Broń w Polsce nie budzi emocji
Broń palna jest droga, ale tylko na Zachodzie. W Polsce najczęściej można kupić pistolety skałkowe i kapiszonowe, ale chętnych brak. Nie ma też amatorów na szable, bo o nieuszkodzone coraz trudniej, a zniszczone, z niedopasowanymi, lub dorabianymi pochwami kolekcjonerów nie interesują. Inwestycją może być tylko broń oryginalna, w idealnym stanie i bez skaz.
Kolekcjonerzy zbierają broń z wybranego okresu, np. napoleońskiego. Dlatego we Francji broń z roku 1804 będzie dużo droższa, niż taka sama, ale datowana na 1816 rok, czyli po upadku Napoleona. Nie da się tego odnieść do Polski. Trudno mówić o specjalistycznych kolekcjach, bo nie ma do nich klucza, co jest umotywowane historycznie.
Pierwszy polski egzemplarz broni wykonano w Kozienicach w XVIII wieku, był to tzw. sztuciec dla strzelca celnego. Broń, jak na ówczesne czasy bardzo nowoczesna, z gwintowaną lufą. Nie oznacza to jednak początku tradycji wyrobu broni w Polsce. Wprawdzie zawsze byli rusznikarze, ale ich produkcja była znikoma. Polskie rarytasy, takie jak np. charakterystyczne cieszynki w ogóle nie są spotykane. Jest to broń myśliwska a nie wojskowa, bardzo delikatna, zdobiona, ekskluzywna. Niewiele jej przetrwało.
Kilka lat temu w Galerii Fischer w Zurychu cieszynkę-ptaszniczkę z 1640 roku, niesygnowaną można było kupić za 10-12 tys. franków, sygnowaną przez Pawła Kaliwodę za 15-18 tys. franków. Wysokie ceny osiągały też pary pistoletów... ale również na zachodnich aukcjach. Rekordowe przebicie uzyskała para francuskich pistoletów skałkowych wyprodukowana przez Boutet Wersal ok. 1815-1818 r. na aukcji Sotheby's w Londynie. Przy estymacji 25-30 tys. funtów, została sprzedana za 69,75 tys. funtów. Był to jednak rarytas, podobne zestawy trafiają na ogół do muzeów, jeżeli w ogóle znajdą się na rynku. Komplety mniej zdobione można kupić znacznie taniej.
Ostatnio w Rempeksie niewiele było jednak obiektów, jeszcze mniej kupujących. Z 55 egzemplarzy broni palnej i białej zostało sprzedanych zaledwie 12, w tym 10 po cenie warunkowej, a tylko dwa powyżej wywoławczej. Za garłacz angielski z początku XIX wieku zaoferowano 76,6 tys. zł, o 600 zł mniej od ceny katalogowej. Za garłacz rosyjski z końca XVIII wieku - 12 tys. zł, mimo że wyceniono go na 15 tys. zł. Pistolety skałkowe i kapiszonowe nie znalazły chętnych. Broń biała też nie cieszyła się większym powodzeniem, ale i oferta była mało ciekawa.
Kolekcjonerów interesują przede wszystkim oryginalne karabele. Ich pochodzenie wiązane jest z tureckimi szablami o końcu rękojeści stylizowanym na głowę orła lub sokoła. Początkowo trafiały do Polski, jako łupy zdobyte na janczarach i używane były, jako broń paradna z powodu bogato zdobionych rękojeści wykonywanych nawet z kamieni półszlachetnych lub kości słoniowej. W razie potrzeby zdobienia te usuwano i zastępowano je trzonem z nacinanego hebanu, dębu lub rogu. Dopiero za Jana III Sobieskiego pojawił się nowy typ - karabela bojowa. Ozdobne egzemplarze przekazywane były potomkom jako cenne pamiątki. Zachowało się ich więc sporo, ale na rynek trafiają niezwykle rzadko i warte są kilkadziesiąt tysięcy złotych. Nie pojawiają się więc na aukcjach dzieł sztuki. Najłatwiej kupić szable oficerskie z lat 20. i 30. XX wieku. Ich ceny wahają się od 3 tys. zł do kilkunastu tysięcy.
W ofertach galerii i domów aukcyjnych przeważają najpopularniejsze w okresie międzywojennym szable wz. 19/21. Najdroższe są kompletne z pochwami i z takimi samymi numerami seryjnymi. Na aukcji w Rempeksie można było kupić tylko szablę oficerską kawalerii polskiej wz. 21/22 z lat 30. XX wieku z wytwórni Borowskiego za 9 tys. zł. Warunkowo zaoferowano 7 tys. zł. Pochwa szabli była jednak pęknięta, a to poważna wada. Rarytasem była najbardziej poszukiwana szabla bojowa wz.34, znana dziś jako ludwikówka (od miejsca produkcji w kieleckiej Hucie Ludwików). Szacuje się, że do wybuchu II wojny światowej powstało ich ok. 10 tys. W Rempeksie żądano za taką 21,5 tys. zł, zaoferowano 18 tys. zł, mimo że egzemplarz porównawczy, znajduje się w muzeum Narodowym w Kielcach.
O wartości białej broni siecznej decyduje określony wiek, stan głowni i rękojeści, występujące zdobienia czy też kompletność z pochwą (o ile ona w ogóle jest).
Do tego trzeba dodać jeszcze sygnaturę i udokumentowaną proweniencję. Duże znaczenie ma również renoma sprzedającego, która często przesądza o bezpieczeństwie zakupu.
Ewa Bednarz