Chińska produkcja z przestojami

Ograniczenia dostaw prądu do chińskich fabryk mogą skutkować niedoborami części towarów przed świętami Bożego Narodzenia. Niektóre zakłady musiały wstrzymać działalność, by nie przekroczyć limitów narzuconych przez władze. To w połączeniu z problemami z transportem wynikającym z braku kontenerowców powoduje, że tegoroczny świąteczny sezon zakupowy może być nerwowy. Obecna sytuacja zniechęca inwestorów z innych części świata do rozkręcania biznesu w Chinach. Podkreślają oni, że firmy potrzebują stabilnego otoczenia.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Zakłócenia w przemyśle wytwórczym w samym środku sezonu są efektem walki rządzącej Partii Komunistycznej o zrównoważenie wzrostu gospodarczego z wysiłkami na rzecz ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Według Li Shuo, eksperta ds. polityki klimatycznej w Greenpeace w Pekinie, niektóre prowincje wykorzystały już większość kwot na zużycie energii w pierwszej połowie roku i ograniczają swoje limity.

Reklama

Ekonomiści Nomury podkreślają, że działania te przyniosą korzyści klimatyczne, ale w krótkim terminie mogą oznaczać dla Chin koszty gospodarcze. Szacują, że roczny 

wzrost gospodarczy może spaść nawet do 7,7 proc. z 8,2 proc.

Presję na działanie chińskich władz zwiększa fakt, że zbliża się konferencja środowiskowa ONZ, podczas której Chiny będą chciały pokazać, że trzymają się planów w zakresie emisji i efektywności energetycznej. Dodatkowo, jak wskazuje CNBC, władze Chin szykują kraj do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w Pekinie i zależy im na tym, by do tego czasu poprawić jakość powietrza. Państwo Środka jest jednym z największych na świecie emitentów gazów cieplarnianych i zużywa więcej energii na jednostkę produkcji niż kraje rozwinięte.

Producenci wykorzystali kontyngent szybciej niż zakładano ze względu na silne ożywienie, jakie nastąpiło po pandemii. Eksport nakręca chińską gospodarkę w większym stopniu niż kiedykolwiek. Tymczasem ograniczenia pozostały, a presja środowiskowa jest coraz większa. Trudno te czynniki ze sobą pogodzić.

Problemem są jednocześnie niedobory węgla. Chiny potrzebują surowca i są gotowe zapłacić za niego wysokie stawki. Zapasy są na bardzo niskim poziomie, a popyt nie odpuszcza, tym bardziej że zbliża się zima. Ponad 90 proc. zużywanego tam węgla wydobywane jest w kraju, trudno jednak zwiększyć produkcję w krótkim czasie. Dlatego rosną zakupy m.in. z Azji Południowej i Europy.    

Świat od dłuższego czasu boryka się z problemami z transportem morskim towarów, z tłokiem w portach i niewystarczającą liczbą kontenerowców. W efekcie stawki frachtu są nawet dziesięć razy wyższe niż przed rokiem. Na towar trzeba czekać nawet kilka miesięcy. Gdy na te wyzwania nałożą się problemy z produkcją, konsekwencje dla światowych rynków mogą być fatalne. Apele przedsiębiorców, by nie odkładać świątecznych zakupów na ostatnią chwilę, nabierają jeszcze większej mocy.

Dostawca komponentów do iPhone’ów Apple ogłosił, że zawiesił produkcje w fabryce na zachód od Szanghaju. Także paru dostawców Tesli musiało zatrzymać pracę swoich fabryk na kilka dni. Brak energii spowodował, że ponad 10 dostawców półprzewodników wstrzymało produkcję na miesiąc. Niektóre centra handlowe ogłaszają, że zmuszone będą zamknąć sklepy wcześniej niż zwykle, by oszczędzać energię.

Ale to przecież nie tylko kwestia dużych przedsiębiorstw, ale też mniejszych firm i gospodarstw domowych. Mieszkańcy północno-wschodnich Chin narażeni na spadki temperatury apelują o przywrócenie stałych dostaw prądu.  Z kolei małe firmy uruchamiają generatory prądu na diesla bądź zamykają zakłady.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Liderzy amerykańskich i europejskich stowarzyszeń biznesowych potwierdzają, że ostatnie przerwy w dostawie prądu mają wpływ na decyzje dotyczące inwestycji w Chinach. Pojawiają się już sygnały od pierwszych inwestorów, którzy planowali rozwijać się w Państwie Środka, a którzy zwątpili w słuszność tego pomysłu. - Firmy wymagają stabilnej i przewidywalnej polityki - mówi cytowany przez CNBC Matt Margulies, wiceprezes ds. operacji w chińsko-amerykańskiej radzie biznesu.

Johan Annell z firmy konsultingowej Asia Perspective, która współpracuje głównie z północnoeuropejskimi firmami działającymi w Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, podkreśla, że niepewność nie służy rozwojowi biznesu. - Nikt tak naprawdę nie zna ogólnej sytuacji, nie wie, jak będzie się ona rozwijać w nadchodzących kilku miesiącach w konkretnym mieście i prowincji - mówi. I dodaje, że o ile kilkudniowe kłopoty firmy są w stanie nadrobić, o tyle niepewność, która może przeciągać się dłużej, jak szacuje w tym przypadku przez najbliższe dwa kwartały, jest już zbyt poważnym obciążeniem.

Monika Borkowska

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Chiny | towary | transport | kontenerowiec
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »