Budynki w Polsce dostaną swoją klasę energetyczną. Aż milion z nich to "wampiry energetyczne"
Krajowa Agencja Poszanowania Energii (KAPE) zaprezentowała swoje propozycje podziału budynków mieszkalnych na klasy energetyczne, od A do G, zgodnie z wymogami unijnego projektu dyrektywy EPBD. Resort rozwoju planuje wprowadzić podział na klasy razem z jej wejściem w życie.
Projekt dyrektywy o charakterystyce energetycznej budynków (EPBD) wkracza w fazę trilogów (uzgodnień między Parlamentem UE, Radą UE i Komisją Europejską). Jesienią spodziewane jest polityczne porozumienie w sprawie jej wprowadzenia, a w pierwszej połowie 2024 r. dyrektywa powinna zostać opublikowana. Obowiązywać ma od 2026 r.
EPBD wprowadza podział budynków mieszkalnych na klasy w zależności od zużycia energii - od nieobowiązkowej A+, przez A, do najniższej G, w której ma się znaleźć 15 proc. budynków z najgorszą charakterystyką energetyczną. Dyrektywa wprowadza też cele podnoszenia charakterystyk budynków, tak by trafiały do coraz wyższych klas.
Polska jest jednym z ostatnich krajów UE, który nie wprowadził jeszcze podziału budynków mieszkalnych na klasy. Pracuje nad tym Ministerstwo Rozwoju i Technologii
We wtorek na konferencji rocznej stowarzyszenia Fala Renowacji swoje propozycje podziału przedstawiła Krajowa Agencja Poszanowania Energii. Jak zaznaczyła dyrektor zarządzająca KAPE Karolina Loth-Babut, propozycja została oparta na podstawie baz danych z audytów budynków, w przypadku jednorodzinnych z ok. stu audytów, a dla wielorodzinnych - z ok. tysiąca.
- Wprowadzenie tego systemu umożliwi dokładniejsze i bardziej precyzyjne rozróżnienie jakości i standardu energetycznego budynków, co w efekcie może przekładać się m.in. na większą motywację właścicieli do wdrażania działań modernizacyjnych - podkreślała Loth-Babut.
- Efektywność i redukcja zużycia energii są kluczowe w przypadku budynków. W pomieszczeniach zamkniętych spędzamy 90 proc. naszego czasu. Budynki są odpowiedzialne za ok. 40 proc. emisji CO2. Tymczasem ok. 30 proc. energii jest tam niepotrzebnie marnowana. Dzisiejsze technologie pozwalają już teraz podnieść efektywność energetyczną budynków o 30 proc. - mówił Jacek Łukaszewski, prezes Schneider Electric.
Zgodnie z propozycją KAPE, najwyższa klasa A zostałaby przyznana budynkom jednorodzinnym, gdzie wskaźnik zapotrzebowania na nieodnawialną energię pierwotną wynosiłby poniżej 63 kWh na m kw. rocznie, oraz 59 kWh na m kw. rocznie dla budynków wielorodzinnych. Zgodnie z EPBD, klasa A jest przyznawana budynkom o zerowej emisji CO2 ze spalania paliw kopalnych na miejscu.
KAPE proponuje dla klasy B zakres 63-157 i 59-141 kWh na m kw. rocznie, odpowiednio dla budynków jednorodzinnych i wielorodzinnych, dla klasy C 157-250 i 141-223 kWh na m kw. rocznie, dla klasy D 250-344 i 223-305 kWh na m kw. rocznie, dla klasy E 344-438 i 305-387 kWh na m kw. rocznie, dla klasy F 438-531 i 387-469 kWh na m kw. rocznie.
Budynki o wskaźnikach wyższych od 531 i 469 kWh na m kw. rocznie trafiłyby do najniższej klasy G.
Jak poinformował na konferencji dyrektor departamentu gospodarki niskoemisyjnej MRiT Andrzej Kaźmierski, ministerstwo ma w praktyce przygotowaną metodykę podziału, ale czeka na ostateczny kształt dyrektywy, który będzie znany na początku 2024 r. Resort ma pewną koncepcję podziału na podstawie baz danych o budynkach, statystyk, danych historycznych itp., ale planuje jeszcze poddać opracowaną metodykę podziału pod debatę - zaznaczył Kaźmierski.
- Klasy powinniśmy wprowadzić zaraz po wejściu w życie dyrektywy EPBD. Dzięki KAPE mamy już opracowaną koncepcję, na której można bazować. Uważamy też, że warto stworzyć warunki preferencyjne dla budynków najniższej klasy G, na przykład szybką ścieżkę ich renowacji oraz zachęty finansowe za przejście przynajmniej do klasy E - powiedział.
Jak podkreślił dyrektor, ministerstwo tworzy nowy rejestr integrujący informacje o budynkach, ponieważ w kraju nie ma pełnej i prawdziwej ewidencji takich informacji, a resort na razie musi bazować na szacunkach.
Jak wynika z danych Fali Renowacji, ok. 70 proc. z ok. 6,9 mln polskich budynków mieszkalnych wymaga modernizacji, a ok. 16 proc. z nich, czyli ok. miliona, to tzw. wampiry energetyczne, które odpowiadają za zużycie jednej trzeciej całkowitej ilości energii zużywanej we wszystkich. Jednocześnie 30 proc. najbardziej energochłonnych budynków mieszkalnych, czyli około 2 mln, odpowiada za ponad połowę tego zużycia.