Co dalej z mandatami za wycieraczką?
Ministerstwo Sprawiedliwości, po interwencji RMF, przyznało, że wkładanie mandatów za wycieraczkę samochodu to praktyka niezgodna z prawem. Przepisy mówią, że nie może być wątpliwości co do winnego wykroczenia - nie można więc ukarać samochodu, tylko jego kierowcę.
Na razie nie wiadomo jednak, czy coś zmieni się w sposobie wydawania wezwań. Zarząd Dróg Miejskich w Warszawie odsyła do Urzędu Miasta twierdząc, że jest tylko wykonawcą przepisów ustalanych w gmachu ratusza. Reporter RMF Roman Osica poprosił więc o spotkanie z prezydentem. Po kilku godzinach okazało się jednak, że prezydent nie ma czasu na rozmowę.
Ciągle więc pozostajemy przy wiedzy, którą potwierdza prawnik-karnista Jan Kochanowski: Mamy lukę prawną. W związku z tą luką, jak powiedział Jerzy Łabuda - naczelnik wydziału prawa karnego w Ministerstwie Sprawiedliwości - wsadzanie wezwań za wycieraczki to zła praktyka: Taka praktyka jest nieprawidłowa.
Takiej formy doręczenia mandatu nie przewiduje żaden kodeks. Ci, którzy wiedzą o luce, składają odwołania od egzekucji mandatów do Samorządowego Kolegium Odwoławczego. Takich spraw jest jednak niewiele. Prezes SKO - Andrzej Matan - mówi, że w ciągu roku trafiają trzy lub cztery tego typu sprawy.
W postępowaniu egzekucyjnym obowiązuje tzw. zasada skargowości - jeżeli ktoś zaskarży tak nałożoną karę, kolegium musi takie odwołanie rozpatrywać. Przed kolegium odwoławczym wszystkie sprawy kończą się tak samo - umorzeniem postępowania. Kierowcy przed kolegium zazwyczaj tłumaczą się, że nie parkowali w danym miejscu samochodem lub pożyczyli auto i nie pamiętają, komu. To wystarczy, by wygrać sprawę.