Cena drewna w kosmosie
Szaleńczo drożejąca tarcica wprowadza potężne zamieszanie na rynku tego surowca i w powiązanych z nim branżach. Ucierpieć mogą polscy producenci okien, drzwi i mebli.
Cena tarcicy, czyli drzewa obrobionego, oszalała. Bo jak inaczej nazwać wzrost ceny surowca w ciągu ostatnich 12 miesięcy o blisko 270 proc., a od początku tego roku o blisko 70 proc. (mowa o cenie kontraktów na drewno, denominowanych w dolarach)?
Ma to oczywiście doniosłe skutki dla całej branży drzewnej - zarówno dla producentów, jak i dystrybutorów tego surowca. A także dla producentów mebli czy firm z branży budowlanej. A jak wiadomo, produkcja mebli to jedna z najważniejszych gałęzi polskiej gospodarki.
Skąd takie zachowanie ceny drewna? Na zachodnich rynkach, szczególnie na amerykańskim i chińskim, doszło do podwójnego szoku: zarówno popytowego, jak i podażowego. Tartaki źle oszacowały popyt na tarcicę - spodziewały się jego spadku, bo nadeszła pandemiczna recesja, więc ograniczyły produkcję na wiosnę 2020. Tymczasem doszło jednak do skokowego wzrostu popytu na ten surowiec, w związku z radykalną poprawą sentymentu co do remontów i budowy domów.
Dystrybutorzy w drugiej połowie 2020 roku wstrzymywali się z zamówieniami i zakupami surowca, gdyż mieli nadzieję, ze w pierwszych miesiącach 2021 roku cena tarcicy spadnie. Tymczasem tak się nie stało - pojawiła się więc "gorączka zakupowa" windująca cenę tarcicy. Dystrybutorzy zaczęli w I kwartale wręcz prześcigać się w składaniu zamówień przed sezonem letnim, w którym buduje się domy z drewna.
Poza tym coraz więcej krajów zwraca się ku budownictwu ekologicznemu, co oznacza właśnie stawianie domów drewnianych. Widać to w Chinach, widać też w sąsiadujących z Polską Niemczech, gdzie zanotowano w 2020 roku wzrostu sprzedaży budownictwa drewnianego o 14 proc. rok do roku, a w grudniu 2020 o 42 proc. rok do roku. W związku z szaleńczym wzrostem ceny drewna, przeciętny koszt budowy nowego domu w Stanach Zjednoczonych poszedł w górę w ciągu 12 miesięcy o ponad 24 tys. dolarów.
Do tego doszła kwestia zmiany standardowego obieg drewna. Powód? Rosja wprowadza stopniowo zakaz eksportu kłód, który dotyka przede wszystkim Chiny, Finlandię i kraje bałtyckie. To oczywiście zmniejsza podaż surowca na tych rynkach, na których jest on w dodatku coraz bardziej pożądany.
Tarcica drożeje także w Polsce, a do czynników światowych doszły także te krajowe, podnoszące jej cenę. Mamy wyjątkowo dobrą koniunkturę w budownictwie, które potrzebuje dużo drewna. Poza tym popełniane są błędy w dystrybucji surowca pozyskiwanego w Lasach Państwowych (LP) - wskazuje Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego (PIGPD).
"W trakcie naszych rozmów z LP oraz Ministerstwem Rozwoju wielokrotnie ostrzegaliśmy, że wprowadzenie 20 proc. masy oferowanego surowca do wolnej sprzedaży może skończyć się niekontrolowanym wzrostem cen. W naszych pismach wskazywaliśmy, że całe zło tej sytuacji rozpoczęło się w roku 2017 gdy sprzedaż drewna z huraganu w Borach Tucholskich została wliczona do historii.
W latach 2017-19 surowiec został sprzedany praktycznie każdemu chętnemu, jedynym kryterium była cena. Izba wielokrotnie wskazywała, że historia z klęski nie może być wliczana, ponieważ w przyszłości zabraknie drewna dla rodzimych firm i w konsekwencji doprowadzi to do spekulacji cenowych. [...] Lasy Państwowe w swoich prezentacjach próbują winą za to, co się dzieje, obciążyć firmy drzewne jako głównych sprawców wzrostu cen.
