Chudy portfel IV RP: Trzeba obniżyć podatki

Przyszłoroczny budżet jest oczkiem w głowie koalicji rządzącej. I ością w gardle opozycji. Kotwica budżetowa i generalnie większe przychody są nie lada atutem, choć okupionym większymi wydatkami.

I to właśnie na tych wydatkach skupia się cała krytyka wobec dokumentu budżetowego. Przewidziano w nim bowiem jednorazowe zapomogi dla emerytów - w sumie 100 mln zł.

Sejm zaakceptował także zaproponowane przez Ministerstwo Edukacji podwyżki dla nauczycieli. W przyjętej przez posłów poprawce do budżetu podniesiono tak zwaną stawkę bazową do 1835 złotych. To właśnie od tej kwoty będą liczone pensje dla nauczycieli, w zależności od ich kwalifikacji i stażu pracy.

Posłowie zdecydowali też o zmniejszeniu o pół miliarda złotych dotacji do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Odrzucono natomiast wnioski Platformy Obywatelskiej dotyczące cięć w administracji, które miały być przeznaczone na tak zwany pakiet startowy, czyli pomoc dla młodych ludzi, chcących rozpocząć działalność gospodarczą. Te wnioski były częścią 200 poprawek, z których większość odrzucono w mniej niż zwykle burzliwej dyskusji nad ustawą budżetową na kolejny rok. Za budżetem głosowało 234 posłów koalicji. Przeciwko - 192 posłów. Nikt nie wstrzymał się od głosu.

Reklama

Stały deficyt

Przyjęta przez Sejm ustawa budżetowa zakłada, że deficyt budżetu państwa nieznacznie zmniejszy się w stosunku do 2006 r. i wyniesie 30 mld zł. Dochody budżetu państwa osiągną w przyszłym roku ok. 226,8 mld zł. Natomiast limit wydatków budżetu państwa wynosi 256,8 mld zł. Według budżetu, na poziom dochodów będą miały wpływ wzrost PKB na poziomie przynajmniej 4,6 proc., wzrost konsumpcji na poziomie 3,7 proc., średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych o 1,9 proc., wzrost przeciętnego zatrudnienia w gospodarce narodowej o 1,4 proc.

Nominalna dynamika wynagrodzeń w gospodarce wzrosnąć ma o 5,1 proc. Tempo wzrostu gospodarczego będzie miało związek z przyspieszeniem inwestycji, choć wzrost będzie niższy niż obecnie. Zwiększony popyt konsumpcyjny i inwestycyjny, pobudzający wzrost gospodarczy w 2007 r., będzie dodatnio wpływać na tempo tworzenia nowych miejsc pracy.

Wyższy popyt na pracę przyczyni się do wzrostu wskaźnika zatrudnienia do 51,7 proc. na koniec przyszłego roku, czyli o 1 punkt proc. więcej w stosunku do końca 2005 r. Rząd szacuje, że stopa bezrobocia na koniec 2007 r. zmniejszy się do ok. 14,1 proc. Planowane dochody i wydatki budżetu państwa na 2007 r. uwzględniają zmiany systemowe wynikające z rządowego programu solidarnej polityki gospodarczej oraz zmiany progów podatkowych.

Projekt ustawy budżetowej zakłada wzrost dochodów z podatku od towarów i usług o 11,4 proc., zaś dochody z akcyzy mają wzrosnąć nominalnie o 6,2 proc. (4,2 proc. realnie). Na zwiększenie dochodów wpłyną m.in. planowane podwyżki stawek akcyzy na wyroby tytoniowe oraz na piwo. Wzrosną także dochody z tytułu podatku dochodowego od osób prawnych (o 15,3 proc.) i podatku dochodowego od osób fizycznych (o 10,1 proc.).

Niezadowoleni z budżetu

Zbigniew Chlebowski, poseł PO uważa, że w warunkach wzrostu gospodarczego, w jakim znalazła się w tym roku Polska, podatki należałoby globalnie obniżyć. - Podobnie jak koszty pracy - mówi. - Tymczasem dzieje się odwrotnie. Deficyt jest zbyt wysoki, a dług publiczny rośnie. To są właśnie największe przeszkody na naszej drodze do wejścia do mechanizmu ERMII i przyjęcia euro.

