Ceny ropy naftowej i paliw. Czy olej napędowy podrożeje w lutym?

Analitycy JP Morgan zakładają, że cena baryłki ropy naftowej na rynkach światowych w 2023 roku nie zbliży się do ubiegłorocznych rekordów i nie osiągnie 100 dolarów. Ceny na polskich stacjach benzynowych są zbliżone do notowanych pod koniec grudnia zeszłego roku. Niektórzy eksperci spodziewają się, że podrożeje diesel, po tym jak 5 lutego zostanie wprowadzone unijne embargo na dostawy paliw z Rosji.

  • Analitycy JP Morgan prognozują, że w tym roku średnia cena baryłki ropy Brent wyniesie 90 dolarów
  • Już 5 lutego zacznie obowiązywać unijny zakaz importu paliw z Rosji. To będzie dopełnienie embarga na import rosyjskiej ropy naftowej drogą morską, które weszło w życie na początku grudnia 2022 roku
  • Część ekspertów przewiduje, że w Europie ceny oleju napędowego mogą wzrosnąć, jednak nie zaraz po 5 lutego, a dopiero na przełomie lutego i marca, po wyprzedaniu wcześniej zgromadzonych zapasów

Reklama

Po raz ostatni 100 dolarów lub więcej za baryłkę ropy Brent i WTI płacono na przełomie lipca i sierpnia zeszłego roku. Od dwóch miesięcy notowania surowca Brent wahają się granicach 80-90 dolarów, a WTI - 70-80 dolarów.

Paliwowa gra podaży i popytu

Analitycy banku inwestycyjnego JP Morgan są zdania, że bez nowych, zaskakujących wydarzeń geopolitycznych baryłka ropy Brent w 2023 roku nie przekroczy pułapu 100 dolarów.

- W tym roku na rynku ropy zobaczymy więcej podaży niż popytu. Oczekujemy, że podaż będzie rosła o 50 proc. szybciej niż popyt, ponieważ wydobycie w Rosji w pełni unormuje się do poziomu sprzed wojny. Podtrzymujemy naszą prognozę ceny brent na 2023 rok na uśrednionym poziomie 90 dolarów za baryłkę. Średnią cenę w pierwszym kwartale widzimy w okolicach 85 dolarów. W drugim kwartale wzrośnie do 89 dolarów, a zakończy rok na poziomie 94 dolarów - przewidują eksperci rynków towarowych w JP Morgan.

Analitycy WealthSeed uważają, że główną przyczyną podwyższonych cen ropy naftowej w ostatnich latach był bardzo niski poziom wydatków inwestycyjnych przeznaczonych na poszukiwanie i wydobycie surowca. Lata 2020-21 jeszcze bardziej uwypukliły ten problem, kiedy CAPEX (wydatki inwestycyjne na składniki majątku trwałego) spadł o około 35 proc. i 23 proc. w porównaniu z 2019 rokiem. Niższy CAPEX tylko w przypadku krajów OPEC+ (z uwzględnieniem Rosji) mógł obniżyć dzisiejsze możliwości produkcyjne o około 3,7 miliona baryłek dziennie.

Na pytanie dlaczego cena ropy spadła o kilkadziesiąt dolarów z poziomu ponad 120 dolarów notowanego w czerwcu 2022 roku, eksperci WealthSeed opowiadają:" bo w krótszym terminie obawy o globalne spowolnienie gospodarcze i recesję mają większe znaczenie". Dodają, że w tej chwili globalna konsumpcja ropy to 99,21 miliona baryłek dziennie, podczas gdy produkcja wynosi 101,14 miliona baryłek.

Analitycy WealthSeed przewidują, że w 2023 roku do tego rachunku trzeba będzie dołożyć dodatkowy popyt ze strony Chin. "Jeżeli w drugim kwartale gospodarka chińska zanotuje najmocniejszy wzrost w tym roku, to może to przełożyć się na wzrost cen ropy. Ale jeżeli światowa gospodarka, w tym amerykańska, miałyby wejść w recesję w dalszej części tego roku, to globalny spadek popytu może spokojnie zrównoważyć dodatkowy popyt z Chin" - czytamy w raporcie WealthSeed.

Chińska zagadka

Sytuacja w Chinach to teraz największa niewiadoma na rynku ropy naftowej. Z jednej strony, dane makroekonomiczne w Państwie Środka są nadal słabe, co potwierdza, że ubiegłoroczne restrykcje pandemiczne mocno uderzyły w tamtejszą gospodarkę i stłumiły popyt na wiele surowców. Z drugiej strony, odejście władz w Pekinie od surowej strategii "zero-covid" wzmocniło oczekiwania, że zapotrzebowanie na paliwa u tego największego na świecie importera ropy naftowej będzie rosło.

- Popyt w Chinach jest na dobrej drodze do osiągnięcia w tym roku rekordowego poziomu 16 milionów baryłek dziennie. To oznacza, że będzie odpowiadał za prawie 40 proc. prognozowanego przez nas wzrostu globalnego popytu w 2023 roku - twierdzą analitycy JPMorgan.

Najnowsze dane pokazują solidny wzrost liczby podróży w Chinach po złagodzeniu ograniczeń covidowych. W styczniu, ze względu na otworzenie granic i zniesienie wielu restrykcji pandemicznych, zaobserwowano wzrost ruchu samochodowego o 22 proc. w 15 największych miastach kraju.

Z pewnością ciekawe dane będą pojawiać się na bieżąco, bowiem same obchody Nowego Roku Księżycowego sprzyjają wyjazdom Chińczyków, którzy w tym okresie mają zwyczaj odwiedzać rodziny. A skoro popyt na paliwa przyspieszył przed dniami wolnymi, to po powrocie ludzi do pracy także powinien się utrzymać na wysokim poziomie.

Jak wynika z obliczeń ministerstwa transportu, w ciągu pierwszych dni Nowego Roku Chińczycy odbyli już ponad 520 milionów podróży samochodami, kolejami, drogą powietrzną i wodną. To znacznie więcej niż zanotowane w tym samym czasie przed rokiem 351 milionów podróży i ponad dwa razy więcej niż w okresie noworocznym w 2021 roku. Jednak, jak wskazuje ministerstwo, to nadal o 47 proc. mniej niż w 2019 roku.

Ceny na polskich stacjach benzynowych

Z prognoz firmy e-petrol.pl wynika, że średnie ceny paliw na polskich stacjach w tygodniu kończącym się 29 stycznia 2023 roku będą bardzo podobne do notowań z końca grudnia 2022 roku. Za Pb98 kierowcy zapłacą 7,29-7,41 zł, za Pb95 - 6,62-6,64 zł, za diesla - 7,61-7,73 zł, a za LPG - 3,10-3,19 zł. Przypomnijmy, że w 2023 roku podwyższona została stawki opłaty paliwowej o 13,3 proc., wróciła też 23-procentowa stawka VAT na paliwa.

Niektórzy ekonomiści spodziewają się rychłych podwyżek cen na stacjach benzynowych, gdyż 5 lutego zacznie obowiązywać unijny zakaz importu paliw z Rosji. To będzie dopełnienie embarga na import rosyjskiej ropy naftowej drogą morską, które weszło w życie na początku grudnia 2022 roku.

Jedną trzecią zużywanego w Polsce diesla sprowadzamy zza granicy. Przez lata największym jego dostawcą była właśnie Rosja. Koncesje na import oleju napędowego mają w Polsce 34 przedsiębiorstwa. Dwaj najwięksi importerzy paliw, PKN Orlen i Unimot, informują jednak, że już od wielu miesięcy nie sprowadzają diesla z Rosji, a na polski rynek kierują towar kupiony w innych krajach.

Niektórzy eksperci prognozują, że w Europie ceny oleju napędowego mogą wzrosnąć, jednak nie zaraz po 5 lutego, a dopiero na przełomie lutego i marca. Trzeba bowiem pamiętać, że w najbliższych tygodniach w obrocie będzie znajdować się jeszcze olej zakontraktowany przed wejściem w życie embargo. Innymi słowy, wszyscy, którzy wciąż handlują z Rosją, będą to robić do ostatniej chwili.

Jacek Brzeski

Zobacz także:


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: ropa naftowa | ceny paliw | ceny benzyny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »