Czarne chmury na Węgrzech!
Wygrana prawicowego Fideszu w wyborach parlamentarnych na Węgrzech ma pozytywne znaczenie zarówno dla mniejszości węgierskiej w krajach sąsiednich, jak i dla stosunków z Polską - powiedział były ambasador Węgier w Warszawie Akos Engelmayer.
Dyplomata, który funkcję ambasadora sprawował w latach 1990-1995, powiedział przy tym, że "obawia się reakcji liberalnego Zachodu" oraz Słowacji, w której żyje znaczna społeczność węgierska i która liczy na uzyskanie obywatelstwa Węgier.
W jego ocenie, ze względu na uzyskaną większość konstytucyjną, nowemu rządowi łatwo będzie przeprowadzić decyzje polityczne, największym wyzwaniem zaś będzie gospodarka.
"Zwycięstwo Fideszu było prawdopodobne, ale nie myślałem, że będzie aż tak wielkie. Fidesz będzie mógł decydować praktycznie o wszystkim, ponieważ parlament wybiera prezydenta, prezesa Trybunału Konstytucyjnego i może zmienić konstytucję. W sferze politycznej będzie to bardzo łatwe do przeprowadzenia" - powiedział Engelmayer.
Dotychczas opozycyjny Fidesz zdobył dwie trzecie mandatów w nowym Zgromadzeniu Narodowym.
"Fidesz ma w programie, że zmniejszy liczbę deputowanych do 200 (z 386 - PAP), a to oczywiście wymaga zmiany konstytucji" - powiedział były ambasador.
W jego ocenie, wynik wyborów stanowi problem w sferze polityki zagranicznej. "Lewicujący, czy liberalny Zachód będzie wrogo nastawiony, zresztą już jest, do (Viktora) Orbana i do nowego rządu, tym bardziej że jest trzecia siła Jobbik (Ruch na rzecz Lepszych Węgier), czyli skrajnie prawicowa partia, która będzie niestety powodować negatywne reakcje Zachodu. Będzie jej można zarzucać faszyzm itp." - tłumaczył dyplomata.
Według rozmówcy PAP, "Jobbik będzie atakował rząd i może pociągnąć na sobą niezadowolonych ludzi z obozu Fideszu". Jak dodał Engelmayer, "wszystko wskazuje na to, że Jobbik był częściowo finansowany przez postkomunistów".
Węgierski dyplomata jest "przekonany, że Fidesz załatwi podwójne obywatelstwo dla członków mniejszości węgierskiej w ościennych krajach, co może oczywiście wywoływać sprzeciw przede wszystkim na Słowacji i na Ukrainie". Według Engelmayera, sprzeciw taki będzie mniejszy "w Rumunii, gdyż w rządzie rumuńskim są przedstawiciele mniejszości węgierskiej".
Były ambasador Węgier w Warszawie wyraził "ogromne zadowolenie", że nowy rząd będzie - jak to ujął - "absolutnie propolski". "Sprawowałem urząd ambasadora Węgier w Polsce zaraz po zmianach i w historii stosunków dyplomatycznych polsko-węgierskich nie było tak pozytywnego okresu. To potem zostało zniszczone przez socjalistów" - ocenił. "(Następnie) - dodał - Orban przez cztery lata próbował odbudować (te stosunki), ale były różne przeszkody ze strony parlamentu".
Akos Engelmayer zauważył, że Viktor Orban będzie kładł nacisk na rozwój stosunków w ramach Grupy Wyszehradzkiej, "tym bardziej, że Węgry będą niebawem, jeszcze przed Polską, sprawowały prezydencję w Unii Europejskiej". Fakt, że kraje te po sobie będą przewodniczyły UE w 2011 roku, "ma dla nas i dla regionu ogromne znaczenie".
Odnosząc się do "katastrofalnej sytuacji gospodarczej" Węgier, Engelmayer powiedział, że "nie zdecydowałby się na objęcie stanowiska premiera" w takich okolicznościach. "Podczas gdy po 1990 roku Węgry przodowały w regionie pod względem gospodarczym, w tej chwili są na ostatnim miejscu. 25 mld dolarów pożyczki od Banku Światowego - to trzeba będzie spłacić. Będą ogromne trudności" - ocenił.
"Przypuszczam, że społeczeństwo węgierskie, które przez ostatnie osiem lat zostało tak upokorzone, tak zniszczone, tak rozbite, teraz bierze oddech i jest w stanie ponieść ofiary tak jak społeczeństwo polskie w czasach (Leszka) Balcerowicza. Obawiam się jednak, jak to zostanie rozwiązane" - skwitował Engelmayer.