Chcesz maturę? zapłać
Pedagodzy mówią: dość. Zamiast sprawdzać matury, wolą udzielać korepetycji lub po prostu siedzieć w domu.
Tegoroczni maturzyści mogą dostać świadectwa maturalne nawet z kilkutygodniowym opóźnieniem. Tym samym, mogą pojawić się problemy z dostaniem się na studia. Wszystko dlatego, że w szkołach brakuje egzaminatorów.
Nauczyciele nie zgadzają się na oferowaną im przez MEN stawkę za godzinę sprawdzania matur. Uważają, że jest to niewspółmierne w stosunku do terminu, stresu i odpowiedzialności. Część deklaruje rezygnację z członkostwa w komisji egzaminacyjnej. Twierdzą, że przez godzinę korepetycji zarabiają tyle, ile za 4-5 godzin sprawdzania matur.
W tej sytuacji spodziewane są problemy ze skompletowaniem zespołów egzaminacyjnych. Być może będzie musiało dojść do interwencji kuratorium oświaty. Dyrektorzy szkół już dziś odwołują się do moralności pedagogów.
Za niepojawienie się nauczycieli na egzaminie grożą skreśleniem z listy egzaminatorów oraz spadkiem ich prestiżu zawodowego. "Dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że nauczyciele są kiepsko opłacani, ale matura przecież musi się odbyć" - mówi Krystyna Cięcina, wicedyrektorka z VIII LO w Krakowie, podaje gazeta "Dziennik".
Maturzyści już się stresują, bo wiedzą, że na świadectwa mogą czekać co najmniej do końca czerwca. Nie wiadomo nawet, czy i ten termin zostanie dotrzymany. W tym roku do egzaminu przystępuje o 120 tys. więcej uczniów niż w roku ubiegłym. Wiceminister edukacji, Jarosław Zieliński, obiecuje, że przy pracach nad przyszłorocznym budżetem będą pamiętać o podwyższeniu stawek dla nauczycieli.