Branża mięsna w tarapatach. Możliwy kryzys, jakiego nie było od lat

Przedstawiciele Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego twierdzą, że produkcja na każdym etapie - od hodowcy, poprzez ubojnie, aż po producentów mięsa i wędlin - staje się coraz mniej rentowna - napisały wiadomoscihandlowe.pl. Branżę może dotknąć kryzys, jakiego nie widzieliśmy od lat. Wszystko spowodowane jest rosnącymi cenami wszystkich nośników energii.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

- Dwutlenek węgla nie będzie jedynym i najważniejszym problemem dla przedsiębiorców z branży mięsnej. Są nimi rosnące koszty nośników energii. Dotyczy to prądu, gazu, węgla. W niektórych przypadkach ceny poszybowały tak wysoko, że grozi to zamknięciem mniejszych rodzinnych firm, w innych przypadkach przedsiębiorcy muszą mierzyć się z brakiem np. węgla. Koszty wzrastają, ale nie przekłada się to na dochody zarówno hodowców, jak i producentów, ponieważ odbiorcy, głównie sieci handlowe, w zdecydowanej większości nie płacą więcej za towar - twierdzi Wiesław Różański, prezes zarządu Unii Producentów i Pracodawców Przemysłu Mięsnego.

Reklama

Koszty nośników energii rosną

W podobnym tonie wypowiada się również Jarosław Krzyżanowski, prezes zarządu KPS Partners, który zwraca uwagę, że w porównaniu z rokiem 2021, kiedy za megawatogodzinę gazu trzeba było zapłacić 76 złotych, dziś koszt ten wynosi 1100 złotych. Podobnie sytuacja wygląda z kosztami energii elektrycznej, gdzie cena w roku 2021 wynosiła 280 złotych, a obecnie 1700 zł oraz węgla, który nie tylko jest droższy, ale również staje się towarem deficytowym.

- Do ogrzewania kurników dotychczas zamawialiśmy 10 ciężarówek tygodniowo. Obecnie dostawy to 2 ciężarówki na tydzień. Jeśli taka sytuacja utrzyma się dłużej, nie będziemy w stanie ogrzać kurników, zwierzęta zamarzną. Korzystamy zamiennie z gazu propan-butan, ale tu również jest problem, ponieważ w Polsce nie ma obecnie wystarczającej liczby cystern, które mogłyby dowozić jego wymaganą ilość. Chcieliśmy kupić własne, ale to również nie jest możliwe. Dodatkowo dostawcy już uprzedzają nas, że nie będą w stanie gwarantować dostaw na dotychczasowym poziomie - mówi Krzyżanowski.

- W naszym przypadku rachunki za gaz wzrosły z 78 tysięcy do 378 tys. złotych - mówi Krzysztof Borkowski, prezes zarządu Zakładu Mięsnego Mościbrody.

Dodał, że drożeją również koszty kontroli weterynaryjnych, a sieci handlowe nadal utrzymują stosunkowo niskie ceny, natomiast rolnicy mierzą się ze wzrostami cen produkcji pasz. Ponadto przedsiębiorcy płacą nawet o kilkanaście milionów złotych więcej rat kredytów hipotecznych.

Podstawą rozwoju każdej branży gospodarki są inwestycje. Polski przemysł mięsny jest uważany za jeden z najnowocześniejszych w Europie. Jest to efektem olbrzymich inwestycji, jakie poczynili hodowcy, przetwórcy i producenci.

- Inwestycje w firmę to tworzenie nowych miejsc pracy i utrzymywanie dotychczasowych. Nasi pracownicy to przecież też konsumenci. Przy braku możliwości podniesienia cen produktu, tak żeby były one akceptowalne dla konsumentów, grozi nam wstrzymanie części produkcji, lub w przypadku mniejszych podmiotów całkowita ich likwidacja - mówi Krzyżanowski.

Załamanie eksportu

Branża mięsna jest jednym z kół zamachowych polskiego eksportu. Wartość eksportu branży w 2021 roku to 7 mld euro, z czego mięso wieprzowe, wołowe i drobiowe stanowiło 6,6 mld euro.

- Eksport to 90 proc. z naszej działalności. Rosnące koszty produkcji sprawiają, że zaczynamy tracić zagranicznych kontrahentów. Okazuje się, że drób z Hiszpanii jest tańszy niż nasz rodzimy. Powszechnie wiadomo, że decydującym czynnikiem jest cena produktu, a my nie możemy pozwolić sobie na produkowanie poniżej kosztów, w których dużą część stanowią koszty obsługi zadłużenia, dlatego już dziś zaczynamy tracić odbiorców - dodaje Krzyżanowski.

Pracodawcy chcą lepszej koordynacji działań

Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę, że masowa pomoc państwa w obniżce lub zamrożeniu kosztów nośników energii jest niemożliwa, ze względu na jej koszty. Jednak twierdzą, że dotychczasowe działania mogą być lepiej koordynowane i odpowiadać na rzeczywiste problemy w różnych sektorach gospodarki.

- Rozmowy z innymi przedsiębiorcami pokazują, że część kredytów w naszej branży jest obsługiwana przez banki kontrolowane przez państwo. Według mnie dobrym rozwiązaniem byłoby powrócenie do wakacji kredytowych, jakie stosowane były podczas pandemii COVID-19. Dzięki nim udało nam się przejść przez ten kryzys w miarę suchą stopą. Ograniczenie spłat kredytów inwestycyjnych nie będzie decydować o naszych zyskach, ale pozwoli nam przetrwać ten trudny okres - mówi Jarosław Krzyżanowski.

W podobnym tonie wypowiada się Krzysztof Borkowski:

- Uważam, że obecnie wprowadzane rozwiązania są chwilowe i na koniec dnia nie pomogą gospodarce i przedsiębiorcom. Jeśli chcemy prowadzić odpowiedzialną politykę energetyczną, może warto zastanowić się nad tym, czy bardziej opłaca się teraz rozdawać dodatki węglowe, czy nie lepiej byłoby inwestować w odnawialne źródła energii? Duża część branży już korzysta z tego typu rozwiązań, ale ich upowszechnienie i współfinansowanie ze strony państwa, sprawiłoby, że moglibyśmy stać się niezależni energetycznie i w ten sposób, choć w części rekompensować wzrosty cen pozostałych nośników energii, lub wprost zastępować je OZE.

wiadomoscihandlowe.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »