Chiny. Nowy partner Putina?
Czy Chiny mogą zastąpić UE jako partner handlowy Rosji? Co grozi Pekinowi, jeśli zbyt mocno zwiąże się z imperium Putina?
Na długo przed wybuchem konfliktu na Ukrainie Rosja zacieśniła stosunki z Chinami i rozszerzyła wymianę handlową z Państwem Środka. Ale na ile realne jest to, że współpraca gospodarcza z Chinami zrekompensuje Rosji straty, jakie ponosi ona w Unii Europejskiej z powodu sankcji i innych konsekwencji inwazji na Ukrainę? Czy dla Pekinu większe geopolityczne zbliżenie z Rosją byłoby rozsądne? Od czasu rosyjskiej inwazji na Ukrainę dyskutuje się o nowych konstelacjach i możliwościach współpracy między Rosją a Chinami.
Znaczenie gospodarcze Chin dla Rosji nie jest jeszcze tak duże jak znaczenie Unii Europejskiej. Jest to szczególnie widoczne w sektorze energetycznym: UE importuje rocznie 200 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu ziemnego, a Chiny niecałe 40 mld metrów sześciennych.
Wymiana towarów i usług między Rosją a Chinami jest również mniejsza niż wymiana handlowa z UE. W ostatnich latach handel dwustronny gwałtownie wzrósł, ale jego wartość, wynosząca około 150 mld euro, nadal nie jest zbliżona do wymiany towarowej z UE, która w roku pandemicznym 2020 wynosiła prawie 175 mld euro. Przed aneksją Krymu wartość ta w 2013 roku wynosiła jeszcze prawie 350 mld euro - wynika z obliczeń serwisu informacyjnego Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IWD). Od czasu aneksji Krymu w 2014 roku sankcje UE, pandemia i niższe ceny ropy naftowej spowodowały ten dramatyczny spadek.
Zdaniem politologa Thomasa Jaegera zastąpienie UE w wymianie towarowej z Pekinem zajęłoby Rosji wiele lat. - W krótkim okresie jest to mało realne. W perspektywie średnioterminowej Rosja już zorientowała się na Chiny, zwłaszcza pod względem dostaw energii - mówi Jaeger, który wykłada politykę międzynarodową na Uniwersytecie w Kolonii. - Ale to miało swoją cenę: Chińczycy wynegocjowali rosyjski gaz po niższej cenie.
Innymi słowy Pekin chętnie kupuje tańszy gaz rosyjski, ale może też sięgnąć po droższy skroplony gaz ziemny (LNG), np. z Kataru, Indonezji czy Malezji, co czynił w ostatnich latach.
Wojna na Ukrainie. Czwarta doba rosyjskiej inwazji (na żywo)
Jak dotąd tylko jeden gazociąg Siła Syberii łączy Państwo Środka z polami gazu ziemnego na Syberii. Jednak według szacunków opartych na danych rosyjskiego koncernu gazowego Gazprom w 2021 roku gazociągiem tym (o długości około 2200 km) płynęło około 11 mld metrów sześciennych gazu, czyli mniej niż jedna trzecia maksymalnej przepustowości wynoszącej 38 mld metrów sześciennych rocznie.
Sam tylko istniejący od dziesięciu lat bałtycki gazociąg Nord Stream 1, łączący Rosję i Niemcy (długość 1200 km), ma przepustowość 55 mld metrów sześciennych rocznie. Równie dużo mógłby transportować Nord Stream 2, który został wstrzymany przez rząd niemiecki. Według danych firmy energetycznej BP nawet w słabym roku pandemicznym 2020 kraje europejskie - wraz z sąsiednią Turcją - kupowały rocznie około 168 mld metrów sześciennych rosyjskiego gazu ziemnego.
Nie miną lata, lecz raczej dziesięciolecia, zanim Rosja będzie w stanie dostarczać Chinom porównywalne ilości surowca - podkreśla Thomas Jaeger. - Uzgodniono już budowę nowych gazociągów. Jest to jednak projekt, który ma mniej więcej taki sam horyzont czasowy, jak przestawienie niemieckiej gospodarki na odnawialne źródła energii, które, jeśli się powiedzie, powinno być zrealizowane do 2045 roku - wyjaśnia ekspert.