Zasłaniają się brakiem możliwości prawnych, które mogłyby ograniczyć wywóz drewna z Polski" - napisała PIGPD w komunikacie z 11 maja br. I przedstawiła propozycję natychmiastowych działań, które mogą pomóc w unormowaniu sytuacji na rynku drewna (m.in. ograniczenie roli pośredników, całkowity zakaz wywozu drewna okrągłego poza Unię Europejską). Izba szacuje, że pośrednicy handlujący nieobrobionym drzewem ekspediują rocznie z Polski co najmniej 4 mln metrów sześciennych surowca.
Co na to Lasy Państwowe? - Już 13 lat temu Lasy Państwowe wprowadziły na terenie całego kraju jednolity, transparentny i niezmienny system sprzedaży drewna właśnie po to, by chronić krajowy rynek, zarówno producentów jak i konsumentów, przed gwałtownymi ruchami cen na rynkach światowych
. System gwarantuje kontrahentom Lasów Państwowych stabilność cen i dostaw, a także chroni polski rynek przed spekulacyjnym drenażem drewna przez podmioty, które zajmują się wyłącznie zyskowną jego odsprzedażą - mówi "Gazecie Bankowej" Michał Gzowski, rzecznik prasowy LP. - Zgodnie z traktatem o funkcjonowaniu Unii Europejskiej Lasy Państwowe nie mogą całkowicie odmówić sprzedaży drewna zagranicznym podmiotom, ale dzięki wprowadzonym limitom i drastycznym ograniczeniom prawnym eksport tego surowca wynosi jedynie 5 proc. całej rocznej oferty i trafia wyłącznie na rynek UE. Dzięki umowom opartym na tym systemie z Lasami Państwowymi krajowi producenci mogą utrzymywać konkurencyjność na światowych rynkach i utrzymywać stabilny udział kosztów surowca używanego w swoich produktach oferowanych krajowym konsumentom - dodaje.
Co ciekawe, wedle rzecznika Lasów Państwowych medialne informacje o zawrotnym tempie wzrostu cen drewna w Polsce są... nieprawdziwe. - Dość duży wzrost cen obserwujemy na innych rynkach europejskich. W Polsce, w porównaniu z zeszłym rokiem, drewno średniowymiarowe iglaste "papierówka" potaniało obecnie o 6,6 proc., a drewno tartaczne podrożało zaledwie o 2,6 proc. Zakres wahań tych cen nie odbiega od średnich wahań cen w ubiegłych latach. Jest to zjawisko normalne i wynika m.in. z ilości pozyskiwanego drewna w danym okresie - uważa Michał Gzowski.
Nawet jeśli wzrost ceny tarcicy w Polsce nie jest tak znaczący, jak za granicą, to jednak sytuacja na tym rynku ma wpływ na szereg polskich branż i firm, bo w ekspresowym tempie rosną ceny produktów drzewnych oferowanych przez europejskie koncerny. W związku z tym Związek Polskie Okna i Drzwi (ZPOD), skupiający producentów stolarki otworowej, lobbuje za działaniami, które mogłyby ustabilizować gwałtowny wzrostem cen płyt MDF oraz ograniczyć zakłócenia w łańcuchu dostaw. Od września 2020 r. ceny płyt MDF wzrosły o 70 proc., a w ciągu I kwartału 2021 r. o 50 proc. MDF jest jednym z podstawowych surowców wykorzystywanym do produkcji drzwi wewnętrznych.
"Pewne jest, że skutki gwałtownie drożejących surowców odczują nie tylko sami producenci stolarki otworowej, lecz także cała branża budowlana, remontowa, deweloperska, a finalnie również przedsiębiorcy z innych sektorów i osoby prywatne. Braki oraz reglamentacja drewna i powiązanych wyrobów powoduje ogromne utrudnienia w kontynuacji planowanej produkcji drzwi wewnętrznych. Sytuacja ta zbiega się z niespotykanymi dotąd podwyżkami cen surowców drzewnych, które wpływają na plany produkcyjne, konieczność znaczących podwyżek cen wyrobów. Spowoduje to zagrożenie konkurencyjności polskich producentów, a co za tym idzie na grożące pogorszenie się ich kondycji finansowej" - alarmuje ZPOD.
