Branża hotelarska. Lawiny rezygnacji z pobytu na razie nie ma
Hotelarze z kurortów zimowych szykują się na rozpoczęcie świątecznego sezonu wypoczynkowego. Nie brakuje jednak obaw, że w związku z rosnącą liczbą zakażeń koronawirusem i ryzykiem wprowadzenia restrykcji turyści zaczną masowo rezygnować z rezerwacji. Nie razie nie widać jednak nadchodzącej lawiny odwoływania pobytów.
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami
Jak informowała w tym tygodniu Interia, rząd rozważa wprowadzenie nowych obostrzeń, które mogłyby zacząć obowiązywać od 1 grudnia. Możliwość wprowadzenia restrykcji w przypadku rosnącej liczby zakażeń sygnalizował również minister zdrowia, Adam Niedzielski. Informacje o możliwych ograniczeniach zelektryzowały przedsiębiorców z branż, które wcześniej zostały dotknięte lockdownem. Sytuacji czujnie przyglądają się zwłaszcza hotelarze z popularnych miejscowości wypoczynkowych, w których Polacy chętnie spędzają okres świąteczny i Sylwestra. Media obiegły wiadomości o rosnącej liczbie rezygnacji z zimowego pobytu w Zakopanem. Jak wygląda sytuacja w innych miejscowościach turystycznych?
Gwałtownych ruchów w zakresie rezygnacji gości z pobytu w okresie Świąt Bożego Narodzenia i Sylwestra nie widać na razie w Karpaczu.
- My mamy ten komfort, że patrząc na górskie gminy turystyczne, Karpacz jest na pierwszym miejscu, jeżeli chodzi o odsetek zaszczepionych mieszkańców. To prawie 60 proc. Myślę, że to jest coś, co turyści będą brali pod uwagę przy wyborze miejsca spędzania wolnego czasu. Dla porównania w Zakopanym zaszczepionych jest ok. 43 proc. mieszkańców - wskazuje burmistrz Karpacza, Radosław Jęcek. Jak dodaje, odsetek zaszczepionych w stolicy Karkonoszy świadczy o wysokim poziomie świadomości wśród mieszkańców gminy i lokalnych przedsiębiorców.
- Z informacji, które mam, wynika, że na razie nie ma jakiś lawinowych odwołań rezerwacji. Zmienił się też schemat. Wcześniej końcówka listopada to był ostatni gwizdek na rezerwację wypoczynku w okresie świątecznym i w Sylwestra. Teraz ludzie czekają z taką decyzją do ostatniej chwili - ocenia Jęcek.
Dużych zmian w zakresie rezerwacji pobytów nie zaobserwowali również niektórzy hotelarze.
- Czuje się, że ludzie zastanawiają się, co robić, natomiast nie ma ruchów masowych. To nie jest tak, że nagle wszyscy rezygnują z pobytu. Ciągle mamy dużo rezerwacji w toku. Jest trochę odwołań, ale zdecydowaną większość stanowią tacy goście, którzy zamierzają przyjechać - mówi Interii Henryk Orfinger, współzałożyciel spółki Dr Irena Eris, która jest właścicielem hoteli SPA w Polanicy-Zdrój, Krynicy-Zdrój i na Mazurach.
Nowe obostrzenia od 1 grudnia?
Jak wyjaśnia Orfinger, wszystko jest kwestią budowania zaufania wśród gości. - W naszych hotelach obowiązują takie zasady sanitarne jak w marcu. My nie odpuściliśmy. Ustawodawca nie zmienił zasad funkcjonowania obiektów hotelowych i nadal działamy w reżimie covidowym, chociaż jest on drogi i niewygodny. Utrzymaliśmy ten reżim przez całe lato, mimo że teoretycznie latem czuliśmy się bardzo bezpiecznie. Spodziewaliśmy się jednak czwartej fali pandemii i uznaliśmy, że będziemy stosowali się do zasad takich, jakie uważamy za właściwe: odległości, bufet za płaksą, maseczki - wskazuje.
To wszystko przełożyło się na poczucie bezpieczeństwa gości, którzy mimo rosnącej liczby zakażeń, nadal decydują się na pobyt w hotelach Dr Irena Eris. Istotną rolę odgrywa również elastyczność, ponieważ pobyt w hotelu można odwołać nawet na dzień przed przyjazdem.
Dominika Pietrzyk