I chociaż obie strony postrzegają swoje stosunki jako strategiczne partnerstwo w celu zmiany układu sił na arenie międzynarodowej, jest to raczej partnerstwo z rozsądku - mówi Thomas Jaeger w wywiadzie dla DW. - Obie strony określają wzajemne relacje jako strategiczne, ale nie są one serdeczne. Jest to partnerstwo przeciwko USA, a obie strony starają się bardzo chłodno realizować własne interesy w tych relacjach.
Ian Bremmer, szef firmy konsultingowej Eurasia Group, uważa, że Pekin postrzega Moskwę jako sojusznika w starciu z USA. "Ważne jest, aby dostrzec rosnące zbliżenie między Rosją a Chinami" - pisze Bremmer w najnowszej analizie. Uważa on, że "w przypadku dalszej eskalacji i sankcji amerykańsko-europejskich wobec Rosji, rząd chiński prawdopodobnie zainterweniuje i zaoferuje większą integrację gospodarczą i technologiczną z Moskwą". Takie posunięcie "dramatycznie pogłębiłoby stosunki między dwoma najważniejszymi przeciwnikami Ameryki" - uważa Bremmer.
Jak uważa ekspert DW Tsou Tzung Han z Tajpej, Chiny nie będą jednak ryzykować dalszego pogorszenia stosunków z UE i poluzowania więzi gospodarczych. Najbardziej niebezpieczna dla Chin byłaby sytuacja, w której USA i UE dostarczałyby do Chin mniej produktów zaawansowanych technologicznie, takich jak półprzewodniki. - Chiny mogą zostać dotknięte sankcjami UE, jeśli będą zbyt mocno wspierać Rosję w konflikcie z Ukrainą - mówi Tsou Tzung Han.
Co więcej, Rosja nie jest tak ważnym partnerem handlowym Pekinu jak Europa. - Chiński eksport do UE i Wielkiej Brytanii jest około dziesięć razy większy niż do Rosji - zauważa ekspert DW. - Wszystko to ma ogromny negatywny potencjał dla chińskiej gospodarki.
W niedawnej analizie chińskiego think tanku z Berlina MERICS tak podsumowano dylemat Pekinu: "Rząd chiński prawdopodobnie nadal będzie próbował kwadratury koła, unikając krytyki Moskwy w starannie sformułowanych komunikatach dyplomatycznych i zgadzając się ze stanowiskiem rosyjskim (a w tle pomagając Rosji w łagodzeniu skutków zachodnich sankcji)". Jednocześnie Pekin będzie starał się uniknąć dalszego pogorszenia stosunków z UE i USA, co będzie coraz trudniejsze w miarę zaostrzania się sytuacji.
- Teraz, gdy wybuchła wojna, balansowanie Chin między tak ważnymi dla Pekinu stosunkami z Moskwą a koniecznością unikania dalszego nadwerężania relacji z Zachodem będzie jeszcze trudniejsze - podkreśla Helena Legarda, analityk MERICS. - Chińskim przywódcom nie chodzi tylko o przyszłość Ukrainy. Chodzi również o to, jakie są globalne ambicje Chin i jak się one sytuują, obecnie i w dłuższej perspektywie, wobec Zachodu i Rosji - mówi.
Dla Thomasa Jaegera jasne jest, że Chiny doceniają Rosję jako odbiorcę chińskich produktów i dostawcę energii. Niemniej jednak, zdaniem politologa z Kolonii, kierownictwo państwa i partii w Pekinie pozostaje nieufne wobec Putina. - Obecnie praktycznie cała potęga militarna Rosji zwraca się ku Zachodowi. Ale podłość, z jaką to następuje, jest oczywiście rejestrowana również w stolicy Chin - mówi ekspert.
Thomas Kohlmann
Redakcja Polska Deutsche Welle
BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami