksponowanie dreamlinerów, ich unikalność, a także rozwój mediów społecznościowych, które nie istniały w momencie premiery poprzednich typów maszyn, sprawiły, że przywiązywano tak dużą uwagę do kłopotów technicznych najnowszego samolotu Boeinga.
Obecnie na świecie w użyciu jest 120 dreamlinerów. Z danych producenta wynika, że odbyły one w sumie 67 tysięcy lotów, przewożąc 12,5 mln pasażerów. Maszyny przeleciały ok. 184 mln km. Tylko w styczniu 2014 r. dreamlinery obsługiwały 143 trasy na świecie, oferując 1,5 mln miejsc.
Boeing przeprowadził badanie wśród polskich pasażerów dreamlinera. Wynika z niej, że 44 proc. z nich uważa go za najnowocześniejszy samolot. Co ciekawe, to najlepszy wynik wśród wszystkich badanych nacji; podobnie jak Polacy, dreamlinera oceniają jeszcze Japończycy.
- Ludzie w Polsce widzą innowacyjność tej produkcji. (...) Większość ludzi mówi nam, że warto znosić początkowe trudności, by móc korzystać z przyjemności latania taką maszyną jak dreamliner - mówił Pollack.
86 proc. Polaków biorących udział w ankiecie podkreśliło, że samolot ten spełnił ich oczekiwania (dla 40 proc. był powyżej oczekiwań). To również jeden z najwyższych wyników na świecie. 14 proc. biorących udział w badaniu uznało, że maszyna nie spełnia ich oczekiwań. Ankietę dla Boeinga zrealizowała jedna z amerykańskich agencji; w Polsce udział w niej wzięło 300 osób.
Dyrektor biura komunikacji w LOT Robert Moreń mówił, że w porównaniu do użytkowania Boeinga 767, dreamlinery przyniosły spółce już 17,5 mln zł oszczędności (z powodu mniejszego zużycia paliwa). Od czasu rozpoczęcia eksploatacji LOT przewiózł dreamlinerami 380 tys. pasażerów.
Gdyby nie obostrzenia ze strony Komisji Europejskiej, która ze względu na przyjęcie przez LOT pomocy publicznej nakazała spółce ograniczenie działalności, przewoźnik mógłby uruchamiać nowe trasy. - Mamy takie zdolności, ale nie możemy tego zrobić ze względu na decyzje administracyjne - zaznaczył Moreń.
Według niego, Warszawa dzięki dreamlinerom stała się centrum przesiadkowym dla pasażerów np. lotów kontynentalnych. - Zauważyliśmy, że ponad 60 proc. pasażerów z Serbii lecących do Stanów Zjednoczonych robi to przez LOT. 20 proc. pasażerów, którzy lecą z nami z Pekinu, kontynuuje podróż do Londynu - opowiadał Moreń. Według niego powodem, oprócz ceny, jest też wyższy komfort, z jakiego mogą korzystać podróżni w dreamlinerach na tych trasach.
W związku z tym, że LOT związany jest kontraktem, będzie musiał odebrać kolejne dreamlinery od Boeinga. Spółka zapewnia, że nie będzie miała jednak problemów z ich wykorzystywaniem. Zamierza m.in. oferować więcej lotów czarterowych (nie są obłożone ograniczeniami KE), a jedną z maszyn chce wyleasingować innej firmie. - Jesteśmy bardzo blisko sfinalizowania (transakcji) - mówił Moreń.