Brylanty i długi
W końcu grudnia ub.r. Polacy mieli 695,5 mld złotych oszczędności, czyli, licząc według ówczesnego kursu, około 194,3 mld euro. Ale były to pieniądze jedynie 23 proc. gospodarstw domowych. Pozostałe 77 proc. deklarowało, że nie ma żadnych odłożonych środków.
Październik miesiącem oszczędności - głosił propagandowy slogan w PRL. Ale i w wolnej i wolnorynkowej Polsce 31 października, Światowy Dzień Oszczędzania, nie jest narodowym, świeckim świętem. Według sondażu przeprowadzonego przez PBS DGA na zlecenie "Gazety Prawnej" i firmy Open Finance właśnie z tej okazji w październiku ubiegłego roku tylko 7 proc. Polaków regularnie oszczędza, a aż 58 proc. przyznało, że nie ma żadnych odłożonych pieniędzy. Inne badania, z połowy 2007 roku pokazały, że Polacy najczęściej wybierali lokaty bankowe. Ale też i to, że aż jedna czwarta oszczędzających trzymała po prostu pieniądze w domu. Co piąty Polak wskazał fundusze inwestycyjne, a 7 proc. inwestowało w nieruchomości.
Pod kreską
To, czy społeczeństwo jest oszczędne, zależy przede wszystkim od poziomu jego zamożności. Tymczasem, jak podaje CBOS w opublikowanym w lutym tego roku raporcie "Oszczędności i długi Polaków", na materialne warunki bytu swoich gospodarstw domowych narzeka co czwarty ankietowany, a blisko połowa pracujących jest niezadowolona z poziomu swoich dochodów. Średni deklarowany miesięczny przychód gospodarstw domowych to 2230 złotych - bez względu na wielkość gospodarstwa. A kwota pozwalająca na zaspokojenie jedynie podstawowych potrzeb to, zdaniem respondentów CBOS, 2339 złotych. I jak tu oszczędzać? Z odpowiedzi ankietowanych Polaków wynika, że zdecydowana większość rodzin stanowiących wspólne gospodarstwo domowe, aż 77 procent, nie ma żadnych oszczędności. Jedynie co czwarte gospodarstwo ma odłożone pieniądze. I są to przede wszystkim rodziny mieszkające w miastach liczących powyżej 500 tys. mieszkańców, w których dochód na jedną osobę przekracza 1200 złotych lub jest przynajmniej wyższy niż 900 złotych. Jak duże są to oszczędności? Co jedenasta rodzina byłaby w stanie utrzymać się za odłożone pieniądze, nie obniżając swego dotychczasowego poziomu życia, zaledwie od kilku dni do kilku tygodni. Co szósta przetrwałaby około miesiąca, a co czwarta - 25,5 proc. - nie więcej niż trzy miesiące. Od czterech miesięcy do pół roku za posiadane oszczędności mogłoby przeżyć 21,9 proc. oszczędzających rodzin, dłużej - 24,4 proc. Posiadaczami rezerw finansowych są przede wszystkim osoby z tytułem magistra czy wyższym stopniem naukowym - kadra kierownicza, prawnicy, osoby pracujące na własny rachunek, inżynierowie i górnicy.
Na pożyczkach do pierwszego
Prawie co dziesiąte gospodarstwo domowe w Polsce ma do spłacenia jakieś zaległe należności - czynsz, rachunek za energię lub za telefon, podatki. Więcej niż takich, które mają jakiekolwiek oszczędności, jest takich, które spłacają pożyczki i kredyty. Wśród nich ponad 4 procent ma kłopoty z regulowaniem swoich zobowiązań. Najbardziej zadłużeni Polacy, według cytowanego raportu CBOS, mają od 25 do 44 lat. Stosunkowo najrzadziej na kredyt żyją osoby starsze, samotne i najsłabiej wykształcone. Najczęściej zadłużamy się w bankach. 86. proc. gospodarstw domowych spłaca zaciągnięte tam kredyty czy pożyczki. Najrzadziej decydujemy się na zwrócenie się o pomoc finansową do rodziny, sąsiadów czy przyjaciół.
Diament kup mi luby
Rozwarstwienie społeczne mierzy się często za pomocą wskaźnika Giniego, który ma wartość od zera do jednego. Zero oznaczałoby, że społeczeństwo ma jednakowe dochody, jeden - że jest w nim tylko jedna osoba, która ma dochód. A więc im wskaźnik wyższy, tym więcej dochodu ma wąska grupa obywateli. Według opublikowanego w 2007 roku raportu GUS w roku 2004 wskaźnik Giniego wynosił w Polsce 0,36. W UE - 0,31. Od 2004 roku sytuacja na pewno się zmieniła. I chociaż uczeni nie są zgodni, czy rozwarstwienie w Polsce rośnie czy maleje, to wyraźnie widać je w innych, robionych nie dla nauki raportach. Wynika z nich, że dla rynku towarów i usług luksusowych nadchodzą doskonałe czasy. Hossę przeżywają salony jubilerskie, na tym rynku w 2007 roku nastąpił wzrost o kilkanaście procent. Eksperci twierdzą zaś, iż to dopiero początek doskonałej passy. Teraz Polacy przeznaczają corocznie na kamienie szlachetne i ozdoby ze złota ok. 2 mld zł. Złoty kruszec stał się doskonalą inwestycją. Rośnie liczba luksusowych ośrodków SPA i nie świecą one pustkami. Polacy coraz częściej też wybierają - podczas krajowych czy zagranicznych wojaży - trzy-, cztero- a nawet pięciogwiazdkowe hotele. Więcej wydajemy na restauracje (badania Euromonitor International wskazują, że wydatki Polaków w restauracjach będą rosły średnio o 6-7 proc. rocznie), drogie artykuły sportowe (w 2008 roku 1,9 mld), na urządzenie i wyposażenie mieszkań. W 2008 roku na wyposażenie wnętrz wydamy 19 mld zł. W roku ubiegłym - 16,5 mld. Według raportu opublikowanego przez firmę PMR w latach 2008-2010 wydatki na ten cel będą rosły o 15 proc. rocznie.
Setka i tabletka
Polacy kupują nie tylko drogie samochody, meble czy mieszkania, ale i luksusowe, drogie alkohole. W ubiegłym roku wydaliśmy na trunki ponad 21,5 miliarda złotych. Wydatki na ten cel rosną szybciej niż płace. Statystyczny Polak przeznacza na alkohol ok. 600 zł rocznie i jest to 15 proc. pieniędzy, jakie wydajemy na zakup artykułów spożywczych. Pijemy więcej alkoholi wysokoprocentowych - 2007 roku spożycie najmocniejszych alkoholi wzrosło o 15 procent. Kupujemy też więcej piwa i wina. A że już połowa Polaków po 30 ma kłopoty z zasypianiem coraz więcej wydajemy na środki nasenne. W 2007 roku wyłożyliśmy na nie 145 mln zł, o 20 mln zł więcej niż w 2005 roku.
Ewa Zarzycka