Związek Polskie Okna i Drzwi wystosował pismo z wezwaniem o podjęcie wszystkich możliwych działań, które pozwolą na ustabilizowanie dostaw. "Zostało oni zostało skierowane zarówno do producentów płyt drewnopochodnych, jak również instytucji zrzeszających producentów, Lasów Państwowych regulujących gospodarkę drewna w Polsce oraz organizacji międzynarodowych, takich jak Construction 2050 Alliance. Związek będzie również bardzo wnikliwie badał zgłoszenia od producentów drzwi wewnętrznych dotyczące nierównego traktowania oraz ograniczania konkurencyjności".
Podwyżki cen drewna odczuwa także coraz mocniej przemysł meblowy. Polska jest drugim największym na świecie, po Chinach, eksporterem mebli (na kwotę 40 mld zł w 2019 r.) oraz 6. producentem domowych sprzętów. Michał Strzelecki, dyrektor Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Producentów Mebli, na łamach "Rzeczpospolitej" ostrzegał przed niekontrolowanym wzrostem cen drewna.
"Choć w rodzimym meblarstwie, w którym prym wiodą wyroby skrzyniowe i tapicerowane, lite drewno nie odgrywa pierwszoplanowej roli, to obecny skok cen surowca widać w ogromnych rachunkach płaconych za płyty wiórowe. Fabryki płyt meblowych podniosły ceny swoich wyrobów aż o 60-100 proc. Polskie ekonomiczne meble podbijające świat to w znaczącej przewadze produkt niskomarżowy. Szybujące ceny drewna z pewnością osłabią ekonomiczne fundamenty biznesu, obniżą jego rentowność. A to oznacza cięcie wydatków na inwestycje, modernizację technologii i wymianę maszyn" - powiedział Michał Strzelecki.
Dodajmy, że Polska praktycznie nie liczy się na rynku drewna jako eksporter tego surowca. Tymczasem wielkie niemieckie czy skandynawskie tartaki robią na wielkim popycie z USA kolosalne pieniądze.
To jednak nie oznacza, że nie ma polskich firm korzystających na tej sytuacji. Jedną z publicznych - czyli notowanych na GPW - spółek zarabiających na hossie na tarcicy jest Koszalińskie Przedsiębiorstwo Przemysłu Drzewnego (KPPD).
W 2020 roku zanotowało 317,3 mln zł przychodów (wzrost o 6,5 proc. r/r) i 8,4 mln zł zysku (+180 proc. r/r). Przychody ze sprzedaży za I kwartał 2021 r. wyniosły 86,8 mln zł i były wyższe w stosunku do analogicznego okresu 2020 roku o 8,8 proc., a zysk sięgnął 3,9 mln zł i był blisko trzykrotnie wyższy, niż przed rokiem. Od połowy maja 2020 roku do połowy maja 2021 roku wycena rynkowa KPPD urosła o 138 proc., do 98,2 mln zł.
W liście do akcjonariuszy podsumowującym rok 2020 Marek Szumowicz-Włodarczyk, prezes zarządu KPPD, przyznaje, że "odmrożona w czerwcu gospodarka zareagowała skokowym wzrostem zamówień i w konsekwencji wzrostem przychodów w III i IV kwartale. Nawet miesiące wakacyjne, tradycyjnie z niższym poziomem przychodów, nie przyniosły sezonowego spadku zamówień".
Jak widać - jak to w gospodarce bywa, która jest jednym wielkim i skomplikowanym systemem naczyń połączonych - różne są przyczyny wzrostu ceny tarcicy. Jedni mają z tego pożytek, a inni na tym cierpią. Pewne jest jedno: dynamiczna hossa cenowa na drewnie, która zaczęła się podczas pandemii koronawirusa, będzie pamiętana przez lata i z pewnością już przeszła do historii światowej gospodarki.
Piotr Rosik