Brytyjskie metody na drożyznę
Dwie brytyjskie linie lotnicze - Easyjet oraz BMI - z powodu drożejącej ropy nakazały pilotom, by latali wolniej w celu oszczędniejszego użycia paliwa - donosi sobotni "The Guardian".
Rzecznik Easyjet - drugiego największego po Ryanairze taniego przewoźnika - potwierdził, że pilotów poinstruowano, by na niektórych trasach zmniejszyli średnią szybkość lotu o ok. 2 proc. BMI - drugi po BA operator Heathrow - przyznał, że obniżył średnią szybkość lotu o ok. 3 mile na godzinę.
Wzrost cen ropy, za którą płacono ostatnio 142 USD za baryłkę, zaczyna oddziaływać na każdy niemal środek transportu w W. Brytanii. Operator kolejowy First Group wprowadził kursy dla maszynistów, by nauczyć ich równomiernej jazdy między stacjami, ponieważ ostre przyspieszenia i zwalnianie powodują większe spalanie paliwa.
Pasażerowie ekspresowego pociągu TransPennine muszą sprawniej zrywać się z nóg, jeśli chcą wysiąść na stacji lub wsiąść do pociągu, ponieważ automatyczne drzwi zostały przeprogramowane i zamykają się szybciej, by następowała mniejsza strata automatycznie chłodzonego powietrza.
Drogie paliwo wydłużyło czas podróży promem. Operator połączeń promowych Stena Line zapowiedział już, że podróż z Holyhead (wyspa Anglesey, płn. Walia) do Stranraer (południowo-zachodnia Szkocja) wydłuży się o 20 minut z 99 minut obecnie, ponieważ prom będzie płynął wolniej. Podróż promem do Belfastu z tego samego powodu zajmie 14 minut dłużej.
Inicjatywy zmierzające do oszczędniejszego zużycia paliw wprowadzają też operatorzy komunikacji autobusowej, zaś w ocenie Adama Ashmore'a z organizacji AA zrzeszającej indywidualnych kierowców drogie paliwo spowodowało zmniejszenie ruchu samochodowego nie tylko na autostradach, ale także w miastach.