Ceny biletów lotniczych idą w górę. Poprawa być może dopiero zimą
Wzrost cen paliw, opłaty od emisji CO2, podatki, droższe opłaty lotniskowe i duży popyt na zagraniczne podróże - to główne składowe wzrostu cen biletów lotniczych. Biura podróży, aby dotrzymać wcześniejszych ofert, nierzadko rezygnują z własnej marży. Poprawa sytuacji być może nastąpi zimą.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc
Przelot w ostatnim tygodniu lipca z Warszawy do Barcelony i z powrotem kosztuje około dwóch tysięcy złotych, czyli tyle ile trzeba było zapłacić przed pandemią za lot do Nowego Jorku. Podobne ceny obowiązują do Paryża na Lotnisko Charles de Gaulle, a do Londynu, na Heathrow, przy odrobinie szczęścia można kupić bilet PLL LOT-u za 1100 złotych. British Airways żąda za przelot prawie czterech tysięcy złotych a Lufthansa - trzech. Michael O’Leary, szef irlandzkiej linii lotniczej Ryanair, w rozmowie z Financial Times wyraził nie tak dawno temu opinię, że bilety wciąż są tanie i zapowiedział, że ich ceny będą rosły przez najbliższych pięć lat.
Teraz najbardziej wzrost cen odczuwają turyści. - Ceny przelotów są odzwierciedleniem aktualnej sytuacji branży lotniczej - wskazuje Interii Piotr Henicz, wiceprezes ITAKA HOLDINGS i wiceprezes Polskiej Izby Turystycznej. - Braki kadrowe powodują ograniczenie podaży przelotów. W sytuacji kiedy popyt znacznie przewyższa podaż, ceny idą w górę. Oczywiście nie jest to jedyny powód. Na cenę biletu mają wpływ m.in takie składniki jak ceny paliwa czy koszt obsługi naziemnej - wylicza w rozmowie z Interią wiceprezes ITAKA HOLDINGS. Piotr Henicz ostrzegł, że coraz trudniej będzie znaleźć tani przelot. - Rynek przyzwyczaił się do low costowych okazji, których będzie coraz mniej, podobnie jak ofert last minute od biur podróży - zapewnił.
Ci jednak, którzy odpowiednio wcześnie zarezerwowali podróż, mimo podwyżek zwykle nie muszą dopłacać. - Jak do tej pory udaje się nam utrzymać cenę wyjazdów dla naszych klientów zagranicznych bez zmian, także dla tych którzy rezerwowali wyloty w przedsprzedaży - uspokaja Piotr Henicz. Dodaje jednak, że na utrzymaniu cen tracą biura podróży. - Przy kierunkach czarterowych, a tych mamy znakomitą większość, dzieje się to kosztem kilkuprocentowej marży touroperatorskiej, czyli po prostu naszym kosztem - informuje. Wiceprezes Itaki podkreśla, że partnerzy czarterowi honorują wcześniej zawarte kontrakty, jednak kalkulacje oparte są na dolarze i euro a za paliwo biuro podróży rozlicza się po wylocie, według aktualnych cen. - Wysokie kursy walut i ceny paliwa wpływają na koszt przelotu, który ma znaczący udział w cenie całego pakietu turystycznego, a im dalej tym drożej. Tak więc utrzymanie cen dla klienta kosztuje, ale touroperatora. Przy grupach „ad hoc”, czy dodatkowych wylotach widać znaczący wzrost cen - podkreśla wiceprezes Itaki.
W połowie maja cena paliwa lotniczego przekroczyła prognozowaną wcześniej wielkość o 50 proc. W 2021 roku IATA przewidywała, że ceny paliw utrzymają się w tym roku na poziomie 70 dolarów za baryłkę, teraz - ponad 5 miesięcy przed końcem roku - wynoszą 103,48 dolara za baryłkę (a okresowo cena była jeszcze wyżej). Do tego, po agresji Rosji na Ukrainę, ze względów bezpieczeństwa, wiele tras lotów musiało zostać wydłużonych aby ominąć tereny konfliktu. Z Polski są to szczególnie trasy azjatyckie i dalekowschodnie. Do ceny paliwa trzeba doliczyć opłaty za certyfikaty emisji dwutlenku węgla (EU ETS). Generują one dodatkowe koszty na trasach europejskich - prawie 300 euro na każdą tonę paliwa.
Kolejną składową ceny biletu są też opłaty lotniskowe, które w tym roku wzrosły. Jak informuje Interię Biuro Prasowe Urzędu Lotnictwa Cywilnego, stawka opłaty trasowej pobieranej za każdy lot w przestrzeni powietrznej kontrolowanej przez służby kontroli ruchu lotniczego wynosi 214,90 złotych - o 17 złotych więcej niż przed rokiem. Zaś opłata terminalowa pobierana przez PAŻP za obsługę samolotów podczas startu i lądowania wynosi na Lotnisku Chopina 450,75 złotego - o niespełna 100 złotych więcej niż w 2021 r., a na pozostałych lotniskach 1094,96 złotego - o prawie 304 złote drożej niż przed rokiem. Urzędu Lotnictwa Cywilnego przypomniał, że zgodnie z art. 23 rozporządzenia Rady Ministrów 1008/2008, w ceny biletów lotniczych wchodzą też taryfy lotnicze lub stawki przewoźnika lotniczego, podatki, opłaty związane z ochroną. Ich częścią składową jest też polityka cenowa danego przewoźnika a także aktualne zapotrzebowanie na podróż w danym dniu i na danej trasie.
Dlatego ceny za bilety podnoszą wszyscy, również linie niskokosztowe. W połowie maja wakacyjną podwyżkę zapowiadał Michael O’Leary, szef irlandzkiej linii lotniczej Ryanair. Wzrost uzasadniał zainteresowaniem podróżnych na wakacje w ciepłych miejscach. – Wydaje nam się, że w tym szczytowym okresie letnim ceny będą wyższe, ponieważ jest duży popyt na europejskie plaże i dlatego wzrosty cen będą kontynuowane – wyjaśniał O’Leary w programie BBC. Pocieszeniem dla podróżujących są prognozy, że najbliższej zimy za podróże lotnicze będziemy płacili mniej niż w wakacje. Takiego zdania jest m.in. O’Leary. – Myślę, że w czasie przyszłej zimy ceny będą niskie. Jest jednak zbyt wcześnie, aby o tym mówić. Wyraźnie widać, że może nastąpić spowolnienie gospodarcze – prognozował O’Leary w maju, w programie „BBC Today”.
Ewa Wysocka
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami