COP 26: Auta zeroemisyjne? Świat nie mówi jednym głosem
Czterech największych światowych producentów samochodów nie podpisało zobowiązania ze szczytu COP 26, zakładającego sprzedaż od 2035 r. wyłącznie samochodów o zerowej emisji. To Volkswagen, Toyota, Renault-Nissan i Hyundai-Kia. Wśród sygnatariuszy zabrakło też kluczowych krajów. Eksperci oceniają, że bez USA, Chin i Niemiec do 2050 r. nie osiągniemy satysfakcjonujących redukcji poziomów emisji spalin z pojazdów.
Porozumienie na rzecz zeroemisjnych pojazdów podpisało ponad sto podmiotów - rządów, koncernów motoryzacyjnych, miast, regionów i zarządców flot pojazdów. Rządy mają podejmować działania na rzecz tego, by cała sprzedaż nowych samochodów i vanów była zeroemisyjna od 2040 r. na świecie i od 2035 roku na rynkach wiodących. Właściciele flot samochodów mają dążyć do tego, by 100 proc. ich floty było zeroemisyjna od 2030 roku lub wcześniej, jeśli pozwoli na to rynek.
Toyota napisała w swoim oświadczeniu, że nie pozostało na tyle dużo czasu, by przeprowadzić tak szeroko zakrojoną reformę transportu, szczególnie mając na uwadze sytuację w Azji, Afryce czy na Bliskim Wschodzie, gdzie brakuje "środowiska sprzyjającego elektryfikacji". - Z tego powodu trudno było nam zobowiązać się do wspólnej deklaracji i nie braliśmy udziału w jej podpisaniu - poinformowała firma.
Volkswagen sporo zainwestował w samochody elektryczne. Koncern planuje postawić sześć fabryk w Europie do 2030 roku. Jednak i dla tego podmiotu rok 2040 jest nie do zaakceptowania ze względu na nierówne tempo przemian na całym świecie. - Chociaż szybkość transformacji ma kluczowe znaczenie, tempo transformacji będzie nadal różnić się w zależności od regionu - poinformowała spółka.
Firma uznała też, że przyspieszone przejście na pojazdy elektryczne musi być powiązane z przechodzeniem energetyki w stu procentach na odnawialne źródła energii. W przeciwnym razie korzyści dla środowiska z rewolucji w motoryzacji będą niewielkie, biorąc pod uwagę że w USA czy w Chinach energia elektryczna nadal w dużej mierze pochodzi ze spalania paliw kopalnych.
Także BMW wskazuje na niepewność co do tego, jak będzie wspierane całkowite przejście w skali globalnej na pojazdy zerowej emisji, mając na uwadze różnice między poszczególnymi rynkami.
Ale część firm przystąpiła do porozumienia, wśród nich m.in. General Motors oraz Ford, który szacuje, że już w 2030 roku w pełni elektrycznych może być 40 proc. pojazdów. Właściciel Mercedesa-Benz poinformował, że jego cele były jeszcze bardziej ambitne, przygotowywał się bowiem na przejście Mercedesa na całkowicie elektryczny do końca dekady, o ile pozwolą na to warunki rynkowe. Szwedzkie Volvo ogłosiło już zamiar sprzedawania wyłącznie aut w pełni elektrycznych od 2030 roku.
Zobowiązanie dotyczące zeroemisyjnych pojazdów podpisały m.in. Wielka Brytania, Kanada, Holandia, Dania, Szwecja, Izrael, Cypr, Słowenia, Chorwacja, Indie, Polska i kilkanaście innych krajów, na liście nie znalazły się jednak największe światowe rynki samochodowe - Chiny, Stany Zjednoczone i Niemcy. Przy czym do porozumienia przystąpiły niektóre amerykańskie miasta i stany, jak Nowy Jork i Kalifornia.
Europa jest najbardziej zaawansowanym kontynentem jeśli chodzi o elektryfikację. Komisja Europejska w ramach zaprezentowanego w lipcu br. pakietu Fit for 55 zaproponowała 2035 rok jako końcową datę zakończenia sprzedaży samochodów spalinowych - dostawczych i osobowych. Szereg państw już teraz deklaruje, że w 2030 lub 2035 roku zakończą sprzedaż samochodów spalinowych.
- Takie deklaracje są niezbędne do tego, aby przyspieszyć transformację sektora transportu, dlatego że z jednej strony pokazują użytkownikom, że pojazdy zeroemisyjne nie są sezonową modą, ale przyszłością motoryzacji. Dla producentów z kolei takie deklaracje sygnalizują, że będzie popyt na ich samochody elektryczne - powiedział Rafał Bajczuk z Fundacji Promocji Pojazdów Elektrycznych.
Transport odpowiada za 20 proc. światowej emisji gazów cieplarnianych, z czego 89 proc. pochodzi z transportu drogowego. Elektryfikacja to klucz do ścięcia emisji o połowę do końca tej dekady. Pojazdy napędzane innymi silnikami niż spalinowe mogą przyczynić się do obcięcia emisji sektora nawet o 80 proc.
Monika Borkowska