- Przyszłoroczny budżet oceniamy negatywnie - mówi Andrzej Malinowski, prezydent Konfederacji Pracodawców Polskich i wiceprezydent Europejskiej Organizacji Pracodawców Przedsiębiorstw Publicznych CEEP. - Nie jest to budżet, jakiego oczekiwaliśmy, nie wykorzystuje bowiem szans, jakie daje dynamicznie rozwijająca się gospodarka. W budżecie zabrakło instrumentów mających na celu pobudzenie rozwoju innowacyjności. Okres koniunktury gospodarczej powinien być wykorzystany do zreformowania systemu finansów publicznych państwa, aby w czasie gorszej koniunktury nie powstawała konieczność gwałtownego powiększenia deficytu i długu państwa.

Zdaniem KPP, większe wydatki budżetowe mają być sfinansowane z wyższych wpływów podatkowych. Udział podatków w PKB, który jest miarą fiskalizmu, pozostał - mimo obietnic - na zbliżonym poziomie do tegorocznego, a nawet nieco wzrasta. To oznacza, że niektóre grupy podatników mogą zapłacić większe podatki. Zdaniem konfederacji może się okazać, że wpływy z podatków są przeszacowane i nie uda się zrealizować zakładanych dochodów.

- Budżet 2007 roku nie wspiera wzrostu gospodarczego - uważa Malinowski. - Dominują w nim wydatki o charakterze socjalnym i konsumpcyjnym. Za małe są natomiast wydatki na inwestycje. Bez inwestycji nie będzie ani modernizacji gospodarki, ani nowych miejsc pracy. Wydatki na inwestycje w Polsce sięgają 20 procent PKB, podczas gdy w Czechach, krajach bałtyckich czy na Słowacji zbliżają się do 30 procent.

Niespełnione zostały nasze oczekiwania związane z reformą finansów publicznych. Budżet zadaniowy, który pozwoliłby na lepsze zagospodarowanie środków, pojawi się dopiero za kilka lat. Oczekiwaliśmy, że wygospodarowane w ten sposób środki pójdą na cele rozwojowe.

Nie tylko złe oceny

Jednak KPP wypowiada nie tylko gorzkie słowa na temat budżetu. Na pochwałę, zdaniem konfederacji, zasługuje włączenie środków Unii Europejskiej do budżetu państwa. Zmniejsza to liczbę źródeł finansowania. Zwiększa się natomiast elastyczność pomiędzy poszczególnymi programami.

- Dziś każdy program ma swoje odrębne konto - wyjaśniają fachowcy z KPP. - Może więc okazać się, że w przypadku programu cieszącego się dużą popularnością i sprawnie realizowanego skończą się pieniądze na tym koncie i nie będzie środków na refundację poczynionych wydatków. Wydatkowanie środków unijnych będzie bardziej przejrzyste. Teraz każdy program operacyjny będzie ujmowany w ustawie budżetowej w formie odrębnego załącznika.

Z całą pewnością z budżetu zadowoleni są posłowie koalicji, którzy mimo ograniczonego deficytu będą w stanie spełnić część swoich wyborczych obietnic.

- To dobry i nowatorski budżet - uważa Zyta Gilowska, wicepremier i minister finansów. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości podkreślają, że udało się utrzymać kotwicę budżetową i nie przekroczyć planowanego na przyszły rok deficytu. Ograniczanie deficytu zbliża nas do spełnienia warunków mechanizmu ERMII i wejścia do strefy euro. Na spotkaniu wigilijnym z dziennikarzami wicepremier Gilowska zapewniła: - Ograniczamy podatki i koszty pracy. W przyszłym roku obciążenia z tego tytułu będą mniejsze.

Paweł Pietkun

Gazeta Bankowa
Dowiedz się więcej na temat: podatki | dochody | rp. | PKB | kotwica | obniżenie podatku | IV RP | Budżet | deficyt | posłowie | KPP | portfel | wydatki
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »