Brexit a polska gospodarka - będzie boleć
Każdy ze scenariuszy opuszczenia przez Wielką Brytanię Unii Europejskiej niesie za sobą znaczące konsekwencje tak dla gospodarki, jak i zwykłych obywateli. Na razie Londyn musi wynegocjować nowe warunki współpracy ze Wspólnotą. Schody zaczną się 1 stycznia 2021 r.
Straty wynikające z brexitu poniosą obie strony. Dwa wskaźniki makroekonomiczne będą najważniejsze. Pierwszy to PKB, drugi - wielkość obrotów handlu zagranicznego. Jak szacuje MFW już w 2021 r. brytyjski PKB straci 3,5 proc, co przyczyni się do spowolnienia wzrostu gospodarczego w całej Unii nawet o 0,3 proc. W kolejnych kilku latach straty "27" będą, według MFW, podobne.
Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w swoim opracowaniu z 2019 r. podaje, opierając się na szacunkach National Institute of Economic and Social Research, że w przypadku brexitu z umową import Wielkiej Brytanii obniży się o 11 proc. a twardy brexit będzie oznaczał jego zjazd aż o 19 proc. Spadek zakupów w największym stopniu dotknie kraje Unii, w tym i Polskę.
Jak wylicza PIE spadek naszego eksportu w wyniku brexitu z umową obniży polskie PKB o 0,14 proc. (ok. 3 mld zł), zaś gdy dojdzie do twardego wyjścia Wielkiej Brytanii z UE spadek sięgnie 0,24 proc. (5 mld zł). Odpowiednio stracimy też 20 lub 35 tys. miejsc pracy.
Wiemy już, że najprawdopodobniej dojdzie do uporządkowanego brexitu i wynegocjowana przez UE i Wielką Brytanię Umowa Wyjścia wejdzie w życie 31 stycznia 2020 r. Oznacza to, że w relacjach z Wielką Brytanią do końca bieżącego roku będzie obowiązywać Umowa Przejściowa. Co prawda dopuszcza ona przedłużenie okresu przejściowego, jednak premier Boris Johnson oficjalnie stwierdził, że rząd brytyjski odrzuca taką możliwość.
W okresie przejściowym warunki prowadzenia działalności gospodarczej dla przedsiębiorstw w praktyce nie ulegną zmianie. W czasie jego obowiązywania Wielka Brytania będzie nadal uczestniczyć w rynku wewnętrznym i unii celnej, a zasady handlu pomiędzy Polską a Wielką Brytanią nie zmienią się. Natomiast warunki współpracy gospodarczej po 1 stycznia 2021 r. zależeć będą od treści przyszłej Umowy o wolnym handlu pomiędzy Wielką Brytanią a UE. Jej negocjacje rozpoczną się w lutym 2020 roku. Wówczas zostaną określone zasady i warunki przyszłej współpracy, które pozwolą precyzyjnie ocenić wpływ brexitu na polską gospodarkę.
Zarówno Unia Europejska, jak i Wielka Brytania podkreślają potrzebę wynegocjowania umowy w maksymalnym stopniu utrzymującej obecne zasady współpracy gospodarczej.
Wielka Brytania jest znaczącym partnerem gospodarczym Polski, trzecim odbiorcą naszych produktów, krajem w przypadku którego od lat notujemy nadwyżkę w obrocie towarami i usługami. Obecnie polski eksport do Wielkiej Brytanii ma wartość 14 mld euro. "Dlatego Polska zdecydowanie opowiada się za wypracowaniem ambitnej i wszechstronnej umowy handlowej między Unią Europejską a Wielką Brytanią" - przekonuje resort rozwoju, zaangażowany w przygotowanie kraju do brexitu.
- Przyjmując optymistyczny scenariusz można spodziewać się, że przyszła umowa będzie w znacznym stopniu mitygować ewentualne konsekwencje brexitu dla polskiej gospodarki, ale wszystkich jej skutków nie da się złagodzić - ocenia resort rozwoju.
We wspomnianym wcześniej raporcie PIE, ocenia się, że wyjście Wielkiej Brytanii z unii celnej będzie skutkowało przywróceniem granicy celnej i w praktyce będzie oznaczało dodatkowe koszty ponoszone na granicy (dokumentacja, deklaracje) w wysokości ok. 3 proc. kosztów transakcyjnych. Przywrócenie granicy może w szczególności uderzyć w tak znaczące sektory polskiej gospodarki jak rolnictwo i branża spożywcza oraz transport.
Im bardziej standardy regulacyjne w Wielkiej Brytanii będą się różniły od tych obowiązujących w UE, tym bardziej wzrosną koszty dla przedsiębiorstw, w tym koszty dopuszczenia do obrotu. Dotyczyć to będzie szczególnie sektorów o wysokim stopniu uregulowania, takich jak przemysł spożywczy czy chemiczny. Wysokość tych kosztów będzie zależała od - wynegocjowanych w przyszłej umowie - warunków dopuszczenia na rynek.
Sonia Bucholtz, ekspert Konfederacji Pracodawców Lewiatan zwraca uwagę na dwie rzeczy, na które muszą się przygotować polscy przedsiębiorcy współpracujący w brytyjskimi partnerami. Pierwsze, to wyższe koszty transakcyjne handlu oraz zupełnie nowe regulacje dotyczące norm i standardów, co szczególnie dotknie dwie branże - spożywczą i farmaceutyczną. Druga zmiana, która czeka nasze firmy to nowa struktura obrotów. - Ze wspólnego rynku ubędzie jeden element. W konsekwencji wiele polskich firm będzie musiało poszukać dla siebie innych rynków zbytu - mówi Sonia Bucholtz. Dodaje, że również niepewność będzie odgrywać destrukcyjną rolę w relacjach handlowych.
Wszystko to sprawia, że regulacje dotyczące nowych warunków handlowych UE - Wielka Brytania będą kluczowe dla dalszego funkcjonowania polsko-brytyjskich relacji gospodarczych.
Trudno jednoznacznie przewidzieć wpływ brexitu na powroty Polaków z Wysp do kraju. W ostatnim roku pojawiało się jednak coraz więcej sygnałów, które świadczyły o tym, że chęć Polaków do emigracji zmniejsza się, natomiast panuje coraz większa skłonność do powrotów.
Ministerstwo Rozwoju uważa, że dalsza dynamika powrotów wiązać się będzie przede wszystkim z czynnikami ekonomicznymi (możliwość znalezienia pracy, wysokość wynagrodzenia, możliwość uzyskania i wysokość świadczeń społecznych), które stopniowo poprawiają się w Polsce, również w relacji do warunków brytyjskich.
Dane brytyjskiego urzędu statystycznego (Office for National Statistics) pokazują, że zmniejsza się liczba mieszkańców Wielkiej Brytanii o polskim pochodzeniu. W okresie lipiec 2017 - czerwiec 2018 było ich - według szacunków - 889 tys., a w okresie lipiec 2018 - czerwiec 2019 - o 62 tys. mniej.
Również GUS szacuje, że liczba Polaków "mieszkających czasowo zagranicą" zmniejszyła się w 2018 r. - w stosunku do 2017 r. - o 85 tys. Dane te świadczą o przełamaniu wieloletniego trendu przyrostu liczby emigrantów.
Według szacunków, z Wielkiej Brytanii wyjechało niemal 100 tys. osób. Zapewne część z nich zdecydowała się na powrót do Polski.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze
Z drugiej strony, z badań publikowanych przez NBP ("Polacy pracujący za granicą 2019"; dane z 2018 r.) wynika, że jedynie niewielki odsetek tamtejszych polskich imigrantów mógłby mieć problemy ze spełnieniem warunków do pozostania w Wielkiej Brytanii po opuszczeniu UE. To samo badanie pokazało, że Polacy mieszkający w tym kraju raczej nie obawiają się brexitu. Aż 84,1 proc. osób wskazało, że nie zmienia planów dotyczących pozostania w Wielkiej Brytanii, a w związku z brexitem o wcześniejszym powrocie, niż dotychczas planowany, myśli 10,3 proc. migrantów.
Jak się mają te dane do odsetka Polaków, którzy złożyli wniosek o otrzymanie statusu rezydenta? We wrześniu 2019 r. był on bardzo niski - 38 proc., jeden z najniższych wyników wśród wszystkich 1,8 mln złożonych wniosków obywateli pochodzących z krajów UE.
Nasz kraj zawarł z Wielką Brytanią dwustronne porozumienie gwarantujące zbliżone do obecnych warunki pobytu Polaków na Wyspach. Liczebność polskiej diaspory ma ogromne znacznie, pod względem finansowym. Chodzi o transfer pieniędzy migrantów do kraju. Ogółem wielkość transferów, która trafiła do Polski w 2018 r. ze wszystkich państw, w których pracują Polacy, wyniosła 15,5 mld zł. Najwięcej pieniędzy napłynęło z Niemiec (5,6 mld zł). Wielka Brytania znalazła się na drugim miejscu (3,1 mld zł).
W przypadku Wielkiej Brytanii kwota jednorazowego przekazu wyniosła w 2018 r. 729 funtów wobec 496 funtów w 2016 r., a np. z Niemiec 679 euro wobec 569 euro.
W tej kwestii wiele zależeć będzie od ostatecznego kształtu brexitu, ale też od kondycji brytyjskiej gospodarki i jej dalszej chłonności importowej. Informacje z gospodarki brytyjskiej nie są zbyt optymistyczne. Pojawiają się sygnały o spowolnieniu w takich obszarach, jak sektor przemysłowy, sektor usług, sektor technologii, czy rynek nieruchomości.
Jeśli chodzi o ewentualne migracje międzynarodowych korporacji z Wysp, to właśnie Polska - obok Niemiec, Francji, czy Holandii - wskazywana jest w różnorodnych analizach jako potencjalne miejsce inwestycji, co naturalnie mogłoby przynieść korzyści naszej gospodarce.
Są już pierwsze nieoficjalne sygnały w tej sprawie, np. dotyczące rozbudowy możliwości produkcyjnych przez koncern Toyota na Dolnym Śląsku (pierwotnie planowanych w Wielkiej Brytanii). Jednocześnie Polska rozbudowuje sektor usług finansowych i usług dla biznesu, czego świadectwem jest umieszczenie u nas części biur takich firm jak Goldman Sachs.
Nasz biznes powinien się z pewnością przygotować na zmiany w relacjach gospodarczych z Wyspami Brytyjskimi. Ale nie musi obawiać się szoku. Obie strony tego nie chcą. Ten rok będzie czasem wyczekiwania i powolnej akomodacji do nieuniknionych zmian czekających po 1 stycznia 2021 r.
Dariusz Styczek