Cytrusy osiągają rekordowe ceny. Wszystko przez "chorobę żółtego smoka"

Wzrost cen pomarańczy i soku pomarańczowego wywołał ogromne zaniepokojenie na światowych rynkach. Winna jest nieuleczalna choroba, która rozprzestrzenia się na globalną skalę. Sytuacja jest tak zła, że pomarańczy może zabraknąć na świątecznych stołach, a na pewno trzeba przygotować się na wyjątkowo wysokie ceny cytrusów w grudniu.

Ceny pomarańczy oraz soku pomarańczowego osiągają rekordowe wysokie ceny. Kontrakty terminowe na mrożony sok pomarańczowy osiągnęły najwyższą cenę w historii - 4,17 dol. za funt, co w porównaniu z ubiegłym rokiem oznacza wzrost aż o 90 proc. Wszystkiemu winna jest nieuleczalna choroba, która doskonale znana jest również polskim sadownikom, którzy od lat walczą z nią w przypadku jabłoni czy gruszy.

Pomarańcze rekordowo drogie. Zabraknie ich na świątecznym stole?

Ceny pomarańczy od wielu miesięcy stale rosną, aż w końcu na przełomie października i listopada osiągnęły rekordowe poziomyWysokie ceny cytrusów pod koniec roku wywołują gorączkowe zachowania na światowych rynkach, wszystko przez to, że wielkimi krokami zbliżają się święta. Zwłaszcza w Polsce cytrusy są nieodłącznym elementem świątecznych stołów.

Reklama

Rekordowo wysokie ceny cytrusów na świecie są spowodowane zaraźliwą chorobą, która dziesiątkuje uprawy na całym świecie - wszystko to bez wątpienia będzie mieć wpływ na ceny pomarańczy w sklepach spożywczych w Polsce, które zobaczymy tuż przed świętami. 

Cytrusy dziesiątkuje plaga. Choroba "żółtego smoka" niszczy uprawy na całym świecie

Ceny rosną przez "chorobę żółtego smoka", nazywaną też "zielenieniem cytrusów". Drzewka, które zostaną nią dotknięte, umierają w przeciągu kilku lat. Chorobę cytrusów przenosi owad - miodówka z gatunku "Diaphorina citri", która przenosi na cytrusy bakterię "Candidatus liberibacter". Bakteria zabija drzewka i powoduje, że owoce są zielone, niedojrzałe i zdeformowane, przez co nie nadają się do sprzedaży.  

Plaga rozprzestrzeniła się już po całym świecie i od kilku lat zbiera coraz większe żniwo - w tym roku może ono okazać się wyjątkowo dotkliwe dla polskich konsumentów. Eksperci szacują, że w samej Brazylii, która jest największym producentem pomarańczy na świecie, zainfekowanych zostało około 40 proc. drzewek. W kraju produkowano nawet 16 mln ton owoców rocznie, w ciągu pięciu lat zbiory mogą zmniejszyć się nawet o 60 proc.

Podobna sytuacja ma miejsce w Stanach Zjednoczonych. Popularna tam miodówka szczególnie boleśnie uderzyła we Florydę, która odpowiada za 90 proc. dostaw pomarańczy i soku pomarańczowego na rynek amerykański. Plantacje w tym stanie są w szczególnie trudnej sytuacji, bo wcześniej wiele drzewek uszkodziły wyjątkowo silne huragany. Szacuje się, że produkcja pomarańczy w USA spadnie wkrótce do najniższego poziom od ponad 100 lat.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: cytrusy | wysokie ceny | inflacja | święta
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »